"Najistotniejsze rzeczy, to ministerstwo rozwoju, które by łączyło zadania obecnego ministerstwa gospodarki i ministerstwa rozwoju, które teraz jest połączone z infrastrukturą. Ministerstwo finansów jak gdyby pozostaje, może tylko zadania będą inne" - mówił Kowalczyk w poniedziałek w Polsat News, pytany o zmiany w strukturze gospodarczej przyszłego rządu.
Dodał, że ministerstwo finansów nie będzie już resortem, które "kreuje gospodarkę".
Przy okazji pytania, czy starczy pieniędzy na obietnice PiS Kowalczyk nie zaprzeczał, że może być ministrem finansów. "Pieniądze będą z uszczelnienia systemu podatkowego i wbrew pozorom w pierwszym roku da się to zrobić w skali kilkunastu miliardów złotych" - odpowiadał na pytanie o finansowe pokrycie dla obietnic.
Zapowiedział jednocześnie, że w przyszłym roku "raczej trudno będzie wprowadzić" podwyższenie kwoty wolnej od podatku. "Nie zamierzamy się zadłużać" - zapewniał.
Poseł PiS mówił też o własnym pomyśle na rozwiązanie problemu frankowiczów. "Ten pomysł jest taki, aby jednak przeliczyć kurs franka w dniu zaciągnięcia kredytu, ale też doliczyć te potencjalne odsetki złotówkowe" - powiedział. "Wtedy się okaże, że to wcale nie jest tak kosztowne, ale także może nie tak atrakcyjne dla frankowiczów" - dodał. PAP