Tydzień temu Rosja przeprowadziła zmasowany atak rakietowy i dronowy na Ukrainę. Z tego powodu polskie wojsko było w pełnej gotowości.
Jeden z rosyjskich dronów bojowych mógł naruszyć polską przestrzeń powietrzną. Wojsko potwierdziło obecność obcego obiektu, który latał nad polskim terytorium przez ponad pół godziny. Ostatecznie maszyna zniknęła z radarów. Od tygodnia jest poszukiwana.
– Blisko 400 żołnierzy dwadzieścia cztery godziny na dobę szuka śladów po dronie lub dwóch dronach, jak niektórzy sądzą, ale do tej pory nie ma stuprocentowej pewności, że one wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną. Nie wiemy, czyje były, jeśli w ogóle były – mówił Donald Tusk, premier RP.
Dowódca Operacyjny gen. Maciej Klisz potwierdził, że wojsko mogło strącić intruza. Na przeszkodzie stanęły jednak przepisy. W czasie pokoju przed zestrzeleniem wymagany jest kontakt wzrokowy, aby potwierdzić, że nie jest to obiekt cywilny. Były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak potwierdza, że polskie wojsko ma wszystko, co jest potrzebne do zestrzeliwania obcych obiektów.
– Taka broń jest na wyposażeniu polskiego wojska. Można więc wnosić, że zapadła decyzja na poziomie politycznym, żeby ten obiekt nie został zestrzelony. Więc jeśli tak, to należy się wyjaśnienie opinii publicznej – powiedział polityk.
Opozycja chce zapytać o to rząd na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Wiele wskazuje na to, że do Polski mógł wlecieć dron irańskiej produkcji – Shahed. To nowoczesna i skuteczna broń wykorzystywana przez Rosjan na Ukrainie. Jeśli wciąż przebywa na terytorium Polski, stanowi poważne zagrożenie.
Takie działania są możliwe po przekroczeniu przez taki obiekt polskiej granicy. Tymczasem minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, idzie dalej.
– Polska i inne kraje graniczące z Ukrainą mają obowiązek zestrzeliwania nadlatujących rosyjskich pocisków, zanim wejdą w ich przestrzeń powietrzną. (…) Członkostwo w NATO nie uchyla odpowiedzialności każdego kraju za ochronę własnej przestrzeni powietrznej – powiedział Radosław Sikorski w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Financial Times”.
Propozycja ministra zakłada zestrzeliwanie przez polskie wojsko obiektów na przykład na terytorium Ukrainy lub Białorusi. To bardzo ryzykowne i wbrew zasadom Sojuszu Północnoatlantyckiego – skomentował prof. Marcin Szewczak.
– Tego typu decyzje powinny być podejmowane w tym szerokim gronie, bo nie tylko Polska graniczy z Ukrainą, nie tylko Polska może stać się obiektem ataków – podkreślił prof. Marcin Szewczak, europeista.
Eksperci od bezpieczeństwa nie wykluczają, że przekroczenie polskiej granicy przez niezidentyfikowany obiekt mogło być kolejnym testem Rosji, która sprawdza zdolności polskiego wojska oraz reakcję rządzących.
TV Trwam News