Rada nadzorcza oraz właściciel wydawnictwa Grzegorz Hajdarowicz po przeprowadzonym postępowaniu uznali, że dziennikarze związani z publikacją tekstu "Trotyl na wraku tupolewa" "nie mieli podstaw do stwierdzenia, iż we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny".
"Tekst uznajemy za nierzetelny i nienależycie udokumentowany. Pan red. Cezary Gmyz (autor artykułu - PAP) pomimo wcześniejszych zapewnień nie przedstawił żadnych oświadczeń, stwierdzając, że informatorzy odmówili złożenia dokumentów" - czytamy w wydanym w poniedziałek oświadczeniu RN oraz Grzegorza Hajdarowicza, prezesa zarządu Presspubliki.
W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" w artykule "Trotyl we wraku tupolewa" napisała, że śledczy na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia, wskazała, że znalezione ślady jedynie mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, na przykład matariałów wybuchowych. Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nieistnieniu śladów materiałów wybuchowych - replikowała prokuratura.
PAP