Kiedy rano papieski papamobile ukazał się w bramie wjazdowej do nuncjatury, zebranych wokół ludzi ogarnęła euforia. Tuż za wyjazdem Franciszek kazał zatrzymać pojazd i zszedł do znajdującego się na ulicy tłumu, co wywołało falę nieopisanej radości. To właśnie tak pięknym momentem spotkania rozpoczął Papież 14-kilometrowy przejazd przez miasto do pałacu prezydenckiego na spotkanie z głową państwa. Na całym odcinku przejazdu Ojca Świętego pozdrawiały zebrane tłumy mieszkańców stolicy.
O tym niesamowitym entuzjazmie Meksykanów pisze także tutejsza prasa. Wzdłuż trasy wczorajszego przejazdu z lotniska do centrum według źródeł policyjnych witało Papieża ponad 300 tys. ludzi. Wielu z nich przyjechało spoza stolicy i oczekując na ten przejazd spało na ulicach. Jako że wprowadzono spore ograniczenia w dostępie do biletów na spotkania z Ojcem Świętym, wielu wiernych jedyną możliwość pozdrowienia Papieża ma właśnie w czasie jego przejazdów przez miasto.
Po dotarciu do pałacu prezydenckiego Franciszka podjął przed wejściem prezydent Meksyku Enrique Peña Nieto wraz z małżonką. Główna ceremonia odbyła się na tzw. dziedzińcu honorowym. Po odegraniu hymnów i oddaniu czci sztandarowi obydwu szefom państw przedstawiono oficjalne delegacje. Następnie obaj udali się do saloniku wewnątrz budynku na spotkanie prywatne bez obecności kamer.
Po tej rozmowie Franciszek i Enrique Peña Nieto wyszli na dziedziniec centralny pałacu, gdzie miało miejsce spotkanie z władzami, samorządowcami i korpusem dyplomatycznym. Witając Papieża prezydent podkreślił ogromny entuzjazm i radość Meksykanów z jego wizyty. Mówił też o paradoksach współczesnego świata, jak np. nierównym podziale dóbr. Podjął m.in. problemy skutków globalizacji i potrzebę większej solidarności. Podkreślił konieczność utrzymania świeckości państwa, ale także szerokiego dialogu społecznego. Dodał, że miliony Meksykanów czeka na papieskie przesłanie wiary i nadziei, zwłaszcza w kontekście trwającego w Kościele Roku Miłosierdzia. „Meksyk wita cię serdecznie!" – podkreślił prezydent.
Swoje przemówienie Papież rozpoczął od podzielenia się radością z przybycia na meksykańską ziemię jako misjonarz miłosierdzia i pokoju, ale także jako syn, który pragnie oddać hołd swej Matce – Pani z Guadalupe.
„Przybywam dziś jako misjonarz miłosierdzia i pokoju, ale także jako syn, który chce oddać hołd swej Matce, Pani z Guadalupe, i stanąć przed Jej oczyma". Tak Papież określił cel swej wizyty w Meksyku na spotkaniu z władzami tego kraju w stołecznym Pałacu Narodowym, będącym ich siedzibą.
„Starając się być dobrym synem, idąc śladami Matki, chcę ze swej strony złożyć hołd temu ludowi i tej ziemi tak bogatej w kultury, historię i różnorodność. Meksyk to wielki kraj, obdarzony obfitością bogactw naturalnych i ogromną różnorodnością biologiczną, obejmującą cały jego rozległy obszar. Jego uprzywilejowane położenie geograficzne czyni go punktem odniesienia dla Ameryki, a jego kultury tubylcze, metyskie i kreolskie nadają mu własną tożsamość, umożliwiającą bogactwo kulturowe, jakie niełatwo spotkać, a zwłaszcza ocenić. Mądrość przodków związana z wielokulturowością jest z kolei jednym z jego największych bogactw ludzkich. To tożsamość, której nauczono się w różnorodności i która niewątpliwie stanowi bogate dziedzictwo, jakie należy cenić, pobudzać i strzec" – powiedział Papież.
Bezpośrednio po spotkaniu z prezydentem, władzami i korpusem dyplomatycznym Franciszek udał się do stołecznej katedry. 800-metrowy odcinek pokonał w papamobile. Pojazd często zatrzymywał się, Papież brał na ręce dzieci, dostał także kolejne sombrero od tzw. „charros", czyli tradycyjnego w Meksyku związku ujeżdżaczy koni. Na placu przed kościołem witało Ojca Świętego 80 tys. osób.
Przepiękna kolonialna katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, postawiona na wulkanicznej skale w miejscu dawnej świątyni Azteków, to arcydzieło sztuki. Przed liczącym 110 m długości i 55 m wysokości budynkiem czekał na Franciszka burmistrz Meksyku. Wręczył dostojnemu gościowi klucze do miasta. Następnie wraz z metropolitą stołecznej diecezji kard. Norberto Riverą Carrerą oraz nuncjuszem abp Christophem Pierrem, przy dzwiękach hymnu „Chrystus wodzem, Chrystus królem" Papież wszedł do środka. Przez dłuższą chwilę modlił się w ciszy przed tzw. ołtarzem przebaczenia, gdzie znajduje się Najświęszy Sakrament oraz słynny czarny krucyfiks. Jak głosi legenda, kiedyś probowano otruć odprawiającego w katedrze kanonika. By tego dokonać posmarowano trucizną właśnie ów krucyfiks. Kiedy kanonik zbliżył się i ucałował krzyż, ten stał się natychmiast czarny, a duchowny został ocalony.
Spotkanie z duchowieństwem rozpoczęło powitanie kard. Norbrerto Rivery Carrery i pozdrowienie przewodniczącego meksykańskiego episkopatu kard. José Antonio Roblesa Ortegi. Obydwaj wyrazili ogromną radość z przyjazdu do ich kraju Następcy św. Piotra, który przybywa jako pielgrzym miłosierdzia i pokoju. W swom przemówieniu Franciszek poruszył wiele wątków. Zaczął jednak od wyznania, że on sam, wezwany z dalekiego południa Ameryki Łacińskiej, nie mógł jako Papież nie przybyć do tutejszej Czarnej Madonny.
Na zakończenie spotkania z biskupami Franciszek odmówił z zebranymi modlitwę Anioł Pański. Później przy ołtarzu Trzech Króli wpisał się do Złotej Księgi katedry. W głównej zakrystii nastąpiło również krótkie spotkanie z przedstawcielami komitetu organizacyjnego pielgrzymki i reprezentantami innych wyznań chrześcijańskich.
Z katedry Franciszek udał się na obiad do nuncjatury. Po południu czasu miejscowego, gdy w Polsce będzie już noc, Ojciec Święty pojedzie do Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, gdzie odprawi Mszę.
Na podst. inf. Radia Watykańskiego