Według sekretarza generalnego Elmara Kuhna, odnotowano również ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
W ramach wspólnej akcji muzułmańskich fanatyków zostały podpalone domy należące do Koptów, a chrześcijanom uniemożliwiono opuszczenie domów. „Nie sądziliśmy, że w dzisiejszym świecie jest możliwe coś takiego. Jak to często bywa, policja zareagowała dopiero po długim czasie. Straż pożarna również przybyła dopiero wtedy, gdy dzielnica koptyjska już płonęła, a krzyki uwięzionych ludzi można było usłyszeć przez zawalające się ściany”, oświadczył sekretarz generalny „Chrześcijan w potrzebie”.
Jego zdaniem samo państwo egipskie prawdopodobnie nie będzie już w stanie opanować zamieszek przeciwko chrześcijanom. „Teraz muszą wreszcie zareagować oficjalny islam, imamowie i muzułmańscy uczeni. Koran nie usprawiedliwia eksterminacji chrześcijan” - stwierdził.
W końcu przybyły na miejsce siły bezpieczeństwa i aresztowały przynajmniej niektórych ekstremistów. „Obiecano też pomoc w naprawie szkód, ale to już nie przywróci życia zmarłym”, stwierdził Kuhn.
Obszar metropolitalny Minya liczy ponad 700 tys. mieszkańców. Chrześcijanie stanowią ponad 40 proc. populacji.
Na podst. APW, KAI, naszdziennik.pl