W 2014 r. policjanci wypełnili ponad 77,8 tys. Niebieskich Kart - formularzy zakładanych ofiarom przemocy.
Jak wynika ze statystyk, ofiarami przemocy najczęściej padają kobiety; szacuje się, że stanowią ponad 90 proc. pokrzywdzonych.
Spośród ponad 105 tys. ofiar przemocy, ponad 72,7 tys. to kobiety, ponad 21 tys. to dzieci i młodzież, a blisko 11,5 tys. to mężczyźni. Mężczyźni stanowią natomiast większość wśród sprawców - ze statystyk policji wynika, że na blisko 78,5 tys. osób podejrzewanych o przemoc mężczyźni stanowią prawie 72,8 tys., a kobiety - 5,3 tys.
Z badań wynika, że ofiary zgłaszają się po pomoc średnio po kilku latach doświadczania przemocy, a wiele z nich w ogóle nie szuka pomocy. "Przemoc jest nadal problemem wielu polskich rodzin i niestety jest to problem ukrywany. Bywa, że wiele ofiar przemocy, z różnych powodów, nie potrafi przyznać, że jej doznają. Część ofiar nie potrafi też zdefiniować zachowania partnera jako przemocy, bo z czasem bicie i dręczenie psychiczne stają się dla nich rzeczą naturalną" - podkreśla rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski.
Dlatego tak ważne jest, by nie być obojętnym i reagować na to, co dzieje się np. u sąsiadów czy znajomych. "Jeżeli słyszymy niepokojące odgłosy zza ściany - płacz, krzyki, coś nienaturalnego, powinniśmy reagować. Taką sytuację można zgłosić anonimowo. Dla policji jest to podstawa do tego, by sprawdzić, co się dzieje. Jeśli np. okaże się, że dziecko płakało, bo jest chore, to nikomu włos z głowy nie spadnie. W wielu sprawach, które skończyły się tragicznie, tajemnicą poliszynela było to, że np. mąż znęcał się nad swoją żoną. Wszyscy wokół wiedzieli, wszyscy słyszeli, ale nikt nie reagował" - dodaje Sokołowski.
Z sondażu Ipsos przeprowadzonego w na zlecenie MSW wynika, że co siódmy Polak (14 proc.) w ciągu ostatniego roku był świadkiem przemocy w rodzinie; tylko dwie na pięć osób (42 proc.) postanowiły zgłosić to odpowiednim instytucjom.
Większość osób, które w ciągu ostatniego roku były świadkami przemocy, deklarowała, że była to przemoc o charakterze psychicznym (75 proc.) lub fizycznym (58 proc.). Po 13 proc. ankietowanych wskazało na przemoc ekonomiczną (niszczenie rzeczy, zabieranie pieniędzy) i zaniedbanie (np. pozbawianie jedzenia). Respondenci najrzadziej deklarowali, że byli świadkami przemocy seksualnej (8 proc.)
Najczęściej zgłaszali to ludzie w wieku starszym (51 proc.) i średnim (48 proc.), rzadziej ludzie młodzi (27 proc.).
Świadkowie przemocy najczęściej powiadamiali o niej policję (60 proc.) i ośrodki pomocy społecznej (35 proc.). Rzadziej korzystali z pomocy Niebieskiej Linii lub innego telefonu interwencyjnego lub zaufania (7 proc.) czy też pośrednictwa innej instytucji lub organizacji pozarządowej (20 proc.) Co trzeci respondent nie potrafił wymienić ani jednej instytucji czy organizacji, do której mógłby zwrócić się w takiej sytuacji.
Osoby, które nie zdecydowały się zgłosić przypadku przemocy, którego były świadkiem, swoją bierność tłumaczyły brakiem wiary w skuteczność lub zasadność takiej interwencji. 21 proc. badanych stwierdziło, że problemy rodzinne należy rozwiązywać w domu, a 20 proc., że zgłoszenie i tak nic by nie dało. Co ósmy respondent stwierdził, że nie była to jego sprawa, a 8 proc. obawiało się formalności.
Jednak, jak pokazało badanie, zdecydowana większość respondentów (95 proc.) jest zdania, że policja powinna sprawdzać każdy przypadek przemocy w rodzinie zgłaszany przez świadka takiego zdarzenia.
Sondaż pt. "Przemoc w rodzinie. Występowanie i częstotliwość zgłaszania" zrealizowano w dniach 27-29 listopada na ogólnopolskiej próbie tysiąca osób powyżej 16 roku życia. PAP