Zapowiedział też przygotowanie polskich przepisów, które "w dużo bardziej adekwatny" sposób podejdą do problemu wolności w internecie niż przewidywały to ACTA.
Premier poinformował podczas piątkowej konferencji prasowej, że wysłał w piątek list do przywódców partii, które współpracują z PO i PSL w ramach Europejskiej Partii Ludowej z propozycją odrzucenia ACTA w tym kształcie, jaki został wynegocjowany przez Komisję Europejską. Wcześniej szef rządu oraz minister administracji i cyfryzacji Michał Boni spotkali się z europarlamentarzystami PO, z którymi rozmawiali o debacie nad tym porozumieniem odbywającej się w PE.
Premier przyznał, że stanowisko w sprawie ACTA, przygotowane przez polskich urzędników w ostatnich kilku miesiącach, było nieprzemyślane. Ale - jak dodał - ważne jest, aby po tym - gdy poznaje się nowe fakty - móc sformułować mądrzejsze stanowisko. "Nikt nie lubi zmieniać zdania" - przyznał. Ale - jak podkreślił - "grzechem jest trwać w błędzie", a nie zmienić zdanie, gdy są do tego oczywiste przesłanki. Jak dodał, nie ukrywał od wielu dni i dziś też może to potwierdzić: "Nie miałem racji".
"Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak głębokiej istoty, wręcz cywilizacyjnej, dotykamy, zajmując się sprawą opisaną w ACTA" - przyznał premier.
Tusk zastrzegł jednak, że nie twierdzi, iż przeciwnicy ACTA mają rację w stu procentach. "Przekonują mnie argumenty i moja lawinowo rosnąca wiedza; nie ukrywam, że tych ostatnich kilka tygodni sprawą ACTA zajmuję się od rana do wieczora" - powiedział.
W ocenie Tuska są wszelkie podstawy do tego, by sądzić, że umowa będzie skutecznie odrzucona w PE. "Patrząc na rozkład głosów w PE, dotychczasowe zachowanie poszczególnych grup parlamentarnych (...) wydaje się, że polskie stanowisko może być uznane za jedno z wiodących w PE" - przewiduje szef rządu.
Tusk przekonywał, że prawo międzynarodowe nie przewiduje możliwości wycofania podpisu złożonego pod ACTA, ale nie ma też obowiązku ratyfikowania umowy. Jak jednak ocenił, odrzucenie ACTA w PE doprowadzi do unieważnienia umowy w obecnej formie, a to oznacza bezzasadność wznawiania procesu ratyfikacji w krajach, które ją podpisały, w tym w Polsce.
"Nie będzie ratyfikacji ACTA w Polsce i mam nadzieję w PE, w tym kształcie na pewno nie, nie będzie też ratyfikacji żadnej umowy międzynarodowej, która nie będzie odpowiadała naszemu krajowemu modelowi, który będziemy chcieli wypracować w sposób dużo głębszy i dojrzalszy niż to było do pory" - oświadczył premier.
Premier chce wypracowania w Polsce nowoczesnego modelu prawa, który brałby pod uwagę kwestie własności, równocześnie chroniąc wolność w sieci. Zapowiedział, że "pod batutą" Boniego będą się obywały debaty, mające na celu przygotowanie polskich przepisów, które "w dużo bardziej adekwatny" sposób podejdą do problemu wolności w internecie niż przewidywały to ACTA. "Będziemy starać się, by te polskie projekty proponować także jako przesłanki do propozycji o charakterze międzynarodowym" - zapowiedział Tusk.
Dodał, że będzie poruszał ten temat w rozmowach z przywódcami europejskimi podczas Rady Europejskiej.
Tusk ocenił, że punkt widzenia rządu, jego stanowisko sprzed miesięcy, jak i same ACTA nie odpowiadają rzeczywistości XXI wieku. "Chronienie praw własności, wywiedzionej - jeśli chodzi o metody - z doświadczeń XX-wiecznych, nie przystaje do rzeczywistości, w której internet stał się przestrzenią, jeśli nie dominującą, to współistotną tej przestrzeni realnej" - oświadczył.
Jego zdaniem internet to narzędzie, które każe patrzeć inaczej, nowocześniej na kwestie wolności, anonimowości i bezpieczeństwa w sieci.
"Dzisiaj mógłbym powiedzieć, że gdyby zastosować to archaiczne myślenie, którego także byłem więźniem i zastosować przepisy ACTA w sposób dosłowny, to stanęlibyśmy przed być może najpoważniejszym dylematem cywilizacyjnym na początku XXI w.: czy ważniejsze są nasze dotychczasowe przyzwyczajenia i obyczaje, czy rozwój tej przestrzeni jaką nazywamy dzisiaj przestrzenią wirtualną" - stwierdził premier.
Jak mówił, jeśli chcielibyśmy chronić prawo własności w sposób, w jaki opisują to ACTA, to trzeba by ograniczać wolność w internecie w nieskończoność. "Zastosowanie tych prawideł, jakie przewidują ACTA, do jakich my jesteśmy przyzwyczajeni, mogłoby oznaczać w konsekwencji zanik internetu (przeprowadzany) metodami administracyjnymi, jako przestrzeni pełnej wolności. To jest oczywiście abstrakcyjne, bo rzeczywistość jest silniejsza, niż zamysły tych, którzy próbują wprowadzać przepisy" - oświadczył szef rządu.
"Polski rząd (...) nie dostrzegł tego podwójnego, potrójnego dna, ale polski rząd stosunkowo szybko potrafi weryfikować swoją opinię" - podsumował.
22 kraje unijne, w tym Polska, podpisały ACTA 26 stycznia w Tokio. O wstrzymaniu ratyfikacji ACTA zdecydowały rządy Polski, Czech, Łotwy i Słowenii; nie podpisały jej jeszcze Cypr, Estonia, Niemcy, Holandia i Słowacja. By umowa weszła w życie w Unii, musi zostać ratyfikowana przez PE oraz wszystkie kraje członkowskie. Dopiero wtedy ostateczną zgodę wydaje Rada UE (wstępną zgodę wydała jesienią ub.r.). 1 marca w PE ma się odbyć tzw. wysłuchanie dotyczące ACTA.
PAP