Już po raz drugi w ciągu ostatnich dwóch lat odbył się wypad członków klubu do rejonu nad Solczą. Tym razem do Jaszun, Rudnik, Białej Waki i okolicznych miejsc. Przed rokiem zwiedzaliśmy Soleczniki i Turgiele, Taboryszki i Republikę Pawłowską, Małe Soleczniki. Podobnie jak za pierwszym razem, podczas wycieczki 10 czerwca seniorzy „Wilii” znowu przeżywali piękne chwile, wzbogacali swoją wiedzę o Ziemi Solecznickiej i jej ludziach.
Podczas sobotniego wypadu towarzyszyła nam wicemer rejonu Jadwiga Sinkiewicz oraz wspaniała przewodnik Krystyna Sławińska.
W drodze – wstęp do zwiedzania
Już w autokarze, wiozącym „wiliowców” do Jaszun, głos zabrał niezrównany znawca życiorysów i twórczości polskich pisarzy związanych z Wileńszczyzną, wspaniały narrator, poeta Wojciech Piotrowicz. Nawiązał do tematu imprezy poetyckiej „Maj nad Wilią”, poświęconej Wańkowiczom: Melchiorowi – pisarzowi i Walentemu – malarzowi, którego twórczość znamy z trzech portretów młodego Adama Mickiewicza, rysowanych ołówkiem i farbami. Jeden z obrazów – ten najbardziej popularny – przedstawia Wieszcza na tle góry Ajudah.
Melchior Wańkowicz – to znany pisarz, dziennikarz, publicysta, charakteryzujący się subtelnym humorem.
Na Ziemi Wileńskiej znajdowała się niegdyś wioska, gdzie stał dom babci Melchiora, dziś go już nie ma. Nieopodal Jaszun dotychczas jest wieś Jedlina, gdzie młode małżeństwo Józef Piłsudski i Aleksandra ze Szczerbińskich w roku 1908 spędzało swój miodowy miesiąc, a jednocześnie młody Ziuk opracowywał operację napadu na pociąg w Bezdanach. Wiemy, że akcja się powiodła i niemała suma carskich rubli (ponoć ponad 300 tys. ) zasiliła kasę młodego Wojska Polskiego – legionów.
A na zakończenie – „Pożegnanie ojczyzny”
Chlubą rejonu jest pałac w Jaszunach, nie tak dawno odrestaurowany, ale cieszący się wielkim powodzeniem wśród zwiedzających. Jest to dawna posiadłość Radziwiłłów, Balińskich, Śniadeckich, która na początku XIX wieku była swoistym ośrodkiem naukowo-kulturalnym. Przebywali tu Juliusz Słowacki, Stanisław Jundziłł, Tomasz Zan, Antoni Edward Odyniec i wielu innych. Dyrektor pałacu Kazimierz Karpicz, wybitny znawca historii tego przepięknego obiektu, z właściwym sobie humorem opowiadał o jego dziejach. Sprowokował nawet występ artystyczny seniorów zespołu „Wilia”. Krystyna Łapin, co prawda aktualna członkini „Wilii”, usiadła przy fortepianie i zabrzmiały piękne dźwięki poloneza Ogińskiego „Pożegnanie Ojczyzny”.
Krzyże przydrożne opowiadają
Rudniki, przez które prowadził Szlak Królewski, pamiętające orszak pogrzebowy Barbary Radziwiłłówny, pogrążonego w żałobie króla Zygmunta Augusta… O dawnych wydarzeniach, o walkach powstańczych, o bitwach, które podczas ostatniej wojny w okolicach tej wsi najpierw z Niemcami, później z Sowietami stoczyli akowcy, pięknie opowiada Krystyna Sławińska, zatrzymując się przy krzyżach przydrożnych. Zostały wzniesione ku upamiętnieniu tamtych wydarzeń.
To, że na cmentarzu w Rudnikach stanął krzyż katyński, w dużej mierze jest zasługą rodziny pani Krystyny, a zwłaszcza jej matki, której znajomy zginął w Katyniu. Kilka lat temu drewniany krzyż zamienił kamienny pomnik.
– Ten pomnik to pamięć i dokument prawdy dla młodszych pokoleń, którym w czasach sowieckich kłamano o prawdziwych sprawcach mordu katyńskiego – powiedziała Krystyna Sławińska.
Jak w polu śpiewały dziewczęta
Biała Waka. Osiedle nie tak dawno zbudowane, niewiele ponad pół wieku liczące, a tyle pięknych wrażeń stąd wynieśliśmy. Podejmowała nas dyrektor Centrum Imprez w Białej Wace Loreta Grygorowicz oraz Gustaw Juzala. Okazuje się, że w tym niedużym osiedlu działa zespół folklorystyczny „Lałymka”. Wybitnie etnograficzny, bez domieszek współczesnych brzmień, który śpiewa tak, jak niegdyś w polu śpiewały dziewczęta żnące żyto, albo mężczyźni koszący trawę na łąkach. A tańczy tak, jak niegdyś czynili to Kozacy… Wszystkiego tego uczono też gości.
I jeszcze jedna ciekawostka. Na podstawie starych pieśni, tańców, obrazków rodzajowych, jak wesela, chrzciny itd. Gustaw Juzala obronił doktorat. Koleje jego losu też są ciekawe. Pan Gustaw urodził się w Argentynie w rodzinie wychodźców z Wileńszczyzny. Rodzina w latach 90. przyjechała z Argentyny do Polski, a po studiach w Macierzy Gustaw zechciał zgłębiać etnografię właśnie Ziemi Wileńskiej. W dalekim kraju dziadkowie zaszczepili mu zamiłowanie do naszego kraju. Gustaw Juzala jest bardzo zaangażowany w pracę. Wykłada na Uniwersytecie Wileńskim język hiszpański oraz pracuje w Centrum Imprez, w którym właśnie gościliśmy. Tymczasem jego żona – lingwistka z zawodu – wykłada język litewski w… Krakowie.
„…swego nie znacie”
Wszystko, co zobaczyliśmy, potwierdza sentencję Stanisława Jachowicza „Cudze chwalicie,/ Swego nie znacie/, Sami nie wiecie/ Co posiadacie”.
Piknik w pięknym plenerze leśnym zakończył wycieczkę seniorów najstarszego zespołu polskiego „Wilia”, za którą pięknie dziękujemy organizatorom. Już podczas pożegnania Jadwiga Sinkiewicz opowiedziała, że za młodu też śpiewała w tym zespole.
Dziękowano również Fryderykowi Szturmowiczowi, niegdyś soliście „Wilii”, który jest tą osią, wokół której takie spotkania i wypady się „kręcą”.
Ponoć w przyszłości przed seniorami zespołu – ejszyskie strony.
Krystyna Adamowicz
Rota