Pikietujący wyrażali niezadowolenie z tego, że elektrownia jest budowana z pogwałceniem norm Konwencji Espoo, co niejednokrotnie podnosiło również litewskie MSZ.
Udział w pikiecie wziął również Tomas Tomilinas, członek Litewskiego Związku Rolników i Zielonych, który zaznaczył, że lepiej by było, gdyby Białoruś, podobnie jak Litwa, nie stawiała na energię jądrową.
- Białoruś nie przestrzega Konwencji Espoo (...). Władze litewskie w sposób jednoznaczny oświadczyły, że Białoruś nie udziela odpowiedzi na podstawowe pytania. Nie chcemy, by ten obiekt powstał nieopodal Wilna. Oczywiście, chcemy, by Białoruś, podobnie jak Litwa, nie stawiała na energię jądrową, jednakże nie możemy tego żądać. Jednakże z punktu widzenia prawa międzynarodowego możemy domagać się, by nieopodal Wilna nie powstawał niebezpieczny reaktor atomowy, który jest bardzo podobny do czarnobylskiego – powiedział T. Tomilinas.
Tatiana Novikova, koordynatorka Białoruskiej Kampanii Antyatomowej, działaczka ruchu ekologicznego, obrończyni praw człowieka, opozycjonistka, zaznaczyła, że budowa elektrowni idzie pełną parą – mimo że Białoruś nie uzyskała aprobaty państw ościennych.
- Białoruś nie może budować elektrowni do czasu zakończenia konsultacji z Litwą, jednakże budowa jest kontynuowana – podkreśliła T. Novikova.
Litwa wielokrotnie krytykowała Białoruś za jej plany budowy elektrowni atomowej w odległości zaledwie 20 km od granicy z Litwą i 50 km od Wilna, bowiem powstają obawy o niewystarczające standardy bezpieczeństwa. Projekt elektrowni atomowej jest realizowany przy wsparciu finansowym z Rosji.
Na podst. ELTA