Jak powiedział nadleśniczy, turyści zobaczywszy niedźwiedzia przestraszyli się i zeszli mu z drogi. „To dobry odruch. Drapieżnik po zimowym śnie może być głodny i poirytowany, dlatego lepiej nie wchodzić mu w drogę" – dodał Knapek. W internecie pojawiły się także zdjęcia niedźwiedzich tropów wykonane na Skrzycznym w minioną sobotę. Ślady znajdują się niedaleko domów.
Nadleśniczy powiedział, że w rejonie Doliny Zimnika ustawione zostały tabliczki ostrzegające przed niedźwiedziem. „Nie chodzi o straszenie turystów. Chcemy informować, by mieli świadomość, że mogą spotkać niedźwiedzia. Drapieżnik raczej będzie ich unikał, ale sprowokowany może zaatakować, a przed nim nie ma ucieczki" - wyjaśnił.
Knapek dodał, że przebudzenie się drapieżnika to jeden z dowodów wskazujących na zbliżanie się wiosny. „Ale to nie jedyny dowód. Wcześnie rano w dolinach słychać już świergot ptaków. Pojawiają się przebiśniegi, kwitną bazie" – mówił.
Na szlakach turystycznych w Beskidach warunki są jednak nadal trudne. Maciej Mażul z Babiogórskiego Parku Narodowego powiedział, że pokrywa śniegu przy schronisku na Markowych Szczawinach wynosi 115 cm. Wyżej, w miejscach, gdzie został on nawiany, może go być nawet 4 m.
Niedźwiedź brunatny jest największym drapieżnikiem żyjącym w polskich lasach. Waży do 250-300 kg. Żyje średnio 20-25 lat. W Polsce jest pod całkowitą ochroną. W Beskidzie Śląskim przez wiele lat nie był widywany. „Pewnie jeszcze 20 lat temu, gdyby ktoś powiedział, że widział tutaj niedźwiedzia, to popukalibyśmy się w czoło " – powiedział Knapek. (PAP)