Miejscowość, która od roku 1957 jest dzielnicą stolicy, wciąż może się szczycić zachowaniem swojej tożsamości, wręcz – odrębności, która w pewnych okresach dziejowych przeradzała się w swoistą izolację i negatywne nastawienie innych mieszkańców Wilna. Położona wzdłuż Traktu Batorego (dawniej – gościńca prowadzącego z Połocka), przecięta dwiema wstęgami: jedną naturalną – rzeką Wilenką, drugą zbudowaną przez ludzi – drogą kolejową łączącą Warszawę z Petersburgiem (linii Libawo-Romeńskiej). Tej ostatniej właściwie zawdzięcza swoje powstanie jako miasta o kolejarskich fundamentach: 3 kwietnia roku 1903 car Mikołaj II podpisał rozporządzenie o przekształceniu miejscowości przy stacji kolejowej Wilejsk w miasto i nadaniu nazwy Nowo-Wilejsk. Końcówka -sk odwzorowała rosyjskie nazwy miejscowości, jak Archangielsk czy Krasnojarsk. Niemniej jednak w rodzimej, polskiej mowie mieszkańców szybko przyjęła nazwę – Nowa Wilejka. Carskie rozporządzenie weszło w życie 26 czerwca 1903 roku i ten dzień jest uważany za urodziny miejscowości. Uroczystości jubileuszowe rozpoczęły się 26 maja, z miesięcznym wyprzedzeniem i będą kontynuowane w ciągu najbliższych tygodni.
Tylko niewielka część dzisiejszych mieszkańców dzielnicy może się poszczycić, że jego przodkowie zamieszkiwali tę miejscowość na początku XX wieku. Druga wojna światowa i sowieckie czasy zrobiły swoje: wielu mieszkańców przymusowo wywieziono na Syberię, inni w ramach repatriacji opuścili Litwę sowiecką i wyemigrowali do Polski. W ich miejsce przybyło wielu Białorusinów i Rosjan, którzy w latach sowieckich tworzyli lokalną społeczność i zasilali fabryki rozlokowane w Nowej Wilejce, jedne z największych w czasach ZSRR. Właśnie owe zakłady pracy na wiele lat ukształtowały opinię publiczną o Wilejce, jako przemysłowej dzielnicy Wilna. Kryzys lat 90. i rozpad wszystkiego, co sowieckie, stał się początkiem nowej, czasem od podstaw budowanej, historii miejscowości.
Opinie – nie zawsze prawdziwe
Z racji na sporą odległość (10 km) od centrum Wilna, a może ze względu na dzielący ją z resztą miasta Regionalny Park Kolonii Wileńskiej, ze słynną skarpą i Belmontem, Nowa Wilejka wciąż uchodzi za dzielnicę niepopularną. Całkiem niedawno, na początku kwietnia, portal Delfi opublikował artykuł, którego autorzy wypowiedzieli się negatywnie o Wilejce. Zwrócili uwagę, że nie mieszkaliby w tej dzielnicy, nawet gdyby im zapłacono. Na odpowiedź mieszkańców długo nie trzeba było czekać. W ciągu kilku dni zdementowali wszystkie „przeciw”. Podkreślili przy tym, że nie wyprowadziliby się stąd, nawet gdyby im zapłacono. Nie warto wnikać w treść obu publikacji, zresztą przy okazji jubileuszu 115-lecia dzielnicy, nie wypada wdawać się w debatę, kto ma rację, a kto jej nie ma. Jedno jest pewne, że mieszkańcy dzielnicy w obronie swojej małej ojczyzny zawsze będą solidarni. Śmiało można stwierdzić, że 90 proc. mieszkańców lubi Nową Wilejkę i ma sentyment do tego zakątka. Jak żadnych innych mieszkańców Wilna, wyróżnia ich poczucie przynależności do miejsca pochodzenia i zamieszkania.
Dzielnica przemysłowa
Wielu zapewne nie zdaje sobie sprawy, że tzw. przemysłowa działalność w Nowej Wilejce nie powstała w czasach sowieckich. Już w II połowie XIX wieku istniały tutaj fabryki. Jedną z nich – fabrykę papieru w Kuczkuryszkach – założył Wojciech Pusłowski, poseł na Sejm Czteroletni, gdzie została przyjęta Konstytucja 3 Maja. Był uważany za pioniera uprzemysłowienia Litwy, a działał z polecenia Adama J. Czartoryskiego, który dla potrzeb uniwersytetu zaproponował założyć pod Wilnem fabrykę papieru. Inny zakład na terenie obecnej Nowej Wilejki założyli Mozerowie, przybyli tutaj ze Szwajcarii. Była to fabryka haftu pod nazwą „Mozer i Synowie” ulokowana w miejscu późniejszego zakładu aparatów natryskowych i maszyn wykończeniowychtzw. „pokraska”. Po śmierci seniora rodu synowie rozbudowali ją: drugi budynek fabryki mieścił się w Wierzbach Polskich.
