Przeznaczony pod hospicjum na wpół zrujnowany budynek stanowił przed wojną część zabudowy klasztoru sióstr wizytek, znajdującego się tuż obok kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Po II wojnie światowej decyzją sowieckich władz ss. wizytki wypędzono z Wilna, a kościół i klasztor zamieniono na więzienie i zakład poprawczy.
W 2001 r. do miasta nad Wilią wróciły siostry Jezusa Miłosiernego. W 2005 r. władze litewskie zwróciły zrujnowane budynki klasztorne Kościołowi, a jeden z nich kuria biskupia przekazała na potrzeby tworzonego w Wilnie hospicjum. Od 2007 r., pod kierownictwem swej przełożonej Michaeli Rak, siostry podjęły się tworzenia pierwszego na Litwie zakładu opieki paliatywnej nad nieuleczalnie chorymi, by otoczyć umierającą osobę wszelką opieką na miarę ludzkiej godności i pomóc jej przeżyć w pełni ostatnie dni ziemskiego życia. Początkowo zaczęło działać domowe hospicjum – odwiedzanie chorych w domach, następnym etapem było tworzenie stacjonaru.
Dziś nie sposób rozpoznać w odnowionym gmachu starej rudery. 4 minione lata były latami niesamowitego wysiłku, samozaparcia i poświęcenia, o czym siostry wolą nie mówić. W trudnych chwilach z pomocą przychodziły modlitwa, wiara i ufność, a także doświadczenie przełożonej, która przez 14 lat prowadziła podobne hospicjum w Gorzowie Wielkopolskim. Bóg dodawał sił do pokonania tysiąca przeszkód, w walce z urzędami, pomagał kołatać o pomoc finansową. Cztery miliony litów – tyle kosztowała renowacja – to składki, które napływały z różnych stron pod jednym hasłem – na rzecz hospicjum w Wilnie. Połowę potrzebnej sumy przekazała Fundacja HUDT z Irlandii „Pomóżcie nam ocierać łzy". Jej prezes pan Val Conlon zaznaczył: „Do pomocy inspirowało nas światło Jezusa Miłosiernego. Przecież myśli, zawarte w „Dzienniczku" św. Faustyny nie można odczytywać jako prostą książkę". Zbiórki, koncerty i charytatywne imprezy, organizowane przez organizacje polonijne w Kanadzie i USA, wsparcie poszczególnych osób z wielu innych krajów, znaczna suma z Niemieckiej Katolickiej Fundacji „Renovabis", pomoc materiałami budowlanymi i sprzętem z Polski – gromadziły potrzebne środki. Praktycznie wszystkie hospicja w Polsce przyczyniły się do wyposażenia wnętrz placówki. Do pracy zgłaszali się wolontariusze z Wilna i okolic, młodzież i harcerze, oddanie pracowały również miejscowe firmy budowlane. Spis darczyńców na rzecz wileńskiego hospicjum zawiera około tysiąca osób z różnych zakątków świata.
Zanim jednak uzyskano rejestrację prawną i podpisano umowę o finansowaniu z Regionalną Kasą Chorych, bez czego placówka nie mogła rozpocząć przyjmowanie pacjentów, minął rok. Wreszcie wszystkie formalności zostały dopełnione i przed hospicjum zapaliło się upragnione zielone światełko. 1 czerwca br. –w Dniu Dziecka – wileńskie „dziecko miłosierdzia" świętowało pierwszą datę swych „urodzin", a zarazem – rozpoczęcie oficjalnej działalności. Radosną nowinę uczczono piknikiem, zorganizowanym siłami sióstr Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego, personelu medycznego hospicjum, wolontariuszy i licznych jego przyjaciół. W święcie brali udział także pacjenci, niektórzy z nich osobiście, inni – dzięki nagłośnieniu. Podwórze przyklasztorne do wieczora rozbrzmiewało muzyką, piosenkami i radosnym śmiechem dzieci i dorosłych, a zabawom i konkursom nie było końca.
Zawdzięczając ofiarności serc ludzkich w Wilnie stanął dom, pełen ciepła, dobroci i miłości. Z jego okien otwiera się widok na fragment starego miasta. Miasta, do którego od wieków przylgnęło słowo „Miłosierdzie".
Czesława Paczkowska