W Sejmie RP powitała ich wicemarszałek Elżbieta Radziszewska. "Jesteście w sercu demokracji. Tam, gdzie mówimy o wolności, suwerenności, od razu nasuwa się na myśl Sejm czyli miejsce tworzenia dobrego prawa" - mówiła.
Grupa zwiedzających to osoby polskiego pochodzenia ewakuowane przez MSZ w styczniu br. z ogarniętego walkami wschodu Ukrainy. Wśród nich są głównie rodziny z dziećmi oraz osoby starsze; mieszkają w ośrodku Caritas w Rybakach na Warmii.
"Nigdy się nie spodziewałam, że rok po wydarzeniach na Majdanie będę w Polsce. To była bardzo szybka decyzja. Tam już nie było możliwości spokojnie mieszkać, chodzić do pracy, studiować. Nikt o tym nie myślał. Wszyscy czekaliśmy na koniec tej sytuacji i koniec wojny" - powiedziała Olesia Sołyga z Doniecka, która studiowała tam medycynę; była na trzecim roku.
Na pytanie, czy ona i jej bliscy żałują rewolucji na Ukrainie, powiedziała: "Lepiej, jakby tego nie było. Nigdy. W Doniecku, na Ukrainie, ani Majdanu ani tej rewolucji". Dodała, że swoje nowe życie chce budować w Polsce, planuje kontynuować studia, jej mama, lekarka chce nostryfikować dyplom. "W ogóle nie ma zamiaru wracać na Ukrainę. Tam nie będzie przyszłości, nie będzie Europy. Nigdy nie miałam planu mieszkać w Rosji, a tam tak się stało" - podkreśliła Olesia.
Jak mówiła, w Polsce najtrudniejszy na początku okazał się język. "Kiedyś się go uczyłam, umiem rozmawiać, ale w głowie strasznie dzieli; jest jakaś kasza między ukraińskim, rosyjskim a polskim. Ciężko. No i nowi, różni ludzie" - powiedziała.
Ale - dodała - jak teraz wraca z jakiejś wycieczki, jak ta do stolicy - to myśli, że Rybaki to jej dom.
Także wiceprezes Związku Polaków na Ukrainie Anatol Terlecki mówił, że nie widzi perspektywy powrotu na Ukrainę. "Cały czas oglądamy telewizję i jesteśmy w kontakcie z ludźmi, którzy zostali w Doniecku i Ługańsku. Sytuacja tam jest straszna, w Doniecku trwa wojna, Putin wspiera separatystów" - powiedział. Jak dodał, cała jego rodzina - jest wraz z żoną i córką - chce pozostać w Polsce. "Mam nadzieję, że w polskim środowisku uda nam się znaleźć. Mam nadzieję, że sobie poradzimy" - dodał. Jak mówił, jest gotowy pracować robić coś dla Polski i dla Ukrainy ale teraz mimo dużego wsparcia polskich władz - jest ciężko, bo tęsknią za domem, przeżywają wojnę i ostatnie wydarzenia.
Grupa w sumie 178 Polaków przyleciała do Polski na początku stycznia. Rozmieszczeni zostali w dwóch ośrodkach w woj. warmińsko-mazurskim: w Łańsku i właśnie w Rybakach. Mają tam przejść adaptację, pozwalającą na znalezienie pracy i rozpoczęcie nowego życia w Polsce. Połowa dorosłych osób ma wyższe wykształcenie: oprócz lekarzy i pielęgniarek do Polski przyjechali nauczyciele, księgowi, ekonomiści. Prawie wszyscy złożyli wnioski o zezwolenie na pobyt stały w Polsce. Da im to możliwość nie tylko zamieszkania w Polsce, ale także legalnej pracy i korzystania ze świadczeń. PAP
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.