Dzisiaj dawne fabryki – i sowieckich, i te carskie – są wykorzystywane przez różne firmy i zakłady mechaniczne. Na terenie fabryki Mozerów Studio Współczesnej Dekoracji i Architektury Wnętrza wykonały piękny mural – przedstawiający kolorowego wróbla.
Brak inwestycji
W Nowej Wilejce znajduje się: 6 przedszkoli, 2 szkoły-przedszkola (litewska „Atžalyno” i polska „Zielone Wzgórze”), 1 litewskie progimnazjum im. Barbary Radziwiłłówny, 3 gimnazja (polskie – im. J. I. Kraszewskiego, litewskie – „Laisves”; rosyjskie – „Žaros”), 1 technikum, kolegium pedagogiczne, szkoła wraz z internatem, Centrum Kształcenia Niepełnosprawnych „Jesteśmy” (lit. Mes esam), Dom Ucznia, filia Szkoły Sztuk Pięknych im. M. Vienožinskisa, szkoła muzyczna, Dom Kultury. Niedawno powstały tutaj dwa ośrodki społeczne: centrum kryzysowe dla matki i dziecka oraz centrum samodzielnego zamieszkania dla osób upośledzonych. Znajduje się tutaj noclegownia dla bezdomnych i – z czego najbardziej słynie Nowa Wilejka – szpital psychiatryczny. Dzielnica ma własną remizę strażacką i posterunek policji. Siostry od Aniołów, które od kilkunastu lat prowadzą świetlicę, budują nowy ośrodek – Centrum Kształcenia Rodziny. Nową Wilejkę tworzą dwie parafie: pw. św. Kazimierza (powstała w roku 1906) i MB Królowej Pokoju (powołana w roku 2002).
Niektórzy podkreślają, że brakuje w Wilejce inwestycji. W ostatnich latach zbudowano trzy nowe bloki mieszkalne, z których jeden jest przeznaczony dla mieszkań socjalnych. Do ośrodków sportowych i rekreacyjnych mieszkańcy Nowej Wilejki muszą dojeżdżać do innych dzielnic stolicy.
Na straży historii
Podczas jubileuszowych obchodów 115-lecia Nowej Wilejki odwołano się zarówno do historii, jak i współczesności dzielnicy. Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego, stojąc na straży tradycji, przygotowało interaktywne stoisko historyczne. Warte uwagi. Szkoła posiada bogate muzeum krajoznawcze, do którego sporą część materiałów zbierała nauczycielka geografii Teresa Brazewicz. Pałeczkę po niej, jeśli chodzi o krajoznawcze zainteresowanie Wilejką, przejął nauczyciel historii Waldemar Szełkowski, on też kontynuuje tradycje ułańskie. Właśnie tego samego dnia, kiedy w Wilejce rozpoczęły się urodzinowe uroczystości, w Kielcach świętowano setną rocznicę powstania 13. Pułku Ułanów Wileńskich. Udział w uroczystościach wzięła delegacja z „Kraszewskiego” z dyrektor Heleną Juchniewicz na czele.
Centrum futbolu?
Piesza wyprawa po miejscowości zgromadziła sporo miłośników krajoznawstwa, w tym z sąsiedniej Kolonii Wileńskiej. Co ciekawe, że Kolonia Wileńska, aczkolwiek zawsze odrębna od Nowej Wilejki, terytorialnie należy do nowowilejskiego starostwa. Podróżnicy zwiedzili tereny dawnych fabryk, związanych z przemysłem przedwojennym, zaszli do kościoła św. Kazimierza, obejrzeli dawne domki kolejarskie. Nie pominęli pomnika zesłańców, który ulokował się tuż przy stacji kolejowej w centrum miejscowości. Podobna podróż odbędzie się również w końcu czerwca. Podczas dyskusji, która zgromadziła przedstawicieli starostwa, miejscowych działaczy kultury i społeczników, przypomniano, że w roku 2000 powstał plan budowy futbolowego kompleksu sportowego w miejscu stadionu w miejscowym parku. Projekt, jak się okazało, jeszcze nie jest pogrzebany, jednak jego realizacja nie rusza z miejsca. Choć park nabiera nowego wyglądu: są budowane nowe dróżki spacerowe. Tak czy inaczej, futbolowe tradycje w Wilejce powoli się rozwijają: stadion Klubu Piłki Nożnej „Granitas” znajduje się vis-a-vis kościoła Matki Bożej Królowej Pokoju.
