Polacy jako „naród maryjny" bardzo ukochali różne formy czci dla Matki Bożej. Jedną z nich jest bardzo rozpowszechnione nabożeństwo majowe. Bardzo piękny i wzruszający jest, gdy przemierza się zwłaszcza wiejskie tereny Polski, widok spontanicznych grup ludzi gromadzących się w tym miesiącu przy ozdobionych kwiatami i wstęgami kapliczkach przydrożnych, krzyżach i figurach, by wspólnie odmówić lub zaśpiewać Litanię loretańską i piękne polskie pieśni maryjne. Pierwsze nabożeństwa majowe zaczęto odprawiać w Polsce w połowie XIX wieku w Płocku, Toruniu, Nowym Sączu i Krakowie, a od 1852 r. uroczyście w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Po 30 latach stało się ono bardzo popularne i znane w całym kraju.
Rodowód tych nabożeństw jest jednak znacznie wcześniejszy. Gromadzenie się i śpiewanie pieśni na cześć Matki Bożej było znane już na Wschodzie w V wieku. W Kościele zachodnim w I tysiącleciu maj jako miesiąc Maryi święcono raczej sporadycznie. Dopiero na przełomie XIII i XIV w. powstała myśl, aby ten miesiąc poświęcić Maryi. Pierwszy był król hiszpański Alfons X (+ 1284). Władca ów zapraszał do udziału w nabożeństwach majowych, sam często brał w nich udział i swoim poddanym zalecał gromadzenie się w porze wieczornej na modlitwy wokół figur Matki Bożej.
Dominikanin bł. Henryk Suzo (+ 1366) wyznawał, że jako dziecko zbierał w maju kwiaty i niósł je do stóp Matki Bożej. Lubił z kwiatów pleść wieńce i kłaść je na głowę figur Bożej Rodzicielki. Matka Boża nagrodziła go za to wizją chwały, jaką odbiera od Aniołów. W roku 1549 ukazała się w Niemczech książeczka pod tytułem: „Maj duchowy", w której po raz pierwszy maj został nazwany miesiącem Maryi. W żywocie św. Filipa Nereusza (+ 1595) czytamy, że gromadził on dziatwę przy figurach i obrazach Matki Bożej, śpiewał z nimi pieśni, zbierał kwiaty oraz zachęcał do składania ku Jej czci kwiatów, duchowych ofiar i wyrzeczeń. Nowicjusze dominikańscy we Fiesole (w latach 1677-1709) w maju gromadzili się przed wizerunkiem Najświętszej Maryi i czcili ją muzyką, śpiewem, a także składaniem duchowych wyrzeczeń. Jednakże za autora właściwych nabożeństw majowych historycznie uważa się jezuitę, o. Ansolani (1713). On to w kaplicy królewskiej w Neapolu codziennie w maju urządzał koncert pieśni ku czci Bożej Matki, który kończył się błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.
Centralną częścią nabożeństwa majowego jest Litania loretańska, jeden ze wspaniałych hymnów na cześć Maryi, w którym wysławiane są Jej wielkie cnoty i przywileje, jakimi obdarzył Ją Bóg. Litania loretańska powstała w XII wieku, prawdopodobnie we Francji, a zatwierdził ją oficjalnie Papież Sykstus V. Nazwę „loretańska" otrzymała od miejscowości Loretto we Włoszech, gdzie była szczególnie propagowana i odmawiana. Do jej odmawiania przywiązane są odpusty nadawane kolejno przez kilku Papieży obowiązujące po dziś dzień.
Pierwsze nabożeństwo majowe na ziemiach polskich zostało odprawione w roku 1838 w Tarnopolu. Początkowo większość nabożeństw majowych – zwłaszcza na wsiach – było odprawianych bez udziału księdza. Do okresu II wojny światowej Msze Święte odprawiano wyłącznie rano, a wieczorem okoliczni mieszkańcy gromadzili się pod przydrożnym krzyżem lub pod figurą Matki Bożej i śpiewali Litanię loretańską.
Dopiero z czasem nabożeństwa przeniesiono do kościołów, gdzie zaczęły się odbywać przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Kończyło je uroczyste błogosławieństwo. Z biegiem lat do nabożeństwa dołączono jeszcze jeden element: tzw. czytanki majowe. Najczęściej koncentrują się one wokół osoby Matki Bożej lub świętych, którzy byli szczególnymi Jej czcicielami. Mniej więcej w tej formie znamy nabożeństwo majowe obecnie.
Dziś trudno byłoby sobie wyobrazić maj bez nabożeństw majowych, pięknie przyozdobionych kapliczek maryjnych, atmosfery umiłowania Matki Bożej, odczuwalnej w polskich kościołach. Zachęcajmy się nawzajem do uczestnictwa w tych nabożeństwach, zwłaszcza odważmy się zaprosić na nie młodzież i dzieci.
Myślę, że wskazane byłoby ich zaangażowanie i przyozdobienie miejsc kultu oraz prowadzenie modlitw i śpiewów w czasie ich trwania. Przyczyniłoby się to z pewnością do ożywienia tych nabożeństw i wdrożenia w ich rytm młodego pokolenia.
O. dr Piotr Andrukiewicz CSsR
Nasz Dziennik