"Ta sytuacja, z którą mamy teraz do czynienia, wynika po części z problemów politycznych. Różni gracze mają w Syrii i Iraku swoje interesy; one wiążą się z polityką, wiążą się z ropą, wiążą się z pieniędzmi i przez to dzisiaj tak naprawdę doszło do takiej, a nie innej sytuacji: dzisiaj mamy problem z uchodźcami, dzisiaj mamy problem z zamachami terrorystycznymi. A więc bez porozumienia z tymi największymi graczami na arenie międzynarodowej pokonanie ISIS czy też ograniczenie ich zdolności nie jest możliwe" - uważa Liedel.
Zwraca też uwagę, że Państwo Islamskie do perfekcji opanowało kwestie radykalizacji i rekrutacji w swoje szeregi, umiejętnie stosując propagandę i indoktrynację; najlepszym przykładem jego skuteczności jego działalność w internecie z rzeszą informatyków, ludzi od PR i marketingu.
"Wielu młodych ludzi o odpowiednim wykształceniu - informatyków, zajmujących się PR-em, marketingiem - wyjechało z Europy i dziś walczy czy też działa w szeregach Państwa Islamskiego. Ale trzeba pamiętać, że Państwo Islamskie jest w stanie kręcić własne filmy, jest w stanie wykorzystywać Al-Dżazirę, której podrzuca odpowiedni materiał, wydaje własne gazety, fora internetowe - dostosowują się do tego fenomenu XXI wieku" - zwraca uwagę.
"Guardian" przypomniał w sobotę, że zgodnie z szacunkami z Francji wyjechało najwięcej obywateli, by walczyć w szeregach dżihadystów niż z jakiegokolwiek innego kraju Unii Europejskiej. Gazeta powołuje się na kwietniowy raport francuskiego Senatu, który oszacował, że od 1,5 tys. do 3 tys. Francuzów dołączyło do IS. Ponad 150 radykałów obecnie znajduje się we francuskich więzieniach, ale służby specjalne oceniają, że około 200 wyszkolonych terrorystów mogło przyjechać z Syrii do Francji w ciągu ostatnich miesięcy.
W piątek wieczorem terroryści zabili w Paryżu co najmniej 129 osób. Jak podała w sobotę wieczorem paryska prokuratura, ok. 350 osób zostało rannych, a 99 z nich jest w stanie krytycznym. Do serii zamachów doszło w sześciu różnych miejscach Paryża - m.in. w okolicach stadionu, gdzie rozgrywano mecz Francja-Niemcy a także w sali koncertowej Bataclan, gdzie terroryści wzięli zakładników i gdzie zginęło najwięcej osób. Terroryści zaatakowali także zatłoczone ulice, bary i restauracje w popularnych X i XI dzielnicy Paryża. Do przeprowadzenia zamachów przyznało się Państwo Islamskie. Zagroziło też Francji kolejnymi atakami.
Po tragicznych wydarzeniach w Paryżu prezydent Francois Hollande ogłosił stan wyjątkowy, wprowadzono także kontrole na granicach. Prezydent Francji uznał ataki za wypowiedzenie wojny francuskim wartościom i zapowiedział bezlitosny odwet. Brytyjska prasa pisze, że Paryż stał się strefą wojny. PAP