Św. Mikołaj krąży ulicami Solecznik

2013-12-24, 17:32
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Od ponad dziesięciu lat w przededniu Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku na ulicach Solecznik można spotkać Świętego Mikołaja, w którego wciela się solecznicki przedsiębiorca Kęstutis Vabuolas.

Święty Mikołaj, udekorowana choinka, sztuczne ognie, z głośników płynąca melodia „Jingle bells" – nie sposób tego nie zauważyć. Dlaczego poważny przedsiębiorca wciela się w rolę magicznej postaci? Kęstutis Vabuolas opowiada o tym naszym Czytelnikom.

Jak wpadł Pan na pomysł przebierania się za Świętego Mikołaja i kiedy po raz pierwszy wyjechał Pan na ulice Solecznik?

Na taki pomysł wpadłem w 2000 roku. Były dwa powody – reklama prowadzonego przeze mnie sklepu z zabawkami i stworzenie dla ludzi świątecznego nastroju. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego w okresie świątecznym ludzie są tacy zabiegani i ze zmęczonymi twarzami. Przez pierwsze dwa lata chodziłem po ulicach. Podchodziłem do ludzi i składałem im życzenia świąteczne, obdarowywałem pocztówkami świątecznymi, dzieci częstowałem cukierkami. A kiedy zakończyłem modernizację swego auta terenowego GAZ69, przesiadłem się do niego. Ludzie do mnie uśmiechali się, pozdrawiali, było widać, że mój pomysł im się spodobał. Taka reakcja ludzi zmotywowała mnie przez ostatnie lata do przebierania się za św. Mikołaja. Gdyby ludziom to się nie podobało, szczególnie dzieciom, to bym tego nie robił.

Skąd u solecznickiego św. Mikołaja taki super wóz?

To osobna historia. Pasjonuję się wyścigami samochodów terenowych. Przez lata uczestniczyłem w zawodach, jako pilot rajdowy. Wyścigi tak mnie zafascynowały, że postanowiłem nabyć własne auto. Kupiłem od znajomego z Solecznik stary radziecki GAZ69 i w ciągu 3 lat niemal całkowicie go przerobiłem. Włożyłem w to mnóstwo czasu i pieniędzy. Wyszło tak ładne i zauważalne auto, że szkoda było jeździć nim w wyścigach. Więc znalazłem dla niego inne, myślę, że nie gorsze przeznaczenie. Pomaga mi w tym, aby nieść radość solczanom.

Czy często ludzie proszą św. Mikołaja o podwiezienie tym wyjątkowym autem?

Tak, bardzo często. Co ciekawe, że nie tylko dzieci, ale i dorośli. Kiedy krążę po centrum Solecznik, to czasami jeździ za mną cały orszak samochodów, zaś dzieciarnia przebiega z jednej ulicy na drugą, aby pomachać ręką. Owszem, trafiają się i takie urwisy, co rzucają się śnieżkami. Pewnego razu ktoś nawet rzucił pod koła samochodu petardę. Ale to marginalne zjawisko, ogólnie ludzie przyjmują mnie bardzo pozytywnie. Wielu znajomych jeszcze przed grudniem pyta, czy znów wyjadę na ulice miasta. Odpowiadam wszystkim: „Tak, wyjadę". W ciągu lat w pewnym stopniu stałem się już świąteczną wizytówką Solecznik. Więc jak mógłbym zaprzestać przebierania się za św. Mikołaja? Muszę dotrzymywać tradycji. Poza tym miło widzieć, szczególnie w dzień Wigilii, kiedy ludzie zmęczeni zakupami i przygotowaniami do świąt, spotykając mnie zaczynają się uśmiechać. Chociaż na chwilę zapominają o denerwujących kolejkach w sklepach i przypominają sobie, że święta nadchodzą. Na ich twarzach pojawia się uśmiech.

Jak długo w tym roku solczanie będą mieli okazję widzieć św. Mikołaja na ulicach miasta?

Będę jeździł i pozdrawiał ludzi do samego Sylwestra.

Czego solecznicki św. Mikołaj życzyłby Czytelnikom?

Przede wszystkim zdrowia, szczęścia, pomyślności, radosnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, wesołego Sylwestra oraz pełnego sukcesów nadchodzącego 2014 Roku!

"Tygodnik Wileńszczyzny"

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Czwartek, 19 grudnia 2024

    Łk 1, 5-25

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan z oddziału Abiasza, imieniem Zachariasz. Miał on żonę z rodu Aarona, której było na imię Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, bo nienagannie zachowywali wszystkie przykazania i przepisy Pańskie. Nie mieli oni dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna, a oboje byli już w podeszłym wieku. Pewnego razu Zachariasz sprawował kapłańską służbę przed Bogiem według ustalonej kolejności swojego oddziału. Zgodnie ze zwyczajem kapłańskim został on wyznaczony przez losowanie, by wejść do świątyni Pana i złożyć ofiarę kadzenia. A w czasie składania ofiary mnóstwo ludzi modliło się na zewnątrz. Nagle po prawej stronie ołtarza kadzenia ukazał mu się anioł Pański. Zachariasz przeraził się na jego widok i ogarnął go lęk. Lecz anioł powiedział do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony”. Zachariasz zapytał anioła: „Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku”. Anioł mu odpowiedział: „Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie”. Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w świątyni. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich przemówić. Wtedy domyślili się, że miał widzenie w świątyni. A on dawał im znaki i pozostał niemy. Gdy skończył się czas jego służby, wrócił do domu. Potem jego żona Elżbieta poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Mówiła: „Tak uczynił mi Pan, gdyż wejrzał na mnie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24