Opisując sytuację innego syna, który mówi „nie”, ale potem idzie Papież podkreśla, że nie jest on doskonały, ale jest uczciwy. „Oczywiście chcielibyśmy widzieć, że od razu mówi „tak”. Nie czyni tego, ale przynajmniej bez ogródek i w pewnym sensie śmiało okazuje swoją niechęć. Oznacza to, że podejmuje odpowiedzialność za swoje zachowanie i działa w świetle dnia”.
Ojciec Święty podkreśla, że dzięki tej zasadniczej uczciwości, w końcu ten syn zastanawia się, zdaje sobie sprawę, że się mylił i powraca na właściwą drogę. „Można powiedzieć, że jest grzesznikiem, ale nie człowiekiem zdemoralizowanym. A dla grzesznika zawsze istnieje nadzieja odkupienia; dla zdemoralizowanego jest to jednak znacznie trudniejsze. Jego fałszywe „tak”, jego eleganckie, ale obłudne pozory i jego fikcje, które stały się nawykami, są bowiem jak gruby „mur milczenia”, za którym chroni się przed wyrzutami sumienia” – zaznaczył Papież.
W tym kontekście Papież zadał pytania patrząc na siebie. „Czy w obliczu trudu, by żyć uczciwie i wielkodusznie, by zaangażować się zgodnie z wolą Ojca jestem gotów mówić „tak” każdego dnia, nawet jeśli to kosztuje? A kiedy nie daję rady, czy jestem szczery w rozmowie z Bogiem o moich trudnościach, upadkach, słabościach? Czy kiedy popełniam błędy, jestem gotów okazać skruchę i powrócić na właściwą drogę? A może udaję, że tego nie zauważyłem i żyję nakładając maskę, martwiąc się tylko o to, by wyglądać dobrze i przyzwoicie? Czy właściwie jestem grzesznikiem, jak wszyscy, czy też jest coś we mnie z człowieka zdemoralizowanego?”
Na koniec Franciszek zwrócił się do Matki Bożej. „Niech Maryja, zwierciadło świętości, pomoże nam być uczciwymi chrześcijanami”.
"Radio Watykańskie"