Głosowanie w wyborach parlamentarnych rozpoczęło się w niedzielę o godz. 7. Do Sejmu startuje prawie 8 tys. kandydatów, do Senatu - ponad 400.
Frekwencja na godz. 12.00 wyniosła 16,47 proc., a na godz 17.00 - 38,97 proc. - podała Państwowa Komisja Wyborcza.
Przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński powiedział, że PKW otrzymuje "jednostkowe sygnały o nieprawidłowościach" na niektórych kartach do głosowania do Sejmu. "W kartach tych, jak informuje się nas, brakuje bądź to poszczególnych kartek z listami poszczególnych partii, bądź też te kartki są multiplikowane, tzn. listy kandydatów pewnej partii są wklejone dwukrotnie, czasami zdarza się niewłaściwa kolejność partii, inna niż przyjęta w momencie losowania, czasami zdarza się też źle wszyty spis treści" – powiedział szef PKW. Dodał, że obwodowe komisje wyborcze powinny szczególnie wnikliwie przeglądać te karty i pilnować, czy są one prawidłowe.
Prezydent Andrzej Duda głosował z małżonką po godz. 12 w Krakowie. Premier Ewa Kopacz oddała głos w warszawskim Wilanowie. Wiceprezes PiS Beata Szydło rano głosowała w rodzinnym Przecieszynie w gminie Brzeszcze. W Brukseli głosował szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki zagłosował w Rzymie, gdzie zachęcał, aby wziąć udział w wyborach.
Incydenty nieliczne
Po zakończeniu głosowania stacje TVP1, TVP Info, TVN24 i Polsat podadzą sondażowe wyniki wyborów oparte na badaniu exit poll, czyli na odpowiedziach udzielanych przez wyborców po wyjściu z lokali wyborczych.
PKW w poniedziałek planuje poinformować, które komitety i z jakim wynikiem przekroczyły próg wyborczy. Hermeliński nie wykluczył, że ostateczne wyniki z podaniem nazwisk posłów i senatorów będą ogłoszone we wtorek wieczorem.
W związku z wyborami odnotowano nieliczne incydenty. Cisza wyborcza nie zostanie przydłużona z powodu z pożaru w lokalu obwodowej komisji wyborczej nr 3 w Biskupinie (Kujawsko-Pomorskie). Musiała ona przerwać pracę. Przeniesioną ją do pobliskiej szkoły.
We Włocławku przewodniczący komisji wyborczej zerwał ze słupa trzy plakaty wyborcze w pobliżu lokalu komisji. Mężczyzna nie przyjął mandatu w wysokości 150 zł, więc policja skieruje sprawę do sądu. PAP