Mieszkający od ponad 40. lat niedaleko Watykanu przyjaciel Jana Pawła II miał wiele okazji, aby rozmawiać z papieżem o wydarzeniach z 13 maja sam na sam. Podkreśla, że nie miał on żadnej traumy po zamachu na swoje życie i nie czuł żalu do Alego Ağcy, któremu od razu przebaczył. W rozmowie z „Radiem Watykańskim” ujawnia, że papież spodziewał się ataku od początku swojego pontyfikatu.
„Papież od samego początku był przeświadczony, że czeka go zamach. W 1979 r. uczestniczyłem we Mszy odprawianej przez niego na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino. W czasie liturgii jakiś mężczyzna podszedł do Giulio Andreottiego, który klęczał blisko ołtarza i wręczył mu kartkę. Premier Włoch przeczytał ją i schował do kieszeni. Zaraz po Mszy dowiedziałem się, że policja obezwładniła człowieka, który przedzierał się w stronę ołtarza z nożem – wspomina prof. Stanisław Grygiel. – W tym samym dniu jadłem u Ojca Świętego kolację. Wspomniałem o próbie zamachu. Papież, gdy to usłyszał, zamilkł, postukał palcem po stole i powiedział: «no popatrz, już mnie szukają…». Zrozumiałem, że jest świadom tego, co mu grozi. On był z tym bardzo pogodzony, w tym sensie, że zrobił ofiarę ze swojego życia”.
W dniu zamachu prof. Stanisław Grygiel wraz z małżonką gościł w Madrycie, gdzie na tamtejszym uniwersytecie miał wygłosić podczas konferencji na temat antropologii Jana Pawła II. O zamachu na życie swojego przyjaciela dowiedział się tuż przed rozpoczęciem wystąpienia. Spontanicznie, wraz z setkami zgromadzonych osób, odmówił wówczas „Ojcze Nasz” o jego ocalenie. Choć potem jeszcze nie raz zawierzał Jana Pawła II w modlitwie, wydawało mu się, że Bóg zbyt okrutnie postąpił z papieżem. Ze swoich wątpliwości zwierzył się Janowi Pawłowi II podczas jednego z ich pierwszych spotkań po zamachu.
„Kilka miesięcy po zamachu Alego Ağcy powiedziałem mu: «Wie Ojciec Święty, to jest jakaś wielka opatrznościowa sprawa z tym zamachem. Pan Bóg to dopuścił po coś, ale wydaje mi się, że zbyt okrutnie postąpił z Ojcem Świętym, potraktował go jak narzędzie». Papież chwilę się zastanowił i odpowiedział: «Wiesz, że nie ma nic piękniejszego niż bycie narzędziem w rękach Boga, zwłaszcza dla kapłana…». On tak się zawierzył Bogu, że gotów był przyjąć nawet taką śmierć. Uważał, że to wszystko w zamysłach Boga ma swój wielki sens i służyć będzie jakiemuś wielkiemu dobru”.
Dziennikarze przez wiele lat pytali prof. Stanisława Grygiela, kto, jego zdaniem, stoi za próbą zamordowania Jana Pawła II. Pierwsze takie pytania padły już w Madrycie, w dniu zamachu. „Unikałem jednoznaczności. Zawsze mówiłem, że ten, kto miał z tego korzyść” – opowiada profesor, który po kilku latach sam zadał to pytanie Janowi Pawłowi II. Papież odpowiedział: «Wystarczy przeczytać listy, które Ağca do mnie pisze, żeby wiedzieć, kto za tym stoi…». Nie dopytywałem, bo byłoby bardzo niedyskretne pytać, co pisze Ağca. Mogłem się tylko domyślać”. Podobnej odpowiedzi udzielił mu ówczesny szef sztabu armii włoskiej. „Powiedział, że jest oczywiste, kto stał za zamachem, ale nie ma na to niestety twardych dowodów” – dodaje Stanisław Grygiel.
Na podst. inf. „Radia Watykańskiego”