W sosnowieckim Ośrodku Ostrych Zatruć Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego przebywało w tym czasie kilka z kilkudziesięciu osób, które w ostatnich dniach trafiały do szpitali w woj. śląskim z zatruciami dopalaczami lub z podejrzeniami takich zatruć. Najczęściej wymienianą przez nich nazwą zażytego środka był „Mocarz".
Łącznie - według danych wojewody śląskiego - przez ostatnie trzy dni, do godz. 18 w sobotę, do szpitali na terenie woj. śląskiego trafiło 86 takich osób, wśród nich 60 do szpitali w Katowicach. W sobotę wieczorem dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach Artur Borowicz mówił jednak, że między godz. 18 a 19. do szpitali trafiły kolejne osoby z zatruciami dopalaczami – cztery w rejonie Katowic i trzy w rejonie Gliwic.
Jak relacjonowali Zembala oraz lekarze instytutu, jeden z przebywających w Sosnowcu chorych – 18-latek w najcięższym stanie - w środę przeżył zatrzymanie akcji serca, był reanimowany. Jeśli opuści szpital, musi się liczyć z cechami ostrego uszkodzenia nerek, ośrodkowego układu nerwowego, może też mieć np. zaburzenia psychiczne.
Zastępca ordynatora Mariusz Kicka z sosnowieckiego instytutu wyjaśniał, że poznana do tej pory przez tamtejszych naukowców substancja o nazwie „Mocarz" to nowoczesny, syntetyczny kanabinoid o sile działania 800 razy większej niż niesyntetyczna marihuana. „Z całą pewnością nie można powiedzieć, że są to substancje, które są bezpieczne i które cokolwiek dopalają. To zwykłe syntetyczne, nowoczesne i bardzo silne narkotyki o dużym potencjale uzależniającym" - podkreślił.
„To, co pospolicie jest określane dopalaczami, to najczęściej substancje syntetyczne o wielokrotnie większej sile działania niż narkotyki tzw. klasyczne czy naturalne" - uogólnił Kicka.
Minister zdrowia po rozmowie z przebywającymi w Sosnowcu chorymi relacjonował, że wykazują oni cechy trwałego uzależnienia od dopalaczy – ich zdaniem bardzo prostych do zamówienia np. w internecie i stosunkowo dostępnych finansowo. „Stówa wystarcza na tydzień i on właściwie na tych dopalaczach żyje. Mówił, że bez dopalaczy dwa razy dziennie nie żyje" - opowiadał o jednym z pacjentów Zembala.
Diagnozował też, że w ostatnim czasie w internecie „przeszła dziwna fala promocji toksyny o nazwie Mocarz". „I nagle po promocji wiele osób po nią sięgnęło" - zaznaczył.
Zajmujący się toksykologią w sosnowieckim instytucie Leszek Wieczorek za sukcesy rządu w walce z dopalaczami uznał wejście w życie od 1 lipca znowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, a także funkcjonowanie w kraju dziewięciu regionalnych ośrodków ostrych zatruć, w tym jeden właśnie w Sosnowcu. Podkreślił jednak „ogromną rolę profilaktyki", „dotarcia do głów tych młodych ludzi" - zarówno ze strony rodziców, jak i systemu oświaty.
„Teraz też możemy wykorzystać te pięć minut, niestety nieszczęśliwe dla wielu ludzi. One dają szansę pokazania dzieciom, młodzieży i rodzicom, że jest naprawdę ogromny problem. To dotyczy m.in. osiemset razy mocniej działającej substancji niż wcześniej były stosowane" - akcentował Wieczorek.
Zembala mówił, że w ostatnim czasie widać – wobec już podejmowanych działań, np. w Pabianicach – poprawę sytuacji związanej z zagrożeniem dopalaczami. Wskazał jednak, że problem nasilił się w woj. podkarpackim czy śląskim. „Musimy pamiętać, że problem rodzi się w głowie młodszego czy starszego człowieka – dlaczego on sięga po dopalacze" - zaakcentował.
„Problem musi być też identyfikowany środowiskowo – musimy wiedzieć, gdzie to się zaczyna" - dodał minister zdrowia, wskazując w tym kontekście na rolę policji i chwaląc ją np. za działania w ostatnich dnia w częstochowskiej dzielnicy Raków. „Na szczęście policja zadziałała już tam bardzo skutecznie po wejściu (nowelizacji - PAP) ustawy i zapewniam państwa, będzie lepiej" - podkreślił.
Zembala wskazywał też na brak dobrych wzorców dla młodych ludzi ze strony starszych. Zachęcał do sięgania przykładów z ośrodków monarowskich. Jak mówił, odwiedziny tam to „lekcja pokory, której my, Polacy, mamy za mało". „Nad tym młodym narkomanem, który leży na ulicy, trzeba się pochylić" - przekonywał. Apelował też szeroko o dobre wzorce i postawy w życiu rodzinnym, społecznym, krytykując m.in. modę na bycie singlem. „Może czas powrotu do korzeni – do takich naturalnych, prawdziwych obyczajowo, kulturowo; może wtedy też w tej sferze (uzależnień – PAP) będzie lepiej"- ocenił.
Minister wymieniał już podjęte działania profilaktyczne, np. wspólną propozycję resortów zdrowia i edukacji, aby na godzinach wychowawczych w szkołach prowadzić regularnie naukę o zdrowiu. Wskazał też na zaangażowanie środowisk harcerskich – akcja profilaktyczna pod hasłem „Stop uzależnieniom" ma objąć wszystkie obozy w kraju. Z kolei we współpracy z resortem sportu podobne działania mają być prowadzone na imprezach sportowych, w tym meczach piłkarskich.
„Trzeba przekonywać organicznie, małymi krokami: nie sięgaj, młody człowieku, po truciznę" - zaapelował Zembala.(PAP)