Tak uważa ekonomista Rokas Grajauskas, który stwierdza, że „Litwa nie jest bogata, wyróżnia się wysokim poziomem nierówności społecznej i dlatego klasa średnia w kraju jest najmniejsza w Europie”. Według niego, pod tym względem ustępuje nam jedynie Rumunia i Bułgaria. Grajauskas przekonuje, że zgodnie z przeprowadzonymi badaniami i analizami rynku, do klasy średniej mogą zaliczyć się osoby, które „na ręce” otrzymują od 800 do 2100 euro miesięcznie.
– W ubiegłym roku wszyscy mieszkańcy Litwy ogółem dysponowali kwotą 23,9 mld euro, co w przeliczeniu na jedną osobę wynosiło mniej więcej 700 euro – stwierdził ekonomista.
– Mimo tego, że pod względem produktu krajowego brutto na jednego mieszkańca wyprzedzamy Łotwę, Węgry czy Chorwację, jednak skala nierówności w naszym kraju jest bardzo wielka i pod tym względem plasujemy się w ścisłej czołówce krajów europejskich – skonstatował Grajauskas. Podkreślił natomiast raz jeszcze, że klasę średnią mamy jedną z najmniej licznych, co powinno budzić zaniepokojenie. Skutkuje to m.in. wysokim poziomem emigracji, gdyż ludzie nie są zadowoleni z zarobków i wyjeżdżają np. do Norwegii, gdzie liczebność klasy średniej jest dwukrotnie większa, a i zarobki proporcjonalnie też. Zdaniem analityka, nieliczna klasa średnia wpływa też na wyniki wyborów: obywatele najczęściej są zawiedzeni polityką rządzących, gdyż nie widzą poprawy swej sytuacji materialnej i głosują na populistów. Powiązana ściśle z dochodami jest też demografia. Zdaniem Grajauskasa, w obecnej sytuacji najmniej szans na poprawę swego stanu posiadania i awans społeczny mają ludzie starsi.
Według szacunków Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), na świecie 1,8 mld ludzi przynależy do klasy średniej. 664 mln z nich zamieszkuje w Europie, 525 mln w Azji, 338 mln w Ameryce Północnej. Na ogół przeważa mniemanie, że do klasy średniej należą w większości ludzie z wyższym wykształceniem, ale nie jest to warunek konieczny i tendencje są raczej na niekorzyść osób „z dyplomem”, przynajmniej w naszej części Starego Kontynentu.
W Polsce żyje ok. milion osób, które można zaliczyć do tzw. klasy średniej. Ekonomiści i socjologowie zgodnie podkreślają, że właśnie ta grupa najefektywniej wspomaga wzrost gospodarczy. Analitycy uważają, że tego stanowczo za mało, ale dobra kondycja polskiej gospodarki sprawia, że warstwa ta, czy to w wąskim, czy szerokim ujęciu, jednak rośnie. Tym bardziej, że zaliczanie się do klasy średniej jest swoistą oznaką dobrobytu i prestiżu, co wykazały badania Centralnego Biura Opinii Społecznej (CBOS), gdy to połowa ankietowanych Polaków zaliczyła siebie do „średniaków”.
Na alarm natomiast biją ekonomiści w Rosji, gdzie liczba osób należących do klasy średniej spadła z 61 proc. do 51 proc.
Najbardziej spektakularny wzrost klasy średniej odnotowywany jest w Chinach. Uważa się, że do niej można zaliczyć ok. 300 mln osób (cała populacja USA), a w najbliższym czasie ta liczba może się podwoić, czy nawet potroić. To oznacza, że stanowiłaby ona 50-60 proc. i więcej od ogólnej liczby mieszkańców kraju. Tak wysoki procent w Europie mają tylko kraje skandynawskie.
Zygmunt Żdanowicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"