Mt 11, 2-11
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
„Kiedy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, wysłał do Niego swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy czekać na kogoś innego? A Jezus im odpowiedział: „Idźcie i opowiedzcie Janowi o tym, co słyszycie i co widzicie: niewidomi odzyskują wzrok, kulawi chodzą, trędowaci stają się czyści, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, a ubogim jest głoszona dobra nowina. Szczęśliwy jest ten, kto we Mnie nie wątpi”. Gdy oni odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Po co wyszliście na pustynię? Przyglądać się trzcinie, którą wiatr kołysze? Po co więc wyszliście? Zobaczyć człowieka wytwornie ubranego? Ci, którzy wytwornie się ubierają, mieszkają w królewskich pałacach. Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Właśnie tak! Nawet kogoś większego od proroka. On jest tym, o którym napisano: „Oto Ja wysyłam mojego posłańca przed Tobą, aby przygotował Twoją drogę przed Tobą”. Zapewniam was: Nie ma większego człowieka od Jana Chrzciciela, a jednak najmniejszy w królestwie niebieskim jest od niego większy”.
Jezus Chrystus jedyną nadzieją
Byłoby wielkim błędem oskarżać Jana Chrzciciela o zwątpienie w wierze. Czytając Ewangelię z perspektywy XXI wieku, w sytuacji, w której nie tylko zapewnione mamy bezpieczeństwo, ale także pewnego rodzaju dobrobyt, pytanie zadane przez Jana Chrzciciela nie brzmi tak dramatycznie, jak powinno. Jest bowiem w istocie niezwykle dramatyczne: Czy to już? Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy czekać na kogoś innego? Dla Jana Chrzciciela, uwięzionego i ogołoconego, Jezus Chrystus jest ostatnią nadzieją. Jedyną nadzieją. Jeśli to nie On wypełni Boże obietnice, życie Jana Chrzciciela okaże się zmarnowane, będzie porażką. Odpowiedź ma głęboko mesjański charakter. I z pewnością wystarczy Janowi, który umie ją odczytać.
Panie Jezu Chryste, podnieś mnie z mojej śmierci. Ogłoś mi Dobrą Nowinę. Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.