Modlitwa w intencji tej szkoły zwołała do świątyni wielu jej absolwentów. Od dłuższego czasu szkoła ta znajduje się pod stałym pręgierzem władz samorządowych m. Wilna, gdzie pod przykryciem prowadzonej reformy szkolnej, „Piątka” jest zagrożona bodaj najwięcej i najbardziej bezkompromisowo. Zakusy władz na przeniesienie szkoły do nieprzystosowanego gmachu dla potrzeb dużej szkoły na Żyrmuny (tam gdzie z przyczyn wyjątkowych i również zagrażających „Piątce” powstała swego czasu filia Szkoły im. Lelewela) są dla jej uczniów, ich rodziców, społeczności polskiej na Antokolu i okolic krzywdzące, z czym nie może się zgodzić ich rozum i serce.
Tu każdy kąt jest im znany
Niedzielna Msza św. rozpoczęła tradycyjne spotkanie absolwentów najstarszych promocji tej szkoły. Już po raz dziewiąty ci, którzy tworzyli tę szkołę przed laty 70, czy 60 przybywają pod legendarne gmachy na ul. Piaski (dziś Smelio 1), by jeszcze raz odnowić wspomnienia tamtych lat, by dotknąć murów, przez nich dopieszczanych, by przespacerować się po placyku, który kiedyś zasadzali pięknymi kwiatami i krzakami (biolog pani Bełła Biber zawsze jest wspominana jako człowiek wyjątkowo oddany zazielenieniu szkoły, co w okresie powojennym było bardzo ważne). Był czas, gdy ci, którzy tu przybywają odgruzowywali Wilno i dzielnicę Antokol, szklili wybite przez wojnę szyby, przynosili ze swego jakże skromnego gospodarstwa domowego drewno, by napalić w piecu klasowym. Siedzenie w ławkach zimą podczas lekcji w rękawicach i płaszczach było przez pierwsze lata nagminne. Ale była polska szkoła i żadne niewygody nie liczyły się. Szkoła się rozrastała, coraz ciaśniej w niej było.
A jednak przyszli…
Czy jednak tego dnia przybędzie na spotkanie tak samo, jak zawsze ponad 70- 80 osobowa gromada? Obawy były uzasadnione, gdyż wielu spośród starszych absolwentów obawiało się wprost szalonego upału. Ten dzień 26 czerwca był prawdopodobnie najgorętszym dniem tego lata - słupek rtęci sięgał 35 stopni.
A jednak przyszli, może nieco mniej. Auta synów, córek czy wnuków podjeżdżały dość gęsto, rodzina wyręczała tych, którzy w tym tradycyjnym dniu - ostatnia niedziela czerwca- zechcieli przynajmniej w cieniu być przy szkole. Przy ukochanej budzie, gdzie św. Krzysztof spogląda na swych ziomków i cieszy się, że ich widzi znowu.
Wspólne zdjęcie przy gmachu na Piaskach - to też rytuał tego spotkania. Fotoreporter Jerzy Karpowicz okiem fotografika szukał miejsca, gdzie by nie było tak dużego słońca. Wybrał - w cieniu, na bocznych schodach szkoły.
Zjawiły się tym razem plakaty, to nowość tych spotkań. Treść ich mówi sama za siebie – w obawie o przeniesienie tej legendarnej szkoły z Antokola, wiekowej polskiej dzielnicy, na Żyrmuny. Tak, to prawda, najlepszym wyjściem i najbardziej logicznym, nie wymagającym sztucznych perturbacji byłoby przeniesienie Szkoły Średniej im. J. Lelewela do jego historycznych gmachów na Piaskach, które znajdują się obok dzisiejszej szkoły również na Antokolu, natomiast litewskiemu progimnazjum, które rozmieściło się w tych starych gmachach, przekazać to, gdzie teraz jest „Piątka”. Podobnie, jak prawdą jest, że „Piątka” jest symbolem walki ze stalinizmem - ileż jej uczniów zostało wywiezionych na „białe niedźwiedzie”, ilu musiało za nic cierpieć męczarnię, nieludzką pracę i nieludzkie życie w łagrach syberyjskich! Wytrwali.
