Jeevodaya jest najstarszym, wciąż działającym, ośrodkiem rehabilitacji trędowatych w Indiach, stworzonym dzięki ofiarnym sercom Polaków, przez nich utrzymywanym i prowadzonym. Został założony 55 lat temu przez polskiego kapłana i lekarza Ks. Adama Wiśniewskiego, który pragnął dać trędowatym szansę na lepsze życie. Stąd od samego początku skupiał się nie tylko na leczeniu, ale także na zapewnieniu chorym i ich dzieciom szansy na godne życie, co dawało zdobycie choćby podstawowego wykształcenia.
Misją polskiego pallotyna, który do końca służył trędowatym i został pochowany przy wybudowanym przez siebie kościele w Jeevodaya, kontynuuje doktor Helena Pyz, należąca do Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.
Gdy po raz pierwszy dotarła do Indii w ośrodku panował głód. Uratowały ją wówczas pieniądze otrzymane od kard. Józefa Glempa, które pozwoliły na zakup podstawowej żywności. Teraz po wsparcie zwróciła się do papieża Franciszka, który, jak podkreśla, dostrzega ludzi na peryferiach, a takimi są właśnie dzieci z rodzin trędowatych.
„Od czasu pandemii bardzo pogorszyła się sytuacja bytowa w Jeevodaya. Przybyło sporo dzieci potrzebujących naszej pomocy, jednocześnie drastycznie wzrosły koszty utrzymania. Na skutek odgórnych decyzji władz utraciliśmy też prawo do zakupu żywności dla ubogich z zasobów państwowych, a to oznaczało gwałtowne załamanie się budżetu. Papież Franciszek, który jest bardzo wyczulony na potrzeby ludzi z chyba wszelkich marginesów, a my, dotknięci trądem, też do nich należymy, postanowił nam pomóc przez swego jałmużnika” – mówi papieskiej rozgłośni doktor Helena Pyz. Wyznaje, że gdyby nie otrzymane wsparcie posiłki dzieci byłyby bardzo ograniczone.
„Najubożsi w Indiach jadają czasem ryż wyłącznie z solą, także dla nas choćby najprostszy sos z soczewicy mógłby już być niedostępny. Od wielu miesięcy bardzo oszczędzamy, jednak soczewica jest jednym z podstawowych źródeł białka roślinnego, a innego nie jadamy. Dzięki pomocy Papieża mamy codziennie podstawowy ryż z sosem, czasem jajko, a nawet owoce dla wszystkich dzieci” – mówi.
Lekarka podkreśla, że choć z każdym rokiem wykrywa coraz mniej przypadków trądu, to jednak choroba ta wciąż mocno naznacza indyjskie społeczeństwo. Bardzo powoli zmienia się też nastawienie do osób chorych na trąd, a ich integracja w społeczeństwie jest niezmiernie trudna.
Szacuje się, że obecnie na świecie 3 mln ludzi dotkniętych jest trądem. 70 proc. z nich żyje w Indiach. Dziś trąd nie jest problemem medycznym, ale społecznym. Nadal w obawie przed wykluczeniem chorzy boją się pójść do lekarza, dlatego choroba jest zbyt późno diagnozowana i powoduje nieodwracalne okaleczenia. Wcześnie zdiagnozowany trąd jest całkowicie wyleczalny i nie zostawia żadnych stygmatyzujących śladów.
Więcej informacji o Jeevodaya, pracy doktor Heleny Pyz i możliwości pomocy na: www.jeevodaya.org
Na podst. vaticannews.va