KOMENTARZ > > Koniec „Kuriera”?

2011-10-27, 11:22
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Wydawcy dziennika „Kurier Wileński” właśnie zapowiedzieli, że na skutek cięć dotacji przydzielanej przez Senat RP i Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie”, w końcu tego roku może im zabraknąć środków na wydawanie dziennika i będą musieli zamknąć gazetę. Dlatego już od następnego tygodnia „Kurier” będzie się ukazywał w okrojonej wersji – trzy razy tygodniowo.

Jeszcze wcześniej dokonano redukcji etatów, zmniejszono płace zarobkowe, zrezygnowano z koloru w wydaniu magazynowym. Jeśli wierzyć apokaliptycznym wizjom kreślonym przez niektórych komentatorów jest to początek końca „Kuriera”. Niewątpliwie zniknięcie takiego tytułu jak „Kurier Wileński” nie przeszłoby niezauważone – jest to mimo wszystko jeden z symboli polskości na Litwie — ale wielotysięcznych manifestacji poparcia i społecznych zrzutek na papier bym się nie spodziewał. Czuję duży sentyment wobec papierowych mediów in general, a polskich na Litwie in particular, ale Wileńszczyzna - to nie Francja, a „Kurier” – to niestety nie „Le Monde Diplomatique”…
Na początku lat 90. ubiegłego wieku nakład „Kuriera Wileńskiego” sięgał kilkudziesięciu tysięcy, „Magazynu Wileńskiego” – 20 tysięcy, zaś tygodnika „Znad Wilii” - 15 tysięcy egz. W moim odczuciu w pewnym momencie, gdzieś tak na początku lat 90., ich wydawcom i redaktorom zabrakło inwencji twórczej oraz odwagi by podążać za duchem czasów, i zachować te rzesze miłośników. Dziś wszystkie polskie media na Litwie razem wzięte mają mniejszy nakład niż tygodnik „Słowo Wileńskie” w roku 1995 (sic!), a ten przecież już nie był wcale tak zawrotny.
Polskie media straciły czytelnika, więc musiały pozyskać środki z innych źródeł. Tym źródłem stały się rządowe dotacje z Polski oraz dotacje kontrolowanych przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie (AWPL) i Związek Polaków na Litwie (ZPL) samorządów. A jak wiadomo: „Кто девушку ужинает, тот её и танцует”. Dlatego od kilku lat widzimy przekształcanie się kolejnych lokalnych polskich tytułów w namiastkę tego, co na swoim blogu Tomasz Samsel trafnie nazwał, „biuletynem frontowym”: „Nie ma w polskich mediach krytycznej analizy sytuacji politycznej w przewodniej partii. Bez złośliwości czy niechęci tylko tak na tyle obiektywnie jak się tylko da. Bo chyba jednak nie wszystko jest tak super jak to można wyczytać, usłyszeć czy obejrzeć. Ja w każdym razie nie słyszałem o takiej partii, która by od wielu lat wszystko robiła super. To znaczy nie słyszałem do czasu aż nie zapoznałem się z polskimi mediami na Litwie <…>. Z mediów można się dowiedzieć, że walczy on (Polak wileński – przyp. blog.) dzień i noc o polskość. Na każdym kroku. Praktycznie wszyscy od oseska do staruszka wesoło śpiewają w zespołach ludowych. Zaczytują się w polskiej literaturze klasycznej. Z kina czy teatru gdzie polska kultura, to ich wręcz trudno wypędzić. W przerwach się modlą. Nie istnieją w tych mediach takie zjawiska jak alkoholizm, narkomania, prostytucja, kradzieże czy nawet handel dziećmi. Tego po prostu nie ma. Każdy, kto czerpie wiedzę o Litwie nie tylko z tych mediów wie, że one są, ale skrzętnie ukrywane w polskich mediach. Dlatego mamy biuletyny frontowe. Żołnierze jak siedzą w okopach to czasem i je przeczytają. Kiedy jednak mają czas wolny to walą do karczmy.<…>. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że biuletyny frontowe rozdaje się za darmo. Żaden żołnierz bez rozkazu czy innej formy przymusu, nie zapłaci”.
W dzisiejszych czasach nikt nie będzie płacić za lichy świstek papieru, udający gazetę. Na entuzjazmie i patriotycznych hasłach medialne biznesy się robiło być może 20 lat temu, dziś konsument chce przede wszystkim dostać jakościowy produkt. Dobrze to rozumieją wydawcy rosyjskojęzycznej prasy na Litwie – właśnie dlatego np. nakład tygodnika „Ekspres Nedelia” sięga 60 tys. egzemplarzy, a w regionie wileńskim jego czytelnictwo jest większe niż czytelnictwo jakiejkolwiek innej gazety (rosyjsko-, polsko- lub litewskojęzycznej!) — w ich pismach każdy znajdzie coś dla siebie: tęskniący za Związkiem Radzieckim emeryta – komentarz na temat złych „pribałtów-nacjonalistów”, interesujący się polityką inteligenta – komentarze przywódców wszystkich liczących się litewskich partii politycznych (od skrajnej prawicy do lewicy), młodzież – artykuły o gwiazdach kina i muzyki, i nawet patriotyczny Polak – wywiad z Tomaszewskim. I niestety nie rozumieją tego wydawcy prasy polskojęzycznej. „Tygodnik Wileńszczyzny” (własność kilku prominentnych działaczy AWPL z rejonu wileńskiego) i „Magazyn Wileński” (własność prezesa ZPL Michała Mackiewicza) w „biuletyny frontowe” przekształcili się już dawno temu. W zamian dostali pieniądze, komfortowe warunki pracy, kolorowy druk i już nie muszą się troszczyć o to ilu czytelników „biuletyn” czyta. „Kurier” przez jakiś czas mniej lub bardziej skutecznie próbował lawirować pomiędzy wiernością Partii i wiernością zasadom. I teraz za to płaci. Nisza „biuletynów frontowych” jest już zajęta, Partia nie potrzebuje jeszcze jednej ulotki (w dodatku do niej nienależącej, a więc potencjalnie niepewnej), zaś na walkę o inne nisze – nie ma ani pieniędzy, ani pomysłu.
Moim zdaniem całe to obecne zamieszanie skończy się jednak słodko-kwaśnym happyendem. Senatorzy ostatecznie pójdą po rozum do głowy i przydzielą tych dodatkowych 27 tysięcy złotych („Ja uważam, że „Kurier Wileński” również wytrzyma zmniejszenie o 27 tysięcy zł, jeśli idzie o działalność bieżącą. Proszę mi uwierzyć. Kupią tańszy papier, cieńszy” – miał podobno powiedzieć senator Łukasz Abgarowicz) na wsparcie dla „jedynego polskiego dziennika na wschód od Bugu”. Trzeba będzie tylko jeszcze trochę niżej się senatorom pokłonić. Niestety ani 27, ani 50 tysięcy złotych nie rozwiążą fundamentalnych problemów „Kuriera Wileńskiego” (jak żadnego problemu nie rozwiązały miliony (podobno 63!) złotych wpakowane przez RP wciągu ostatnich kilku lat w różne inne projekty na Wileńszczyźnie), a tylko przedłużą jego agonię.

