4 czerwca 1989 przeprowadzone zostały wybory parlamentarne. Wyniki głosowania do Sejmu były z góry ustalone. Wiadome było, że mają wygrać komuniści. Jedynie 35 procent miejsc miało przypaść opozycji – mówił dr Arkadiusz Kazański z gdańskiego IPN-u.
– Pozostałe 65 procent miejsc zostało rozdysponowanych z góry, przekazanych do dyspozycji kandydatów PZPR i związanej z nimi satelitów. To były częściowo wolne wybory – wskazał dr Arkadiusz Kazański.
Był to swego rodzaju plebiscyt – wspomniał prezes Stowarzyszenia „Godność”, Czesław Nowak.
– To był plebiscyt – czy chcemy komunizmu, czy nie chcemy komunizmu – podkreślił Czesław Nowak.
Prawdziwie wolne były jedynie wybory do Senatu. To była sromotna porażka komunistów – wskazał historyk prof. Krzysztof Kawalec. Wolą społeczeństwa 99 proc. miejsc w Senacie przypadła przedstawicielom „Solidarności”. Przez jednolitą opozycyjną listę Komitetu Obywatelskiego przejęta została również cała pula 35 proc. miejsc w Sejmie.
– Szok w obozie władzy był taki, że ujawniły się podziały, które doprowadziły np. do zbuntowania się stronnictw sojuszniczych – Stronnictwa Demokratycznego i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Okazało się, że ta bezpieczna większość, na którą partia liczyła, zaczęła się kruszyć – przypomniał prof. Krzysztof Kawalec.
Całkowicie wolne wybory do Sejmu odbyły się dopiero jesienią 1991 roku. Wówczas utworzony został rząd, na czele którego stanął Jan Olszewski. Dążył on do rozliczenia systemu komunistycznego poprzez powszechną lustrację. Właśnie dlatego przyjęta została specjalna uchwała, która zobowiązywała Antoniego Macierewicza – jako ówczesnego ministra spraw wewnętrznych – do ujawnienia, kto z wysokich urzędników państwowych w latach 1945-1990 współpracował z Urzędem Bezpieczeństwa oraz Służbą Bezpieczeństwa. 4 czerwca 1992 roku minister Antoni Macierewicz przekazał przedstawicielom wszystkich klubów parlamentarnych listę byłych agentów. Znajdowały się na niej 64 nazwiska – wśród nich m.in. Lech Wałęsa, Michał Boni czy Włodzimierz Cimoszewicz. Jeszcze tego samego dnia wpłynął wniosek o odwołanie rządu Jana Olszewskiego. O 23.00 w telewizji wygłosił on przemówienie.
– Naród powinien wiedzieć, że nieprzypadkowo w chwili, kiedy możemy oderwać się ostatecznie od komunistycznych powiązań, stawia się nagły wniosek o odwołanie rządu – mówił wtedy Jan Olszewski.
Debata nad wnioskiem w sali plenarnej toczyła się w późnych godzinach nocnych. Sam Jan Olszewski z mównicy sejmowej wygłosił historyczne przemówienie.
– Od dzisiaj stawką w tej grze jest coś innego, niż tylko kwestia tego, jaki rząd w Polsce będzie wykonywał ten budżet do końca roku. W grze jest coś więcej. W grze jest pewien obraz Polski – jaka ona ma być, może inaczej – czyja ona ma być – podkreślił Jan Olszewski.
Po północy, czyli już 5 czerwca, odbyło się głosowanie. Wniosek o wotum nieufności dla rządu Jana Olszewskiego poparło 272 posłów, 119 było przeciw, 33 wstrzymało się od głosu.
Jeszcze tego samego dnia Sejm na stanowisko prezesa Rady Ministrów powołał Waldemara Pawlaka. Dziś od tzw. „nocnej zmiany” mijają dokładnie 33 lata.
TV Trwam News
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.