W oświadczeniu Janusz Skolimowski napisał m.in., że nie zgadza się na szkalowanie dobrego imienia śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Opublikowane w „Gazecie Polskiej” w dniu 1 marca br. i pokazane w TV Republika materiały pod tytułem „Litewska operacja” przedstawiają śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako przedmiot litewsko-moskiewskich” manipulacji. Stanowczo protestuję przeciwko stawianiu zmarłego tragicznie Prezydenta Rzeczypospolitej, a także mnie jako pełniącego w tym czasie funkcję ambasadora RP w Winie w takim świetle. Prezydent Lech Kaczyński posiadał własną koncepcję polityki zagranicznej wobec Litwy, która zakładała wspieranie jej niepodległości i suwerenności, dążenie do jak najlepszych stosunków polsko-litewskich przy jednoczesnym poszanowaniu praw polskiej mniejszości do zachowania własnej tożsamości narodowej, edukacji i godnej reprezentacji na wszystkich szczeblach litewskiej władzy politycznej i samorządowej. Podczas pierwszej wizyty Prezydenta na Litwie 15 marca 2006 roku otrzymałem określone zadania w celu realizacji Jego koncepcji. Prezydent Lech Kaczyński znał doskonale przebieg mojej kariery zawodowej do 1990 roku, jak również dokonania w służbie zagranicznej Rzeczypospolitej" - napisał w oświadczeniu były szef polskiej misji dyplomatycznej na Litwie.
Janusz Skolimowski wymienia w tekście główne osiągnięcia na stanowisku szefa ambasady RPw Wilnie.
"Zgodnie z instrukcjami Prezydenta doprowadziłem m.in. do:
- rozpoczęcia rozmów i sfinalizowania transakcji zakupu rafinerii Możejku Nafta przez PKN Orlen;
- zakupu zabytkowego Pałacu Paców na siedzibę Ambasady RP w Wilnie;
- powołania w Wilnie fili Uniwersytetu w Białymstoku;
Działałem także na rzecz aktywnego udziału Polaków na Litwie w wyborach lokalnych i parlamentarnych, co doprowadziło do przekroczenia 5-procentowego progu w wyborach do Sejmu RL w 2012 roku niestety już po tragicznej śmierci Prezydenta. W dniu 8 kwietnia 2010 roku na zaproszenie Prezydent Dalii Grybauskaite Prezydent Lech Kaczyński miał złożyć wizytę w Wilnie w celu kontynuowania rozmów rozpoczętych w trakcie marcowej wizyty z okazji uroczystości 20-lecia Niepodległości Litwy. Przed odlotem z Warszawy Prezydent Kaczyński i jego doradcy m.in. Min. M. Handzlik i Min. A. Duda zostali poinformowani o negatywnym wyniku głosowania w litewskim Sejmie nad Ustawą o pisowni polskich nazwisk. Pan Prezydent podjął jednak decyzję o przylocie, kierując się nadrzędnym interesem utrzymywania dobrych relacji bilateralnych. Wyraził jednak publicznie zdziwienie decyzją litewskiego Sejmu, która jak stwierdził może być niezgodna z regułami Unii Europejskiej" - czytamy w oświadczeniu.
Były ambasador RP na Litwie wyraził przekonanie, że właściwe instytucje również powinny stanąć w obronie dobrego imienia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
"Uważam, że Instytut im. Lecha Kaczyńskiego lub inna instytucja, która zajmuje się ochroną dobrego imienia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego powinny wystąpić do tych mediów z żądaniem sprostowania i odpowiedniego finansowego zadośćuczynienia, które powinno być przekazane na rzecz utrzymania i rozwoju polskości na Litwie – idei tak drogiej sercu zmarłego tragicznie Prezydenta i Jego pochodzącej z Wilna Małżonki" - zaznaczył Janusz Skolimowski.
Komentarze
Powinni zakazać posłom funkcjonowania w stowarzyszeniach i fundacjach, przez które przechodzą pieniądze. Powinno się obsadzać prawdziwymi fachowcami i ludźmi oddanymi sprawie.
Bo jeśli tak dalej będzie prowadzona polityka panów Dworczyka i Dziedziczaka, to dojdzie do zniszczenia ostatnich polskich organizacji na Kresach, a oni sami staną się grabarzami polskości na Białorusi, Litwie i Ukrainie.
Zresztą na Białorusi właśnie zniszczono, kolejny raz dodajmy i w dodatku przez tą samą osobę, odbudowujący się związek Polaków. Dzieła zniszczenia dokonała Borys, ale przecież ktoś ją tam zainstalował...
Rozgrywki jak widać sięgają nie tylko Kresów. W artykule możemy odszukać Dworczyka, który słowem się nie zająknął, że Ambasada poinformowała o możliwym niekorzystnym głosowaniu, a dwa wstawia się nazwisko obecnego Prezydenta. Po co? Aby wzbudzić pretensje Jarosława Kaczyńskiego? Czy chodzi o odcięcie Prezydenta Dudy od Kresów, aby pewnym ludziom pozwolić na kontynuowanie szkodliwej polityki wschodniej w imię interesów i wpływów?
Ktoś nie ma żadnych barier, by uderzać i szkodzić w rozbijaniu polskości kresowej.
Ta napaść wygląda na próbę skłócenia obecnego gospodarza Pałacu Prezydenckiego z Prezesem PiS. Andrzej Duda, podobnie jak Mariusz Handzlik, w czasie wizyty Prezydenta Kaczyńskiego w Wilnie w kwietniu 2010 roku był podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta i przygotowywał jego wizytę. Ówczesny ambasador w Wilnie Janusz Skolimowski informował, że Ustawa o pisowni nazwisk zapewne nie będzie przyjęta przez litewski Sejmas. Prezydent Kaczyński jednak zdecydował się na podróż do Wilna, był życzliwy i wyrozumiały wobec litewskich partnerów, liczył na dobrą wolę z ich strony. Sama wizyta była dobrze przygotowana, a cieniem na niej położyło się ostentacyjnie antypolskie zachowanie posłów litewskich. Obecnie próby skłócania Prezydenta Andrzeja Dudy z Prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim wynikają z niskich pobudek, to próba sztucznego podziału, brudne gierki kogoś, kto źle życzy obecnemu obozowi rządzącemu.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.