„Miałem szczęście, że mogłem znaleźć się wtedy razem z innymi Polakami na placu Świętego Piotra i być świadkiem tego wyjątkowego, historycznego momentu, gdy padło nazwisko Karola Wojtyły. Oprócz normalnego wzruszenia, jakie towarzyszy takim momentom, pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, brzmiała: wydarza się coś, co ma miejsce raz na tysiąc lat dla chrześcijańskiego Narodu, Polaków, i być może nigdy już się nie powtórzy tego rodzaju sytuacja” – powiedział przewodniczący Episkopatu.
Abp Gądecki przyznał, że myśląc o nowym papieżu, zastanawiał się nad tym, „jak da sobie radę z całą tą machiną watykańską”. „Wydawało się wtedy, że nie ma on takiego przygotowania do przewodzenia Kościołem jak wielu zachodnich kardynałów, ale okazało się, że papież – odsuwając na drugi plan całą administrację Kościoła i poświęcając się głównemu zadaniu papieskiemu, czyli nauczaniu – świetnie sobie poradził” – stwierdził.
Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że to co się rozpoczęło wraz z wyborem Karola Wojtyły na papieża, rozwinęło się w przepiękny program, którego zasadniczym tematem był człowiek. „Człowiek jest drogą Kościoła. I to począwszy już od pierwszej encykliki papieża, która rozpoczęła się od tych znamiennych słów Redemptor hominis. Podczas gdy w określeniu Redemptor mundi czy Redemptor genesis humani podkreśla się zazwyczaj uniwersalizm odkupieńczego dzieła Chrystusa, to papież właśnie mówi o Odkupicielu człowieka, gdyż każdy człowiek jest drogą Kościoła. I to właśnie podniosło ten pontyfikat na niebywale wysoki poziom” – powiedział.
Zaznaczył, że „Ojciec Święty miał duże szczęście i towarzyszenie Ducha Świętego w tym sensie, że dobrał sobie bardzo silnych kardynałów, którzy prowadzili pracę bezpośrednią, którą on moderował i programował”.
BP KEP