„Unijna polityka zniszczy ziemię i rolnika” – baner z takim hasłem zawisł dzisiaj w Sejmie. Przynieśli go rolnicy, którzy przyszli do budynku parlamentu, bo – jak mówili – nikt nie chce z nimi rozmawiać, a postulaty wciąż te same: Zielony Ład do kosza, granica z Ukrainą zamknięta.
– W tej chwili są ludzie, którzy potracili po 150 tysięcy zł na gospodarstwach. To są straty nie do odrobienia – mówił jeden z protestujących ze Związku Rolniczego „Orka”, Mariusz Borowiak.
Do rolników początkowo wyszedł szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki. Wcześniej Straż Marszałkowska kazała rolnikom zmienić miejsce protestu. Tłumaczyli, że to, które wybrali znajduje się w ciągu komunikacyjnym i zagraża bezpieczeństwu.
Później pojawili się przedstawiciele ministerstwa rolnictwa. Początkowo wiceminister Michał Kołodziejczak z rolnikami rozmawiać nie chciał. Mówił też, że nie będzie rekomendował premierowi Donaldowi Tuskowi spotkania z protestującymi. Jednak później podjął dialog z rolnikami razem z ministrem Czesławem Siekierskim. Ze strony rządzących nie zabrakło zarzutów, że to polityczna hucpa. Stwierdzili, że rolnicy weszli do Sejmu na zaproszenie posłów z PiS. Jak relacjonowali sami gospodarze, prośbę o możliwość wejścia do Sejmu skierowali do wszystkich partii.
– Poprosiliśmy wszystkie partie, które są w Sejmie, aby wydały nam przepustki. Trzy partie się zgodziły – poinformował Mariusz Borowiak.
Jutro odbędzie się zapowiadana od dawna manifestacja organizowana przez „Solidarność”. Hasłem wydarzenia jest „Precz z Zielonym Ładem”. Związkowcy będą zbierać podpisy pod petycją o referendum.
– Ruszamy z Placu Zamkowego, później przewidziany jest przystanek przy przedstawicielstwie KE przy ul. Jasnej i tam też chcemy złożyć petycję. Dalszy marsz i zakończenie demonstracji planowane jest pod Sejmem – wskazała Barbara Michałowska z biura komunikacji NSZZ „Solidarność”.
TV Trwam News
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.