Była to więc podróż śladami dwóch noblistów, tym bardziej pamiętna, że obchodzimy w tym roku setną rocznicę śmierci jednego z nich – Henryka Sienkiewicza.
Prezes Klubu Weteranów „Wilii”, pomysłodawca i organizator tej wspanialej wycieczki Janina Biesiekierska zacytowała jakże wymowne słowa, wypowiedziane przez Henryka Sienkiewicza podczas uroczystości wręczenia mu w 1905 roku Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. O Polsce, która była skasowana z mapy świata, powiedział wtedy: „ Głoszono ją umarłą, a oto jeden z tysięcznych dowodów, że żyje, (…) głoszono ją podbitą, a oto nowy dowód, że umie zwyciężać”.
Pomysł na przetrwanie polskości
Cyceronem wycieczki seniorów był Ryszard Jankowski, prezes koła ZPL w Wędziagole. Ten człowiek zasługuje na wyjątkowy szacunek i podziw, gdyż znacznie przyczynił się do zachowania polskości w tej podkowieńskiej miejscowości.
Mały kościółek w Wędziagole, a takie skarby posiada! Oto słynąca cudami figura Chrystusa Ukrzyżowanego, dokoła której – jako podzięka od wiernych – wota, zawieszane również w naszych czasach. „Przyjeżdżają ludzie z Polski do naszego Chrystusa z modłami o uzdrowienie lub podzięką za łaski uzdrowienia” – mówi Ryszard Jankowski. Ponoć Adam Mickiewicz w swoim czasie również przed Chrystusem w kościele wędziagolskim się modlił.
Oto cztery unikatowe księgi parafialne – pokryte patyną czasu, znalezione przy porządkowaniu dzwonnicy. Wyrzucone czy schowane? Wpisy z lat zaboru carskiego, okresu międzywojennego. Jedna z ksiąg – z końca XIX wieku, kiedy dominował język rosyjski, wpisywano wtedy nazwiska i inne dane po rosyjsku, ale gdy otwiera się ją od końca, zachwyca pomysł ówczesnych księży-Polaków, bo na tych stronach wpisy są po polsku.
Na przykościelnym cmentarzyku – kolejne miejsca pamiętne, bo to tutaj spoczywa dziadek Czesława Miłosza, Eugeniusz Edward Artur Miłosz oraz pradziadkowie: Eleonora z Sopoćków i Józef Miłoszowie. Tutaj też spoczywają powstańcy styczniowi oraz po prostu mieszkańcy tego miasteczka, w przeważającej większości – Polacy.
Pani Jadwiga zauroczyła wszystkich
Osiedle Wodokty. Przypomnijmy – to tutaj dzielny młody żołnierz, Andrzej Kmicic, poznał swoją przyszłą żonę, Aleksandrę Billewiczównę. Przypadli sobie do gustu, ale awanturnicza natura Kmicica rozczarowała Oleńkę. Pomińmy przygody Kmicica, jego przegrane i wygrane, jego tęsknotę do Oleńki. Na naszej trasie – Upita, a w niej – mały kościółek, w którym Andrzej Kmicic, już zrehabilitowany, i Oleńka stanęli na ślubnym kobiercu.
Zatrzymaliśmy się na dłużej w Wodoktach. Na murze kościoła niedawno umieszczono tablicę, która wkrótce, podczas obchodów 100. rocznicy śmierci Sienkiewicza (będzie to w dniach 17- 18 września), zostanie poświęcona. Napis na niej brzmi: „Henrykowi Sienkiewiczowi, piewcy dziejów Laudy, pisarzowi nobliście w setną rocznicę śmierci – Litwini i Polacy. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Muzeum Narodowe w Kielcach, Sejneńskie Towarzystwo Opieki nad Zabytkami”. A obok – tekst po litewsku z nazwiskiem pisarza w wersji oryginalnej: „Henrykui Sienkiewicziui”.
Obok kościoła – domek, a w nim gospodyni tego zakątka w Wodoktach, Jadwiga Konapieckienė. Przeprasza, że niezbyt poprawnie mówi po polsku. „Nie ma tu teraz Polaków, to i nie mam z kim rozmawiać, dookoła Litwini” – mówi szczerze. Jej mama z domu była Butrymówna, może więc pani Jadwiga jest potomkinią bohaterów „Trylogii”? Pani Jadwiga zna się na żartach i sama chętnie żartuje. A gdy wiliowcy zadedykowali jej pieśń „Serdeczna Matko”, w jej oczach zaszkliły się łzy. Tyle w niej dobroci, dobrego spojrzenia na świat, mimo, jak widać, skromnego życia. Ktoś, jako podziękowanie, próbował wręczyć jej pieniądze. Nie przyjęła.
Śpiew nad Laudą
Nad rzeczką Laudą wiliowcy stanęli niczym na scenie, aby wykonać pieśni polskie – o ułanach, legionach, dzieweczce, która szła do laseczka. Brzmiało wspaniale, a miejscowi mieszkańcy zatrzymywali się, by posłuchać śpiewu.
Kolejna uczta duchowa jeszcze była przed nami. Znów jesteśmy w Wędziagole. Pierwsze kroki kierujemy do domu Leonii Piotrowskiej, przesympatycznej pani, z zawodu nauczycielki. To ona odstąpiła dwa pokoje swego domu dla biblioteki polskiej. A w bibliotece – kolejne rarytasy, których może pozazdrościć niejedno archiwum: „Żywoty Świętych”, wydane w końcu XVIII w., inne stare druki, płaskorzeźba Henryka Sienkiewicza, też licząca sto lat i, oczywiście, książki współczesne. „Idą ludzie w niedzielę z kościoła i zachodzą do biblioteki – mówi pani Leonia. – Pożyczają książki, rozmawiają o sprawach codziennych i jest już życie w naszym polskim środowisku”.
Jeszcze tylko tzw. godzina integracyjna pod cieniem pięknych rozłożystych jabłoni i na pożegnanie – śpiew wiliowców dla całej Wędziagoły, gdzie niemal 70 proc. mieszkańców – to Polacy.
Krystyna Adamowicz
"Rota"