Premierę, m.in. w USA i Polsce, zaplanowano na 2016 r.
W tym roku przypada 74. rocznica męczeńskiej śmierci Maksymiliana Kolbego w niemieckim obozie Auschwitz.
Piotr Adamczyk, opowiadając PAP o swojej pracy przy powstającym filmie na temat świętego, tłumaczył: "Ostatnie dni spędziłem w studio w Mexico City, pracując nad rolą Maksymiliana Kolbe w nowej dla mnie technice Motion Capture, polegającej na zapisywaniu ruchu i mimiki aktora przez komputer".
"Głos, ruch i mimika twarzy to wystarczające środki dla aktora, by wyrazić emocje i zbudować postać. To także o wiele trudniejsze zadanie niż praca jedynie głosem w dubbingu" - zwrócił uwagę.
Akcja "Max and Me" rozpoczyna się w czasach współczesnych, a następnie w filmie stosowana jest retrospekcja. "Zbuntowany nastolatek zmuszony jest przebywać wraz z pozoru nieprzyjemnym staruszkiem, który opowiada mu historię Maksymiliana Kolbe i pod wpływem tej historii zmienia się ich wzajemny stosunek, niechęć zamienia się w przyjaźń" - streścił fabułę Adamczyk.
Franciszkanin i misjonarz ojciec Maksymilian Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. W ostatnich dniach lipca 1941 r., po ucieczce jednego z więźniów, ofiarował swoje życie za nieznanego mu Franciszka Gajowniczka (numer 5659), wyznaczonego na śmierć głodową. (PAP)