Według gen. Leśniakiewicza rocznie w pożarach ginie w Polsce od 400 do 500 osób. Strażacy apelują o rozwagę, stosowanie zasad bezpieczeństwa oraz montowanie w domach czujek dymu i czadu.
"Mamy już prawie 160 tys. interwencji związanych z gaszeniem pożarów, to jest o 40 tys. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Ten okres jesienny jest dla nas o tyle trudny, że zaczyna się bardzo tragicznie. Nie ma doby, żeby osoby nie ginęły w mieszkaniach" - mówił gen. Leśniakiewicz. Zaapelował o rozwagę, stosowanie zasad bezpieczeństwa oraz rozwiązań, które ułatwiają szybkie zaalarmowanie o zdarzeniu.
"Apelujemy o montowanie czujek dymu, za moment zaczną się problemy również z tlenkiem węgla z uwagi na to, że warunki atmosferyczne spowodują, że nie będziemy mieć takiej znakomitej drożności przewodów wentylacyjno-kominowych. Dlatego w tym okresie jesiennym dużą wagę przywiązujemy do prewencji" - podkreślił komendant główny PSP.
Według niego w tym roku zginęło w pożarach już ok. 360 osób, a - według statystyk - rocznie w wyniku tych zdarzeń ginie w Polsce od 400 do 500 osób. "To jest poważny problem dla nas wszystkich z punktu widzenia bezpieczeństwa pożarowego" - ocenił.
Zdaniem szefa strażaków tegoroczny wzrost liczby pożarów wynikał głównie z panującej suszy i większego zagrożenia pożarowego w lasach. Zmorą pożarową są także wiosenne i jesienne wypalania traw czy pozostałości roślinnych po żniwach. Jak podkreśla Leśniakiewicz, w społeczeństwie nadal pokutuje zwyczaj podpalania suchych łąk. "To w konsekwencji powoduje zaangażowanie dużych zasobów ratowniczych" - ocenił.
Według niego może dojść do sytuacji, że strażacy zamiast być w miejscu, gdzie są naprawdę potrzebni, aby np. gasić groźny pożar, będą zaangażowani w gaszenie suchych traw.
"Apelujemy: nie wypalajmy łąk, nie wypalajmy tych pozostałości roślinnych, bo to strata dla ekologii, ale również duże zaangażowanie zasobów ratowniczych" - podkreślił gen. Leśniakiewicz. PAP