Po śmierci Jana Pawła II wydawało się, że cały świat chciał oddać Mu hołd i pożegnać Go po raz ostatni – ludzie czekali w kilometrowych kolejkach, by wejść do Bazyliki. Czy Eminencja zadawał sobie pytanie, dlaczego miliony ludzi z Włoch i z całego świata odczuwały tak silną więź ze zmarłym Papieżem?
Kard. Camillo Ruini: – Odwiedzając z Papieżem parafie Rzymu, doświadczyłem niejako na własnej skórze jak wielką sympatią ludzie darzyli Jana Pawła II i jak Mu byli oddani. Pomimo że w ostatnich latach choroba utrudniała Mu już chodzenie, Papież powoli szedł wzdłuż nawy głównej kościołów, poruszając się w prawo i w lewo, aby jak najwięcej osób mogło Go dotykać i porozmawiać z Nim.
Zauważyłem, że wielu ludzi płakało z emocji, podziwiając odwagę i poświęcenie Papieża, a jednocześnie było zasmuconych, widząc Go cierpiącego. Dlatego ja nie byłem aż tak bardzo zdziwony widokiem tych niekończących się kolejek ludzi, którzy chcieli Go pożegnać po raz ostatni. Z pewnością zjawisko to było imponujące, ale także zaskakujące – nigdy wcześniej nie widziano takiego uczestnictwa i tak silnego zaangażowania emocjonalnego ludzi. Pamiętam, że kiedy wpuszczono nas, nieuchronnie w ograniczonej liczbie, aby zobaczyć zwłoki Papieża po raz ostatni, zanim zamknięto trumnę, znany włoski polityk, który stał obok mnie rozpłakał się, choć nie był szczególnie wierzący.
To, że Jan Paweł II w czasie swojego pontyfikatu odwiedził wiele krajów świata i wiele włoskich diecezji, jest z pewnością jednym z powodów, dla których tak wiele milionów ludzi pokochało Go. Ale trzeba przypomnieć też wielki urok, który z niego emanował, urok będący wyrazem Jego świętości i niezwykłego człowieczeństwa. Wielokrotnie przekonywałem się, że ten Papież nie potrzebował wielu słów, aby wzbudzić sympatię, a wręcz entuzjazm zarówno małych grup ludzi, jak i wielkich tłumów. Potwierdzeniem tego wszystkiego było to, co działo się w dniach po Jego śmierci.
Pogrzeb Jana Pawła II, który miał miejsce w Watykanie 8 kwietnia 2005 r. był największym w historii zgromadzeniem przywódców politycznych i religijnych – przybyły delegacje państwowe wysokiego szczebla (prezydenci, premierzy, ministrowie, ambasadorowie) ze 159 państw, przedstawiciele organizacji międzynarodowych i przywódcy religijni. Ze Stanów Zjednoczonych przybyła delegacja złożona z prezydenta George'a W. Busha, sekretarz stanu Condoleezzy Rice oraz dwóch byłych prezydentów George'a Busha seniora i Billa Clintona, a także przedstawicieli Kongresu Amerykańskiego. Dlaczego cały świat składał hołd Janowi Pawłowi II?
– Jan Paweł II był papieżem całkowicie utożsamiany z apostolską i ewangelizacyjną misją Kościoła. Nie zajmował się więc bezpośrednio polityką, ale jednak odgrywał wielką rolę na międzynarodowej scenie politycznej. Moje myśli biegną natychmiast w stronę Polski i „Solidarności”, związku, który odważył się rzucić wyzwanie władzy komunistycznej przy zdecydowanym poparciu Jana Pawła II. W ten sposób upadła Żelazna Kurtyna i zakończył się podział Europy. Co więcej, nie możemy zapomnieć o nieustannym zaangażowaniu tego Papieża na rzecz pokoju, na przykład Jego wysiłkom na rzecz uniknięcia „zderzenia cywilizacji” po tragicznym ataku na Twin Towers w Nowym Jorku, ze spotkaniem w Asyżu i wielką modlitwą o pokoju przywódców różnych religii.
Nic więc dziwnego, że na pogrzeb przybyli najwyżsi przedstawiciele wielu państw. Dodam, że byli też przedstawiciele niekatolickich Kościołów i wspólnot chrześcijańskich oraz innych religii. Pamiętam w szczególności metropolitę Kiryła, który reprezentował Rosyjski Patriarchat Prawosławny, a później sam został patriarchą. Kirył poprosił o spotkanie ze mną i powierzył mi przesłanie dla następcy Jana Pawła II, przesłanie, które przekazałem Benedyktowi XVI podczas pierwszej audiencji, której mi udzielił po wyborze.
Śmierć i pogrzeb Jana Pawła II były dla Kościoła katolickiego prawdziwym apogeum, powiedziałbym szczytem Jego ewangelicznej wiarygodności, autorytetu i zaufania. Świętość zmarłego Papieża oświeciła cały Kościół.
Autor: Włodzimierz Rędzioch
Źródło: niedziela.pl