Jest osobą miłą i pogodną, zadowoloną z życia, nie skarży się na los i warunki życiowe. Dziś rzadko można spotkać starszą osobę, która by nie narzekała na kogoś lub na coś.
Trudne czasy
Eugenia Łowkiel przyszła na świat 28 lutego 1926 r. we wsi Słoboda parafii turgielskiej. Rodzice Eugenii – Antoni Wasilewski i Emilia z domu Bylińska. Była pierwszym dzieckiem. Miała rodzeństwo siostrę Irenę i brata Czesława. Rodzice gospodarzyli na własnej ziemi. Mieli też duży sad. Ojciec Eugenii był sołtysem wsi Słoboda. Z tej racji, obowiązków miał niemało.
Eugenia Łowkiel uczyła się w miejscowej szkole. Pamięta nauczyciela Jana Nowaka i nauczycielkę Giziankę. Gdy rozpoczęła się wojna, dotąd spokojne życie mieszkańców Słobody, w tym i rodziny Wasilewskich, zmieniło się na ciężkie, wręcz straszne. Zginął nauczyciel Jan Nowak. Ojciec musiał ukrywać się przed sowietami. 90-tatka przypomina sobie tragiczne dni, gdy sowieci urządzili obławę na mieszkańców Słobody, zapewne w celu wywózki. Zginęło wówczas niemało ludzi. Niektórzy mieszkańcy próbowali ukryć się na drzewach, a i tam, dosięgła ich sowiecka kula...
– Trudne, wręcz straszne to były czasy – mówi Eugenia Łowkiel.
Ceniona pracownica
Po wojnie w 1948 r. pani Eugenia poślubiła Bolesława Łowkiela z sąsiedniej wsi. Ceremonia odbyła się w kościele w Turgielach, a ślubu udzielał im ówczesny proboszcz ks. Józef Obrembski. Młoda para zamieszkała w Wilnie na Łosiówce. Jak wspomina, ich sąsiadem był Jerzy Surwiło, później dziennikarz i publicysta. Po pewnym czasie, gdy znoszono drewniane domy w tej dzielnicy, przenieśli się do bloków wielomieszkaniowych w Żyrmunach. Mieli 3 córki. Pierwsza, Halina, urodziła się w 1950 r. (dziś już nie żyje), druga Irena, po czterech latach, a w 1965 r. – trzecia, której nadali imię Leokadia. Eugenia urządziła się na pracę w fabryce „Dovana", mieszczącej się przy ulicy Wiłkomierskiej. Przepracowała jako tkaczka 37 lat. Ceniono ją jako dobrą pracownicę, czego świadectwem są liczne dyplomy i medale. Była lubiana przez koleżanki z pracy, zapewne w racji tego, że była osobą o pogodnym usposobieniu, towarzyską i nieswarliwą. I taką pozostała do dziś.
W szeregach ZPL i KSPL
Gdy w końcu lat 80. rozpoczęło się odrodzenie narodowe Polaków na Litwie, Eugenia nie pozostała obojętną. Wstąpiła do Związku Polaków na Litwie. Została członkiem koła ZPL im. Ogińskiego, którym kierował nieodżałowanej pamięci Stanisław Tuczkowski. I do dziś należy do koła, którym obecnie kieruje Krystyna Zimińska. Poza tym jest członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Polaków na Litwie. Uczestniczy we wszelkich spotkaniach organizowanych przez obie organizacje społeczne. Nie pomija też koncertów i innych przedsięwzięć, organizowanych w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Ostatnio była na finale konkursu „Polak Roku".
Wiara – credo życia
Jak podkreśla Eugenia Łowkiel, wiara w jej życiu, a co za tym idzie – modlitwa, Msza św. – stanowi najważniejsze credo w jej życiu. Gdy przed 12 laty ciężko zachorowała, ratunku szukała w żarliwej modlitwie. Zawdzięczając Opatrzności Bożej, została uzdrowiona.
90-latka doczekała się 6 wnuków, 4 prawnuków. Najmłodsza prawnuczka, Weronika, urodziła się w Hiszpanii. Cieszy się osiągnięciami wnuków i prawnuków. Wnukowie, którzy nie zapominają o swej babci i prababci, chętnie ją odwiedzają. Zapewne nie zabraknie ich i córek, życzeń, prezentów i kwiatów w dniu 28 lutego, gdy skończy 90 lat.
Nie sposób nie przytoczyć słów wielkiego rodaka św. Jana Pawła II o starszych osobach: „Potrzebujemy waszego doświadczenia, waszej wiary i waszego przykładu. Nie możecie się od nas odgradzać... Należycie do nas!". Niewątpliwie, Eugenia Łowkiel należy do nas, do naszego społeczeństwa.
Jan Lewicki
Fot. autor
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.