Na większości przedstawiających go obrazów czy figur, Ekspedyt w ręku trzyma krucyfiks z napisem „dziś” co po łacinie znaczy „Hodie”. Nogą zaś depcze czarnego kruka, który w dziobie trzyma szarfę z napisem „jutro”, czyli „Cras” (mówiono, że kruk nie „kracze”, lecz wypowiada słowa cras, cras). Symbolika ta odnosi się – jak nietrudno odgadnąć – do tego, że nie warto odkładać „na święty nigdy” ważnych spraw, nie tylko tych decydujących o codziennym życiu człowieka, ale przede wszystkim nie można odkładać tego, co prowadzi do zbawienia. Piękna legenda mówi zresztą, iż do Ekspedyta – kiedy ten postanowił nawrócić się i zostać chrześcijaninem – szatan, przybrawszy postać kruka, powiedział: „zastanów się jeszcze, decyzję podejmiesz jutro, a ja ci w tym pomogę... ”. Jednak Ekspedyt zmiażdżył nogą podszeptującego mu te „rewelacyjne” pomysły kruka i odparł: „Dosyć, to właśnie dzisiaj chcę zostać chrześcijaninem! Niech tak się stanie”.
Ekspedyt zwany był również „świętym ostatniej godziny” lub „świętym XI godziny” – co właśnie w sensie biblijnym oznaczało ostatnią chwilę życia człowieka. Ekspedyt miał wysłuchiwać modlących się do niego w ostatniej chwili życia. Stąd zwany jest również „Patronem czasu”, świętym czasu, a jego życie ma skłaniać do refleksji nad szybko mijającym czasem tu na ziemi. Ekspedyt miał mawiać: „Tak szybko mija czas, dziś jesteśmy, jutro już nie będzie nas... ”. W krajach niemieckojęzycznych przedstawiany jest często... z zegarem. Poza tym wzywany jest jako orędownik w sprawach beznadziejnych, przynosi nadzieję bezrobotnym, można również liczyć na jego pomoc w procesach sądowych...
Jego kult w Polsce obecny jest właściwie od niedawna i tylko w niewielu miejscach. A sam święty znany był również pod imieniem św. Wierzyna (czyli człowieka, któremu można wierzyć). W klasztorze reformackim w Krakowie przed feretronem ze św. Ekspedytem modlą się często studenci przed ważnymi egzaminami. Natomiast ołtarz poświęcony św. Ekspedytowi znajduje się w lewej nawie warszawskiego kościoła Najświętszego Zbawiciela przy placu Zbawiciela
Rzućmy jeszcze okiem na fakty. Kiedy w III wieku cesarz rzymski Marek Aureliusz prowadził wojnę z Markomanami prosił wszelkich możliwych bogów o pomoc w zwycięstwie. Złożono nawet liczne ofiary. Nie uczynił tego jeden jedyny cesarski legion – Legion XIII, którego dowódcą był właśnie Ekspedyt. W większości chrześcijańscy żołnierze prosili o zwycięstwo Boga, który miał oślepić piorunami wroga dzięki czemu cesarz zwyciężył, a legion Ekspedyta nazwano „Legią Piorunującą”. Jednak tak jak nierzadko bywa w życiu, wkrótce zapomniano o zasługach Ekspedyta. Kiedy nastał okrutny cesarz Dioklecjan nakazał edyktem zniszczyć miejsca i obiekty wiary chrześcijańskiej. Sprzeciwił się temu waleczny żołnierz – nasz święty. Podarł cesarski edykt, za co z rozkazu Dioklecjana został ścięty wraz z kilkoma towarzyszami 19 kwietnia 303 r.
Na podst. niedziela.pl