Związek apeluje do premier Ewy Kopacz o powstrzymanie procederu pozbywania się przez samorządy szkół i przedszkoli. Postuluje wzmocnienie nadzoru kuratorskiego nad gminami. Zarzuca też Ministerstwu Edukacji Narodowej, że ze środków UE organizuje szkolenia, na których samorządowcy są szkoleni, jak zgodnie z prawem przekazać prowadzenie małej szkoły.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie prezes ZNP Sławomir Broniarz przypomniał, że zgodnie z prawem samorząd może przekazać, bez wcześniejszej likwidacji, prowadzenie szkoły liczącej do 70 uczniów. "Przekazywanie szkół samorządowych stowarzyszeniom staje się powszechną praktyką, obowiązującym modelem polityki edukacyjnej państwa. A przypomnę, że autorem tej możliwości przyświecał inny cel: to lokalna społeczność zainteresowana oświatą na swoim terenie miała mieć możliwość prowadzenia szkoły" - powiedział Broniarz.
Według niego przekazywanie małych szkół na masową skalę prowadzi do zachwiania ładu w systemie oświaty publicznej. Przypomniał, że prawo zobowiązuje samorządy do prowadzenia szkół i placówek publicznych, inne podmioty mogą to robić fakultatywnie. Dlatego - podkreślił - nie można systemu edukacji publicznej opierać o działanie podmiotów pozapublicznych.
ZNP domaga się zatem wprowadzenia mechanizmów zabezpieczających przez całkowitym wyzbywaniem się przez samorządy obowiązku prowadzenia szkół publicznych.
Prezes związku przywołał przykłady gmin: Środa Wielkopolska, Biłgoraj, Cieszanów, gdzie prowadzenie szkół przekazywane jest spółkom komunalnym, co, jak zaznaczył, jest naruszeniem prawa. Mówił też o tym, że w ostatnich latach coraz częściej zdarzają się przypadki, że osoby powiązane z samorządami, bądź wysocy rangą urzędnicy samorządowi, wchodzą w skład spółek komunalnych, stowarzyszeń, fundacji i innych osób prawnych, które następnie przejmują od samorządu szkoły.
Stąd ZNP chce wprowadzenia ustawowego zakazu dla osób wchodzących w skład organów stanowiących i organów wykonawczych jednostek samorządu, a także wysokich rangą urzędników samorządowych, możliwości wchodzenia w skład zarządów podmiotów, które przejęły prowadzenie szkół samorządowych.
Broniarz zwrócił też uwagę na to, że szkoły prowadzone przez samorząd są państwowe, publiczne, a prowadzone przez inne podmioty już niekoniecznie, gdyż każde stowarzyszenie działa w oparciu o swój statut, w którym zapisane są też cele wychowawcze szkoły. Jego zdaniem, może to doprowadzić do sytuacji, że rodzice z braku możliwości realnego wyboru szkoły muszą posłać dziecko do placówki, w której program wychowawczy nie odpowiada ich przekonaniom.
Nauczyciele w szkołach, których prowadzenie zostało przekazane innym podmiotom nie są też dalej zatrudniani w oparciu o przepisy ustawy Karta Nauczyciela, lecz w oparciu o Kodeks pracy. Według związkowców, ich warunki pracy i płacy ulegają w ten sposób pogorszeniu, tracą też możliwość awansu zawodowego.
Zgodnie z przepisami, samorządy mają czas na przyjęcie uchwał o zamiarze likwidacji szkoły lub przekazaniu jej prowadzenia do 28 lutego, czyli mogą to zrobić najpóźniej na pół roku przed początkiem nowego roku szkolnego. Przyjęcie uchwały intencyjnej nie zawsze kończy się likwidacją lub przekazaniem placówki. Czasami samorządy odstępują od pierwotnego zamiaru.
Z danych MEN wynika, że w roku szkolnym 2014/2015 na około 39 tys. szkół w całym kraju, 6934 to właśnie szkoły liczące do 70 uczniów. Ponad 56 proc. z nich (3888) to ogólnodostępne szkoły podstawowe, prawie 24 proc. (1650) - to gimnazja.
Na początku lutego minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zaapelowała do samorządów by podejmując decyzje o ewentualnej likwidacji szkoły rozważyły jeszcze raz wszystkie argumenty w tej sprawie. Wystosowała do nich specjalny list. Podkreślała jak ważne jest to by szkoła, a zwłaszcza szkoła podstawowa, znajdowała się blisko miejsca zamieszkania dziecka. Według szefowej MEN, jedną z alternatyw wobec likwidacji szkoły jest przekazanie jej prowadzenia. PAP