75 lat temu Józef Stalin podpisał tajną notatkę, która była początkiem zbrodni katyńskiej. Zbrodnia ta była preludium do późniejszej walki z polskimi żołnierzami w PRL?
– W PRL mieliśmy do czynienia z nieco inną taktyką. Pamiętajmy, że podstawą zbrodni katyńskiej jest chęć likwidacji polskich elit. One, po pierwsze, byłyby w stanie stawiać opór Sowietom, a po drugie, były kulturotwórcze, a więc stanowiły o przetrwaniu Narodu Polskiego jako wspólnoty. Nasz Naród miał być zsowietyzowany i sprowadzony do części wielkiego komunistycznego tworu społeczeństwa bezklasowego. A pozbawienie elit było tego naturalną drogą. Po II wojnie światowej też likwidowano elity, w tym żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, ale stworzono byt państwowy zależny od Sowietów. Byt ten już był nastawiony na tworzenie nowego człowieka, który miał się wpisywać w podstawy wielkiej komunistycznej rewolucji światowej.
Podstawą do zabicia polskiej inteligencji w ZSRS była więc ta niezłomność w trwaniu przy państwie polskim?
– Najpierw badano, czy ci ludzie nadają się do stania się częścią sowieckiego społeczeństwa. Pamiętajmy, że narody miały zniknąć w perspektywie komunizmu, bo były tworem szkodliwym dla bezklasowego społeczeństwa i do internacjonalizmu. Byli zabijani, ponieważ nie chcieli wpisać się w planie tworzenia nowego tworu. Byli tacy, którzy się Moskwie poddali. To nieliczna grupa skupiona wokół gen. Zygmunta Berlinga. Mieliśmy więc przykłady zdrady, ale one były marginalne. W związku z tym stwierdzono, że zdecydowana większość oficerów nie klasyfikuje się do resocjalizacji w duchu sowieckim.
Po tylu latach mord w Katyniu nadal jest częścią gry politycznej?
– W zależności od tego, jaki kurs obowiązuje aktualnie w polityce zagranicznej Rosji, tak przedstawia się sprawa ujawniania tej zbrodni. Gdy Borys Jelcyn na początku lat 90. XX wieku szedł w kierunku przekształcania Rosji, to doszło do ujawnienia podstawowych dokumentów. Mieliśmy do czynienia z różnymi wahaniami. Dzisiaj dalej dochodzi do zafałszowywania historii. To już nie chodzi tylko o kwestię, kto jest za Katyń odpowiedzialny. Ale dochodzi do porównywania Katynia do rzekomych zbrodni na jeńcach rosyjskich w czasie wojny polsko-bolszewickiej, której mieliby się dopuścić Polacy. I przedstawia się Katyń jako odwet za zbrodnie polskie. Jest to fałsz szyty grubymi nićmi, ale ciągle powtarzany.
Dlaczego ciągle obserwujemy w Rosji fałszowanie historii Katynia?
– Winna jest polityka historyczna Rosji. Jest ona ukierunkowana na kreowanie wizerunku dobrego imperium, które, co prawda, miało swoje grzechy, ale przecież wyzwoliło Europę spod panowania hitlerowskich Niemiec. W momencie gdy ujawnia się zbrodnie ludobójstwa, to ten obraz się chwieje. Stąd to zakłamywanie. A Rosjanie, jak wiemy, prowadzą bardzo konsekwentną politykę historyczną i nie mającą nic wspólnego z prawdą.
Jaki los spotkał rodziny pomordowanych oficerów w czasach PRL?
– Z jednej strony mieliśmy do czynienia z dążeniem tych ludzi do prawdy, a z drugiej strony mieliśmy do czynienia z represjami. Władze PRL dążyły, aby tę prawdę ukryć. Łączyło się to z szykanami, z zastraszaniem czy blokowaniem rozwoju zawodowego. Jeżeli to wszystko zsumujemy, to ten los był swoistą drogą krzyżową. Tak samo jak rodziny Żołnierzy Wyklętych czy rodziny poległych w zbrodni grudnia 1970 roku, ich los był bardzo trudny. Starano się zabić pamięć o nich, a ta pamięć była przechowywana w rodzinach. Dlatego rodziny musiały ponieść ofiarę.
Tymi rodzinami aparat bezpieczeństwa interesował się w sposób szczególny?
– Tak. Chociaż zbrodni sowieckich było więcej, to Katyń był zbrodnią symboliczną z uwagi na duży rozgłos propagandowy, jaki sprawie nadał Joseph Goebbels. Pamiętajmy, że w 1943 roku wykorzystał on Katyń w sposób maksymalny, aby rozbić jedność obozu alianckiego. Po to chciał się posłużyć zbrodniczością tamtego reżimu. O ile propaganda Goebbelsa zwykle była oparta na kłamstwie, o tyle w tej kwestii nie musiał kłamać. Tak Katyń stał się problemem międzynarodowym. Dlatego w polityce zabijania pamięci była to sprawa fundamentalna i dlatego aparat bezpieczeństwa musiał się interesować rodzinami. Chciano, żeby te rodziny milczały lub powielały nieprawdę.
Dziękuję za rozmowę.
Rafał Stefaniuk
"Nasz Dziennik"