Aleksander Radczenko; ifpl
www.lietuvosvalstybe.com

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 30 czerwca 2024 

    13 niedziela zwykła

    Mk 5, 21-43

    Ewangelii według świętego Marka

    Gdy Jezus przeprawił się łodzią na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, zebrał się wokół Niego wielki tłum. Przyszedł też jeden z przełożonych synagogi, który nazywał się Jair. Gdy zobaczył Jezusa, upadł Mu do stóp i błagał: „Moja córeczka jest umierająca. Przyjdź i połóż na nią ręce, aby wyzdrowiała i żyła”. Jezus poszedł z nim, a wielki tłum podążał za Nim, napierając na Niego ze wszystkich stron. Była tam pewna kobieta, która dwanaście lat chorowała na krwotok. Dużo wycierpiała od wielu lekarzy. Wydała wszystkie swoje oszczędności, ale nic jej nie pomagało, a nawet czuła się coraz gorzej. Gdy usłyszała o Jezusie, podeszła w tłumie od tyłu i dotknęła Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Jeśli tylko dotknę Jego płaszcza, odzyskam zdrowie”. Od razu miejsce krwotoku zagoiło się i poczuła, że jest uzdrowiona ze swej dolegliwości. Również Jezus natychmiast odczuł, że moc wyszła od Niego. Zwrócił się do tłumu, pytając: „Kto dotknął mojego płaszcza?”. Lecz uczniowie mówili do Niego: „Widzisz, jak tłum ze wszystkich stron napiera na Ciebie, a Ty pytasz: «Kto Mnie dotknął?»”. On jednak spojrzał wkoło, by zobaczyć tę, która to zrobiła. Kobieta, przelękniona i drżąca, wiedząc, co się jej stało, przyszła, upadła przed Nim i wyznała całą prawdę. A On powiedział do niej: „Córko, twoja wiara cię uzdrowiła, idź w pokoju i bądź wolna od twojej dolegliwości”. Kiedy jeszcze to mówił, przyszli z domu przełożonego synagogi i oznajmili: „Twoja córka umarła. Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”. Lecz Jezus, słysząc, co mówią, zwrócił się do przełożonego synagogi: „Nie bój się, tylko wierz!”. I nie pozwolił nikomu iść ze sobą, z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakuba. Gdy przyszli do domu przełożonego synagogi, zobaczył zamieszanie i płaczki głośno lamentujące. Wszedł, mówiąc do nich: „Dlaczego robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. Lecz oni wyśmiewali się z Niego. On zaś wyrzucił wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy Mu towarzyszyli, i wszedł tam, gdzie leżało dziecko. Wziął dziecko za rękę i rzekł: „Talitha kum”, to znaczy: Dziewczynko, mówię tobie, wstań! Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I zdziwili się ogromnie. Lecz przykazał im stanowczo, aby nikt się o tym nie dowiedział, i powiedział, aby dali jej jeść.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24