Do takich należy Stanisława Kociełowicz z domu Kowalewska, skazana na osiem lat łagrów. Co roku jest w czerwcową niedzielę przy szkole. Ze Szczecina, gdzie dziś mieszka, przyleciała samolotem, inna droga ze względu na stan zdrowia nie wchodzi w grę. Swego czasu powiedziała podczas spotkania – „my w Polsce jesteśmy tylko zameldowani, a naszą ojczyzną jest Wilno”. Bo czy można zapomnieć lat spędzonych w Kolonii Wileńskiej, gdzie rodzina mieszkała a ona była harcerką, również wtedy, gdy harcerstwo było w podziemiu, czy można zapomnieć strasznego okresu wojny, szalejących enkawudzistów w roku 1940 i po roku 1944? Czy można zapomnieć szpitala polowego, który jako symbol chrześcijańskiej miłości do człowieka i wiary ratował rannych żołnierzy AK w okresie operacji Ostra Brama. Młodziutka Stasia również w tym brała udział.
Major Stanisława Kociełowicz jest dziś honorowym prezesem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Okręg Szczecin i wiceprezesem Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej. Jest bohaterką wspaniałej książki, w tym roku wydanej pt. „Dziewczyny Wyklęte”, autorstwa Szymona Nowaka.
Zawsze są wierni
Z tej samej Kolonii Wileńskiej co roku przybywa na spotkanie klasy i szkoły Halina Kalwajt z d. Hołubówna, której ojciec, major Wojska Polskiego Bolesław Hołub został zamordowany w Katyniu. Tu co roku jest Hanna Strużanowska – Balsiene, znana w Wilnie lekarz, której dom zawsze w czasach sowieckich stał otworem dla uczniów „Piątki” podczas świąt religijnych, gdzie Aniołem Stróżem tych spotkań była jej Mama, niezapomniana Janina Strużanowska, założycielka Teatru Polskiego. Co roku jest Maria Magalińska, wieloletnia nauczycielka w polskiej szkole, dziś gimnazjum im. A. Mickiewicza, co roku jest Łucja Mołczanowicz oraz Alina Raczycka- Ławrynaviciene i Irena Matoszko, które wiele lat poświęciły Szkole Średniej im. Syrokomli. Żadne spotkanie nie obywa się bez Jana Pakalnisa, archiwisty szkolnego, siostry i brata Krystyny i Romana Rotkiewiczów, Pawła Gidrojcia, nie tylko absolwenta „Piątki”, ale też jej nauczyciela. Zawsze są tutaj Halina i Antoni Pytlewiczowie, para małżeńska od ławy szkolnej, podobnie jak Irena i Wojciech Zienkiewiczowie, jest tu co roku Teresa Szatkowska- Klebanoviene, Andrzej Sosno, Jan Kaszkiewicz, Leon Siwicki, Danuta Konas, Janina Biesiekierska, Bronislawa Kowalczyk, corka legionisty, kawalera Orderu Virtuti Militari, Janina Malinowska i wielu innych. We wszystkich szkolnych czy „wiliowych” spotkaniach bierze zawsze udział Zofia Subocz- Kuncewicz, w szkole wyróżniająca się wspaniałymi zwycięstwami w gimnastyce artystycznej oraz z tego, że była w gronie pierwszych tancerzy zespołu „Wilia”.
