Samorządowców z przygranicznych rejonów przywitał dowódca WJSG pułkownik Virgilijus Raugalė, który zaznaczył, że jego podwładni strzegą odcinka granicy państwowej z Białorusią.
– Należyta ochrona granic kraju to zapewnienie poczucia bezpieczeństwa państwu i jego obywatelom, w tej liczbie mieszkańcom samorządów, które reprezentujecie – zaznaczył pułkownik. Dodał, że współpraca z samorządami układa się pomyślnie i wyraził życzenie jej pogłębienia szczególnie w zakresie przekonywania i zachęcania młodzieży do zdobycia zawodu pogranicznika.
Wiele interesujących szczegółów dotyczących pracy funkcjonariuszy Straży Granicznej dowiedzieli się samorządowcy podczas wizyty u kynologów. O tym jaką ważną rolę w ochronie granicy państwowej pełnią psy opowiedział naczelnik wydziału Žydrūnas Karčiauskas. Opowiedział, że Państwowa Służba Ochrony Granicy „zatrudnia” 160 wytresowanych czworonogów. Pełnią one służbę na terminalach, lotniskach, celni. Z ich pomocy korzysta się też przy wizycie dostojników. Zadaniem wytresowanych psów jest wykrycie materiałów wybuchowych, narkotyków, broni, papierosów, tropienie śladów przemytników i osób nielegalnie przekraczających granicę państwową.
– W czasie wizyty papieża Franciszka na Litwie również korzystano z pomocy czworonogów, które obwąchały każdą ścieżkę, każde miejsce, środek lokomocji, którym podróżował Ojciec Święty. Psy pracowały po 19-20 godzin dziennie i po wizycie przez kilka dni nie mogły dojść do siebie. Były zmęczone zarówno one, jak i ich treserzy – opowiadał Karčiauskas. Jako ciekawostkę przytoczył fakt, że zatrzymano pewnego dziennikarza, który miał naświetlać wizytę papieża. Pies zwęszył zapach prochu. Po złożeniu przez niego wyjaśnień okazało się, że przed kilkoma dniami brał on udział w polowaniu i na palcach dłoni pozostał zapach prochu, który wykrył czuły nos psa…
Naczelnik poinformował, że specjalnie przeszkolone psy pełnią służbę w ciągu 8-11 lat. Przygotowanie ich „do pracy” wymaga roku ciągłych zajęć i szkoleń. Przygotowanie kynologa z kolei wymaga 1,5 roku szkoleń. Karčiauskas z dumą podkreślił, że litewscy kynolodzy mają dobrą renomę i doradzają kolegom z branży w innych krajach Unii Europejskiej.
– W Europie jest pięciu kynologów, którzy mają uprawnienia do oceny pracy i przygotowania treserów i psów w krajach UE i jeden z nich pochodzi właśnie z Litwy – z satysfakcją kontynuował naczelnik Wydziału Kynologii. Przy okazji przypomniał głośną sprawę postrzelenia służbowego psa – belgijskiego owczarka Ramzisa. Sprawa była rezonansowa, gdyż zabójcą okazał się brat prominentnego polityka. Starał się on wykręcić od odpowiedzialności, ale dzięki zaangażowaniu społeczeństwa nie zdołał uniknąć kary: skonfiskowano mu broń, dożywotnio został pozbawiony licencji myśliwego oraz musiał zapłacić grzywnę.
Naczelnik przytoczył też fakt wykrycia strzelby snajperskiej na przejściu granicznym w Kienie. Wartość tej broni oscyluje w granicach 50-60 tys. euro, a doświadczony strzelec może trafić do celu z odległości 3,5 km.
– Niestety, śledczym nie udało się wyjaśnić, w jakim celu broń próbowano przemycić na Litwę – skomentował krótko naczelnik.
Aby opowieści o umiejętnościach czworonogów nie wyglądały na naciągane, kynolodzy pokazali w praktyce jak pracują ich podopieczni. Bez kłopotów psy odnalazły niby zgubiony przedmiot, wskazały miejsce, w którym ukryto narkotyki, demonstrowały swe posłuszeństwo i przywiązanie do tresera, momentalnie wykonując wszystkie jego komendy.
Uczestnicy wyprawy do jednostki w Mickunach mieli również możliwość zapoznania się z próbkami różnego rodzaju narkotyków. Oczywiście nie na smak, ale jedynie mieli możliwość do oglądania w foliowych woreczkach. Narkotyki przynoszą wielkie dochody przemytnikom, którzy nie zwracają uwagi na to, ile szkody one wyrządzają i jak wpływają na ludzi, szczególnie na młodzież. Jak stwierdził Karčiauskas, za 400 gramów amfetaminy można z powodzeniem dokonać renowacji dużego budynku szkolnego.
Kapitan Jolita Kunčaitienė, która z powodzeniem pełniła rolę opiekunki grupy samorządowców, dogłębnie zapoznała z zawodem pogranicznika. Agitowała, by namawiać młodzież do zdobycia tego dość interesującego zawodu i niejednokrotnie podkreślała, by nie mylić pograniczników z pracownikami celni.
– Powszechnie się uważa, że funkcjonariusz SG, to celnik. Jest to błędne skojarzenie. Celnicy podlegają Ministerstwu Finansów, my zaś Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Różne są też nasze funkcje i zadania – zaznaczyła funkcjonariuszka.
Oprócz zapoznania się z pracą kynologów goście oglądali też plac do lądowania helikoptera oraz strzelnicę, gdzie obejrzeli również film, obrazujący odpowiedzialną służbę pograniczników. Dzięki uprzejmości gospodarzy samorządowcy nie tylko zapoznali się z różnymi rodzajami broni oraz ekwipunkiem funkcjonariuszy SG, ale mogli też sami sprawdzić, czy byliby w stanie rywalizować ze słynnym Sokolim Okiem z powieści Jamesa Coopera…
Pół dnia spędzonego w bazie Wileńskiej Jednostki Straży Granicznej (ogółem w kraju jest ich pięć) minęło dość szybko. Czas się nie dłużył, a samorządowcy mogli bliżej zapoznać się z pracą pograniczników, którzy dzień i noc czuwają nad naszym bezpieczeństwem.
Zygmunt Żdanowicz
Fot. autor
Tygodnik Wileńszczyzny