Może powodem ponura i deszczowa pogoda, ale tegoroczne okrzyki nacjonalistów nie były tak entuzjastyczne i głośne, jak w latach poprzednich. I uczestników było mniej, może kilkaset, może trochę ponad tysiąc, mimo że samorząd stołeczny wydał pozwolenie na przemarsz, liczący aż 10 tys. osób.
Uczestnicy „patriotycznego" przemarszu, jak mówią o nim organizatorzy – Litewski Związek Młodzieży Narodowej i Litewskie Centrum Narodowe – przemaszerowali z placu Katedralnego do placu Niepodległości przy Sejmie.
Tradycyjnie wykrzykiwali kontrowersyjne hasło „Litwa Litwinom", które w tym roku nabrało też nowego antyimigracyjnego znaczenia. Wśród tradycyjnych, od lat wymachiwanych, plakatów pojawił się też nowy transparent z napisem: „Ślepe zaufanie UE niebezpieczne dla życia". W taki sposób protestowali przeciwko europejskiej polityce migracyjnej i uchodźcom.
Wyrażając swe zaniepokojenie z powodu kontrowersyjnego przemarszu narodowców stowarzyszenie „Litewska Wspólnota Żydowska" wystosowała przed kilkoma dniami list, w którym zwróciła się do Rządu i władz Wilna oraz Kowna, by podjęły działania w celu zapewnienia, by obchodom Dnia Odrodzenia Niepodległości nie towarzyszyły „skandowane neonazistowskie hasła, przemarsze czy symbole i imprezy o podobnym wydźwięku".
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.