Trudno wszystkich absolwentów polskiego gimnazjum, którzy tu przybywają, wyliczyć. Tym razem niektórzy przybyli po raz pierwszy, jak Barbara Znajdziłowska czy Lucyna Skrendo i inni. Bo sprawa jest poważna - podobnie jak w roku ubiegłym stawiane jest pytanie: co możemy zrobić, aby szkołę polską zachować na Antokolu. Bezkompromisowość rządzącej ekipy i nawet szantaż jest już znany z roku ubiegłego – czy nie szantażem jest wypowiedź wicemera Wilna: szkoła otrzyma akredytację na gimnazjum, jeśli przejdzie na Żyrmuny. Już w roku ubiegłym było przyjęte oświadczenie absolwentów, które zostało wysłane do najwyższych władz Litwy i Polski. Niestety, nie zareagowano odpowiednio na nasze sygnały.
Komitet rodzicielski zdecydowany walczyć
Jak wygląda dziś sytuacja ze szkołą im. Joachima Lelewela? Na spotkanie z najstarszymi jej absolwentami przybyła starosta frakcji AWPL-ZChR w Radzie Samorządu m. Wilna Renata Cytacka. Właśnie radni tej frakcji są organizatorami poważnych wieców na temat najważniejszych nie rozstrzygniętych spraw społeczności polskiej. Zawsze dominuje polskie szkolnictwo, w tym niesprawiedliwe i krzywdzące posunięcia względem Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela. Jak powiedziała radna, Szkoła im. Lelewela jest teraz najważniejsza. Rada samorządu decyzję o przeniesieniu szkoły przyjęła, ale nie wyzbyła się wprost totalnego bałaganu i nieprzygotowania do tej akcji. Komitet Rodzicielski jest zdecydowany walczyć do ostatniego. To rodzice złożyli do Sądu Apelacyjnego pozew z żądaniem o odwołanie decyzji Rady Samorządu. Odpowiedzi nie ma już od kilku miesięcy, ale samorząd jest na tyle pewny w negatywnym werdykcie, że nie chce nawet negocjować. Administracja szkoły zgłosiła swoją propozycję na temat przeniesienia szkoły im. Joachima Lelewela do historycznych gmachów „Piątki” na Piaskach, jednak dyskusji nie podjęto.
Teraz „do Lelewela” przychodzi młodzież z 249 ulic Antokola, Cegielni, Antowil i szeregu innych. „Chcą te dzieci przenieść jak meble - bez zbadania sprawy, bez decyzji rodziców i uczniów” – powiedziała radna Renata Cytacka. Wszyscy rozumieją, że władzom miasta chodzi o zniszczenie nie tylko szkoły, ale przede wszystkim zniszczenie ośrodka polskości i historii Wilna.
Hanna Strużanowska przy tej okazji przypomniała, że zanim gimnazjum „Piąte” w roku 1948 zostało przeniesione na Antokol, rodzice musieli złożyć podpisy, że z tym zgadzają.
Przybyli przyjęli kolejne oświadczenie w sprawie legendarnej i zasłużonej dla polskości Wilna szkoły, które zostanie wysłane do wysokich władz Litwy i Polski.
Krystyna Adamowicz
Komentarze
I tak jest problem ze zwrotem ziemi dla Polaków, ze zwrotem obiektów sakralnych Polskich zakonników, Polskich szkół.
A przypomnę rok 2010. Kiedy to posłowie konserwatystów wystąpili do władz państwa z siedmioma postulatami m.in.
odebrania samorządom na Wileńszczyźnie spraw oświaty,
zwołania międzynarodowego trybunału w sprawie “oceny okupacji Wileńszczyzny przez Polskę”; inwigilację przez służby specjalne polskich portali internetowych na Litwie;
ściganie przez Inspekcję Języka Urzędowego autorów informacji w języku polskim;
Robicie super robotę, brawo.
Ciekawe wywiady w radio. Ciekawe felietony.
Tak dalej. Trzeba walczyć z tymi co zwalczają inną narodowość.
Dziadzio sajudzista upasł się na krzywdzie polskich właścicieli, którym de facto zabrał ojcowiznę. A państwo poprzez idiotyczny system "przenosin ziemi" stało się paserem, umożliwiającym ten przekręt.
Takie przejmowanie u konserw to norma, patrz casus Landsbergisa.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.