Deszczowa pogoda od samego rana w trzecim dniu wizyty apostolskiej Ojca Świętego do krajów bałtyckich nie odebrała nikomu radości i chęci bycia Pielgrzymem z nadzieją zakotwieczenia w sobie wiary Chrystusowej. Lasy przed Agłoną witały nas pięknem złotej inflanckiej jesieni jak za dawnych czasów I Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Nas, maszerujących w szyku harcerskim z flagami biało-czerwonymi i papieskimi, służby porządkowe wpuszczały bez żadnych problemów i pytań, czy macie bilety wejściowe? Dało się nam też odczuć tę wyjątkową i niepowtarzalną atmosferę przed Bazylijką i duch wolności w Święto Niepodległości Łotwy.
I tak z wielkim wzruszeniem młodzież z Wileńszczyzny oczekiwała przylotu papieża helikopterem z Rygi do Agłony. Aż nagle okrzyki przebiegły przez cały plac, na którym zgromadzili się pielgrzymi „Papież, papież...!”.
Biała bazylika Matki Bożej Agłońskiej okryła się słonecznymi promieniami, które przedarły się przez pochmurne niebo. Okrzyki radości i entuzjazmu nie milkły długo. Wyjątkowa duża liczba wiernych przybyła na spotkanie z papieżem Franciszkiem, a także biskupów i kapłanów, szczególnie z Polski, Rosji, Białorusi, Litwy, Ukrainy. Ze wzgórza ołtarzowego patrzyła na nas i błogosławiła wszystkim z cudownego obrazu Matka Boża Agłońska.
Ojciec Święty, witany przez każdy sektor pielgrzymów, musiał odczuć, że jest bardzo oczekiwany i kochany. Plac ogarnęła cisza i skupienie, gdy rozpoczęła się procecja liturgiczna na Mszę świętą. Modlitwa i słuchanie Słowa Bożego, homilia papieska, udział w tajemnicach zbawczych Eucharystii stały się kulminacją sensu spotkania wszystkich Dzieci Bożych – jako jednej rodziny. Ufamy, że ożywcza moc wiary i nadziei na pewno przyniesie ulgę wielu zabłąkanym i smutnym oraz umocni w pełnieniu dobrych uczynków.
Warto być pielgrzymem w duchu harcerskiego „Czuwaj”, gdy nad światem kłębią się ciemne chmury zła i istnieją szatańskie sidła „porywania dzieci Bożych”.
Ks. hm. Dariusz Stańczyk