Społeczeństwo jest obecnie świadkiem oszczerczej kampanii przeciwko franciszkanom z ul. Trockiej, którzy od 10 lat czynią starania o powrót do swojej własności – odzyskania zespołu budynków klasztornych, których właścicielami byli do 1940 roku (do czasu znacjonalizowania mienia kościelnego przez władzę sowiecką). Żmudne i uciążliwe zabiegi franciszkanów (Braci Mniejszych Konwentualnych) doprowadziły – zdawać by się mogło – do upragnionego celu: 8 lutego br. Sąd Najwyższy Litwy potwierdził orzeczenie sądu niższej instancji (z 16 maja 2012 roku), że budynkami klasztornymi w Wilnie przy ul. Franciszkańskiej 1 nieprawnie zawładnęła spółka „Pranciškonų rūmai" i są one własnością państwa. Zgodnie z prawem rząd powinien zwrócić budynki zakonowi Braci Mniejszych Konwentualnych.
Gra na zwłokę
W każdym innym państwie, które zobowiązało się do przestrzegania prawa, sprawa byłaby zakończona, jednak nie na Litwie. Kończąc bowiem obijanie progów instytucji sądowniczych, franciszkanie zaczęli obijanie progów najwyższych władz. Minął rok i franciszkanie nie doczekali się, by rząd zwrócił mienie zakonowi.
Komu służy zwłoka i jaką korzyść czerpią osoby zainteresowane niezwracaniem klasztoru zakonowi? Kto stoi za informacjami szkalującymi franciszkanów i podżegającymi do nienawiści narodowej, które ukazały się w środkach masowego przekazu? Przez ostatnie 10 lat wyłącznie franciszkanom zależało na tym, by udowodnić sprawę nielegalnego zagarnięcia – wręcz kradzieży – klasztoru przez spółkę „Pranciškonų rūmai", dlaczego raptem klasztorne budynki wzbudziły aż tak wielkie zainteresowanie i zakusy wileńskiej Alma Mater? Dlaczego Ministerstwo Gospodarki (temu urzędowi powierzono sprawę zwrotu) ciągle zwleka z wyegzekwowaniem prawa, a rządowi zależy na przekazaniu klasztoru do Funduszu Majątkowego, co uniemożliwiłoby zwrot klasztoru dla zakonu? – Wydaje się, że te i wiele innych pytań pozostaną bez odpowiedzi, niemniej jednak postarajmy się rzucić promyk światła na sprawę, która ostatnio przybrała miano batalii o klasztor.
„Zdawać by się mogło, że sprawa jest prosta – jeszcze rząd Kubiliusa stworzył przesłanki, upoważniające Ministerstwo Gospodarki do zwrotu klasztoru. To – nie wiadomo z jakiej przyczyny – zwleka. Były czynione próby, by decyzję zrzucić na inne ministerstwa. Ostatecznie jednak postanowiono, że nadal tą sprawą ma się zajmować Ministerstwo Gospodarki" – tłumaczy o. Marek Dettlaff, rektor franciszkańskiego kościoła pw. Wniebowzięcia NMP w Wilnie.
Minął rok, odkąd franciszkanie zabiegają o zwrot mienia, które z orzeczenia sądu przekazano dla państwa. Zakonnicy sami pokryli koszta rejestracji klasztoru (ponad 6 tys. litów) w rejestrze nieruchomości. Dlaczego tego nie uczyniło państwo, które jest prawowitym właścicielem zespołu klasztornego? Dlaczego Ministerstwo Gospodarki nie zatroszczy się o to, by pieniądze za wynajem budynku nie wpływały na konto spółki „Pranciškonų rūmai", co do której sąd orzekł, iż weszła w posiadanie klasztoru nielegalnie? Jeden z dzierżawców nawet zwrócił się do ministerstwa o wskazanie konta, na które mógłby zgodnie z prawem przelewać pieniądze za wynajem. Nie doczekał się odpowiedzi.
Cios za ciosem
Sprawę zwrotu klasztoru próbowano przerzucić na wiceminister Rasę Noreikienė. W latach 2009-2010 pracowała ona w kancelarii „Nordia Baulys & Partners", której prawnicy należą do Zarządu spółka „Pranciškonų rūmai". To właśnie oni reprezentowali spółkę w sądowniczych walkach o klasztor. „Jak sprawą zwrotu klasztoru franciszkanom miałaby się zajmować osoba, która przed kilku laty współpracowała z tymi, którzy nielegalnie zagarnęli klasztor? Gdybyśmy nie nagłośnili tego, nikt nie dopatrzyłby się konfliktu interesów" – tłumaczył o. Marek, podkreślając, że wiceminister już tym się nie zajmuje.
Kolejnym ciosem ze strony ministerstwa był projekt przekazania sprawy zwrotu klasztoru Litewskiemu Funduszowi Majątkowemu. Kwestia ta była rozpatrywana na posiedzeniu rządu, jednak w ostatniej chwili została wycofana z głosowania. Nie wiadomo tylko na jak długo...
