Rolnicy nie rezygnują z protestów. Postulaty wciąż te same: porzucenie unijnego Zielnego Ładu i zatrzymanie niekontrolowanego napływu produktów rolnych z Ukrainy. To drugie rolnicy chcą osiągnąć poprzez zamknięcie granicy, ale takiego rozwiązania nie chce resort rolnictwa.
Organizatorzy strajku liczą na to, że uda im się spotkać z przedstawicielami rządu i podpisać porozumienie spełniające postulaty rolników.
Rolnik z województwa dolnośląskiego Waldemar Mazurek wskazuje, że protestujący są zdeterminowani, aby walczyć o byt swoich gospodarstw, dlatego nie zgodzą się na żadne ustępstwa.
– Rolnicy są w bardzo ciężkiej sytuacji. W tej chwili nie mamy wyjścia i się nie cofniemy. Protest jest skierowany do polityków, aby te działania były natychmiastowe. My już nie prosimy, my żądamy rozwiązania problemów. Musimy być świadomi, że problemy narastają i doszły do takiej skali, że rolnictwo polskie i europejskie bez ważnych decyzji w Brukseli sobie nie poradzi – podkreślał Waldemar Mazurek.
Od kilkunastu dni w całej Polsce odbywają się protesty rolników, którzy blokują m.in. drogi, autostrady, a także przejścia graniczne z Ukrainą. Rolnicy sprzeciwiają się napływowi ukraińskich towarów, a także polityce europejskiej związanej m.in. z Zielonym Ładem.
– Jeżeli zamknęlibyśmy, nawet dzisiaj, całą granicę z Ukrainą, to czy stanie tutaj ktoś ze strony rolników i powie, że wtedy nie będzie problemów, a ceny wrócą do normalnego poziomu? – wskazuje wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.
Politycy PiS-u postulują od kilku dni, by zareagować pełnym embargiem, jakie obejmie wszystkie towary rolno-spożywcze z Ukrainy. W Leżajsku prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że ceną za pomoc dla Kijowa nie może być upadek polskiego rolnictwa.
Resort rolnictwa zaplanował rozmowy z rolnikami na czwartek. Udział weźmie w nich wiceminister Michał Kołodziejczak, którego wyznaczył do tego szef resortu, Czesław Siekierski.
TV Trwam News