"W styczniu przybyli tu do Polski, do swojej ojczyzny, to są Polacy, którzy mieszkali na Ukrainie, mieli obywatelstwo ukraińskie, ale są pochodzenia polskiego" - powiedziała szefowa rządu RP w piątek na konferencji prasowej w ośrodku Caritas w Rybakach k. Olsztyna. Wcześniej premier spotkała się z Ukraińcami polskiego pochodzenia, ewakuowanymi z Donbasu.
Jak relacjonowała, rozmawiała z poszczególnymi rodzinami i pytała, jakie mają plany - czy chcą wracać na Ukrainę, kiedy zapanuje tam pokój, czy zostać w Polsce. Według Kopacz, osoby, z którymi rozmawiała zapewniały, że nie chcą wracać na Ukrainę. "Powiedzieli, że swoje plany wiążą z tym krajem, (mówili) "chcemy zostać tu w Polsce, to jest nasza ojczyzna". To były miłe słowa, szczególnie wtedy, kiedy dziękowali za całą serdeczność, opiekę nie tylko władz, ale również mieszkańców polskiej ziemi" - zaznaczyła szefowa rządu.
Kopacz zapewniła, że wszystkie sprawy związane ze stałym pobytem dla ewakuowanych z Donbasu są "bardzo szybko załatwiane". Jak poinformowała, 115 osób ma już karty stałego pobytu w naszym kraju. "Mamy również - dzięki ministerstwu spraw wewnętrznych - bank ofert - około 100 przedsiębiorców złożyło swoje oferty pomocy, ewentualnie propozycji zatrudnienia osób, które tu przyjechały" - dodała.
"(Ewakuowani) byli bardzo wzruszeni każdą wizytą, która tu miała miejsce ze strony kogokolwiek; czy to byli ministrowie, samorządowcy, czy artyści. Oni za każdym razem mówią "o nas nie zapomniano, czujemy się naprawdę serdecznie i dobrze przyjęci" - mówiła premier. Jak dodała, cieszy się, że ewakuowani z Donbasu - po trudnych chwilach, które przeżyli - są w "swoim, dobrym bezpiecznym miejscu, jakim jest Polska"
Pytana o to, czy Polska w dostateczny sposób opiekuje się Ukraińcami, premier podkreśliła, że jest zadowolona z pomocy, jaką Polska świadczy grupie ewakuowanej z Donbasu. "Wydaje mi się, że zrobiliśmy na tyle dużo, że ci ludzie czują się tu bezpiecznie i czują się zaopiekowani przez polskie państwo. Więc jeśli tylko możemy pomagać w takiej formie, która pozwoli im zapomnieć o tych trudnych czasach, będziemy to robić" - podkreśliła Kopacz. Pomoc ta to m.in. sprowadzanie kolejnych osób z Ukrainy, krewnych tych, którzy od stycznia są w Rybakach. W ostatnich dniach przyjechało tu pięć kolejnych osób, w niedzielę mają dojechać kolejne trzy.
Kopacz podkreśliła też, że "pomagamy Ukrainie na ile możemy".
"To jest sprawa nie tylko naszych konwojów humanitarnych, które jadą na Ukrainę, to jest również apel ze strony polskiej na Radzie Europejskiej, zgłosiłam taki apel, aby pod sztandarami Unii Europejskiej trafiały systematycznie konwoje humanitarne pomagające tym ludziom, którzy w tych trudnych czasach się znaleźli w okresie zimy bez dopływu prądu, ciepła, wody i jedzenia" - powiedziała premier.
Dodała także, że Polska wspiera Ukrainę w dążeniach do "zwiększenia szans jak najszybszego podpisania umowy stowarzyszeniowej" z Unią Europejską, a polscy specjaliści będą pomagać w przeprowadzaniu w tym kraju reform. "Nasi specjaliści będą w poszczególnych resortach, będziemy mieli w Kijowie biuro opłacane przez nas, nasi specjaliści będą pracować i pomagać w ministerstwach. (Oni) również będą finansowani przez stronę polską. Nie wspomnę o tym, że zaproponowaliśmy również na zasadach pomocy wzajemnej (...) pożyczkę w wysokości 100 mln euro. Pomagamy we wszystkich obszarach, w których kierowane są do nas prośby" - powiedziała Kopacz.
Z okazji wizyty szefowej rządu w Rybakach w piątek dzieci szkolne nie pojechały na lekcje, całe rodziny odświętnie ubrane poszły na spotkanie z premier w stołówce. Po nim przyznawali, że "wizyta miała bardzo oficjalny charakter", dodawali, że nie mieli okazji, by zadać Ewie Kopacz jakieś pytania.
"Pani premier powiedziała, że świetnie nas rozumie, bo ma zięcia pochodzącego z Ukrainy" - powiedziała jedna z uczestniczek spotkania, w którym uczestniczył też wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski i dyrektor ośrodka Caritas w Rybakach ks. Piotr Hartkiewicz.
W połowie stycznia polski rząd ewakuował z Donbasu 178 osób polskiego pochodzenia - tj. posiadających Kartę Polaka (ew. spełniający kryteria jej otrzymania) lub mogących w inny, udokumentowany sposób, potwierdzić swoje polskie pochodzenie - oraz ich najbliższych członków rodziny. Powodem ewakuacji był trwający na wschodniej Ukrainie konflikt z prorosyjskimi separatystami.
Większość ewakuowanych to rodziny z dziećmi, nawet kilkumiesięcznymi; jest też grupa starszych osób. Z powodu pośpiechu, w jakim odbywała się ewakuacja i tego, że każda z rodzin mogła zabrać tylko 30 kg bagażu, niektórzy wracają teraz na Ukrainę po dobytek oraz po to, by załatwić najpilniejsze sprawy, np. zwolnić się z pracy, czy zabrać potrzebne dokumenty.
Ewakuowani z Donbasu mogą mieszkać w Rybakach do 12 lipca. Potem powinni wyjechać do miejsc, które sami wybiorą. Rodzice szkolnych dzieci mówili, że będą mieszkać w Rybakach do zakończenia roku szkolnego, by dzieci skończyły w pobliskiej Stawigudzie naukę i dostały świadectwa. Potem zamierzają rozjechać się po kraju. PAP