W sowieckim stylu
Gdy – zdawać by się mogło – do odzyskania klasztoru pozostał jeden krok, media podniosły wrzask o rzekomo „wielkich stratach", które poniesie Wilno, gdy klasztor zostanie zwrócony franciszkanom. Nieprzychylne artykuły ukazały się w „Respublice" (9 października br.) oraz „Lietuvos rytas" (26 października br.). Kampania medialna w krzywym zwierciadle ukazuje działalność franciszkańską – jako przybyłych z Polski braci nie znających języka litewskiego, zamkniętych na Litwinów, których zamiarem jest uczynienie z klasztoru drugiego Domu Polskiego. Autorzy oszczerczych artykułów, stosując znaną sowiecką metodę skłócania Litwinów i Polaków, wywołują konflikt na tle narodowościowym. Gwoli ścisłości należałoby zaznaczyć, że zakon franciszkański jest podległy papieżowi i nie jest przywiązany do określonego narodu. Natomiast do Prowincji św. Maksymiliana w Gdańsku należą nie tylko klasztory na Litwie (Wilno, Miedniki i Kłajpeda), ale także wspólnoty zakonne we Włoszech, Niemczech, Szwecji, Kanadzie oraz misyjne w Ekwadorze i Kenii.
Przykra jest postawa władz Uniwersytetu Wileńskiego. Chciałoby się zadać pytanie, gdzie uczelnia była dotąd? Tylko franciszkanie, tułając się po sądach, udowadniali bezprawne przejęcie klasztoru. Gdy się to udało, liczba chętnych do dysponowania budynkami klasztornymi raptem wzrosła. Przykro, że angażują się w to ludzie świata nauki, którzy powinni wiedzieć, że franciszkanie od wieków byli związani z Wilnem i służyli jego mieszkańcom niosąc pomoc duchową oraz działając na polu oświatowym i kulturalnym. Jedynie garstka litewskich naukowców i duchownych, zaniepokojona ostatnimi wydarzeniami, na łamach strony internetowej Katolickiej Akademii Nauk (www.lkma.lt) opublikowała apel o zwrot klasztoru prawowitym właścicielom – franciszkanom.
Chodzi o...
Unikatowy, zabytkowy zespół klasztorny z dziedzińcem (mieszczącym około tysiąca osób), w samym sercu wileńskiej Starówki jest łakomym kąskiem, którego nieprawni właściciele tak łatwo się nie zrzekną. Inwentaryzacja kościoła i klasztoru, którą wykonali specjaliści Departamentu Dziedzictwa Kulturowego Litwy, wykazała, że w 90 procentach klasztor zachował swoją autentyczność. Brakuje też jakichkolwiek dokumentów potwierdzających jego przebudowę lub rozbudowę.
Decyzja Sądu Najwyższego dla spółki „Pranciškonų rūmai" było niczym uderzenie pioruna. Może nikt się nie spodziewał, że litewska Temida opowie się po stronie prawa, dlatego poprzez media zaczęto manipulować świadomością społeczeństwa, wmawiając mu, że zwrot klasztoru jest zagrożeniem dla litewskości. A tak naprawdę, sprawdza się stare powiedzenie: jeśli nie wiadomo, o co chodzi – to chodzi o pieniądze. Cóż, miesięczny dochód z wynajmu pomieszczeń wynosi 150 tys. litów... A dla ciekawskich, zastanawiających się co z tym zrobiliby franciszkanie, można przypomnieć, że renowacja kościoła pochłania ogromne koszty, które bracia pokrywają z ofiar wiernych.
Przy zakonie w Wilnie w roku 2003 zostało założone „Centrum Kultury Franciszkańskiej", której nakładem ukazały się dwa wydania: „Studia Franciscana Lithuanica" i „Walka Duchowa" (lit. „Dvasinė kova"). Oprócz tego, franciszkanie tworzą projekty kulturalne wspólnie z Litewską Filharmonią Narodową, „Piano.lt", „Bianchetto Musicale". Współpracują z Litewską Katolicką Akademią Naukową, Klubem UNESCO, instytutem rozwoju osobowości „Rafaelis", a więc zarzuty o to, że nie integrują się ze społeczeństwem litewskim są wyssane z palca. Jak przed wiekami, gdy w XIV wieku osiedli przy trakcie Trockim, tak i teraz starają się dać społeczeństwu Wilna to, do czego zobowiązuje ich franciszkańska reguła i hasło „Pokój i dobro".
***
Zauważyłam pewną dziwną reakcję. Życząc franciszkanom jak największej wytrwałości w walce o swoje, prawie każdy jest przekonany, że klasztoru nie odzyskają. Mimowolnie nasuwa się wniosek, że społeczeństwo Litwy jest przesiąknięte niewiarą w to, że władza stanie po stronie prawa. Mimo dowodów na to, że klasztor ma być zwrócony prawowitym właścicielom, większość jest przekonana, że tak się nie stanie. Społeczeństwo nie wierzy, że urzędnicy zajmujący najwyższe szczeble władzy, powołani, by stać na straży prawa, choć raz postąpią uczciwie...
Teresa Worobiej
"Tygodnik Wileńszczyzny"
Fot. autorka
***
Niestety, we środę, 30 października, Rząd podjął decyzję o przekazaniu franciszkańskiego klasztoru dla Litewskiego Funduszu Majątkowego. Jest to spory krok do tytułu w dochodzeniu o odzyskanie przez franciszkanów swego mienia.
Komentarze
I ot, spotkała go "szczerość" i "braterstwo" ze strony Litwinów...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.