Ziemia ojczysta jak matka
– W Nowej Wilejce był szpital położniczy, w którym się urodziłam. Dla mnie ta ziemia jest niczym matka: bezcenna i wszystko, co z nią się wiąże jest bardzo drogie. Współistnienie na co dzień kultur – polskiej, rosyjskiej, białoruskiej (czasem się zastanawiam, na ile mocna mogła być przed wojną wspólnota żydowska) – ubogaca każdego, kto się tutaj osiedli. Zamiłowanie do Wilejki wpoił mi mój tato, choć sam nie pochodzi stąd. Pamiętam, jak opowiadał nam, swoim dzieciom, historię Wilejki, uczył dostrzegać piękno zabytków – dzieliła się swoimi spostrzeżeniami Skirmantė Valiulytė, córka znanego litewskiego filologa, krytyka telewizyjnego i filmowego Skirmantasa Jonasa Valiulisa. – Tato bardzo pokochał Nową Wilejkę, starał się ją promować. Wpoił nam zamiłowanie do sztuki, ukończyliśmy tutaj szkołę muzyczną. Dzisiaj z wielkim sentymentem przypominam dawne kino „Draugystė”, w którego budynku ulokował się sklep „Maxima”. To takie smutne, gdy dawny ośrodek kultury dzisiaj pełni konsumpcyjną rolę. Po ojcu odziedziczyłam miłość do małej ojczyzny. Kiedyś, kupując mieszkanie, szukałam miejsca lepszego, wygodniejszego, bardziej prestiżowego, aż zrozumiałam, że najlepiej mi będzie w mojej ojczystej dzielnicy – zwierzyła się rozmówczyni, która ukończyła tutaj szkołę muzyczną i teraz pracuje w filharmonii.
Inicjatywy społeczne
O społecznym zaangażowaniu mieszkańców Wilejki świadczy niedawno powstała inicjatywa „Zostańmy najzdrowszą dzielnicą miasta”. Piotr Andrzejewski zainicjował na portalu społecznościowym Facebook akcję, która ma na celu połączenie Wilna z Nową Wilejką ścieżką rowerową. Autor apeluje do mieszkańców Nowej Wilejki o wyrażenie swojej opinii w sprawie przygotowywanego planu ogólnego miasta, który uwzględniłby trasę rowerową wzdłuż Traktu Stefana Batorego. Jak podkreśla Andrzejewski, dojazd rowerem z Wilejki do Domu Prasy w czasie korków zajmuje mu 50 minut, a samochodem 40 minut.
Z kolei 11-klasista Łukasz Palkowski, który jest wielkim miłośnikiem kucharstwa, prowadzi cieszący się popularnością blog „Kuchnia Łukasza”. Chłopak marzy o studiach gastronomicznych we… Francji.
Czy wszyscy mieszkańcy Wilejki są jednomyślni i solidarni. Na pewno nie… Ale chodzi przecież o to, żeby cenić piękno różnorodności. Jak to było podczas urodzinowego przedsięwzięcia, gdy w koncercie wystąpili uczniowie polskich, rosyjskich, litewskich szkół. Przy okazji jubileuszu Nowej Wilejki jeszcze niejednokrotnie zahaczymy o tematy dotyczące tej stołecznej dzielnicy, opisując dokonania jej mieszkańców i przypominając bogatą historię.
Teresa Worobiej
Fot. archiwum
(FB/Naujoji Vilnia)
***
Nowa Wilejka powstała w miejscu niegdyś istniejącego osiedla Rakanciszki. W XII wieku wybudowany tu został zamek, który wznieść miał legendarny książę Holsza, protoplasta rodu Holszańskich (to z rodu Holszańskich pochodziła czwarta żona króla Władysława Jagiełły). W Rakanciszkach mieściła się siedziba gospodarcza, gdy centrum było w Holszanach (dzisiaj miejscowość na Białorusi). Po śmierci w 1555 r. Pawła Holszańskiego, biskupa wileńskiego, zamek przeszedł na własność królowej Bony Sforzy, po czym trafił on w ręce rodu Paców. Tutaj właśnie Stefan Pac gościł króla Władysława IV Wazę. Zamek w Rakanciszkach został zburzony przez kozaków w czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1655 roku.
Ludność okolicznych wsi oprócz zajęć rolniczych pełniła specjalne usługi na rzecz zamku, o tym świadczą nazwy wsi, które się zachowały z dawnych czasów jak Strelczuki, gdzie byli osadzeni strzelcy, Szaterniki – dostawcy namiotów, nieco dalej Koleśniki – kołodzieje; w Sajdakiszkach kmiecie wyrabiali sajdaki, łuki i strzały. Nazwy te są pochodzenia słowiańskiego. Rodowód litewski ma nazwa Żwirble, co znaczy wróble; być może była to osada wojowników litewskich.
Tygodnik Wileńszczyzny