Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wyjaśnia, że po przylocie z Serbii tenisistka przebywała w strefie tranzytowej Lotniska Chopina w Warszawie i w sobotę po godz. 12.00 odleciała do Podgoricy.
„Rosjanka znajdująca się na liście osób, których pobyt jest niepożądany na terytorium RP, nie została wpuszczona przez Straż Graniczną ze względów bezpieczeństwa państwa i ochrony bezpieczeństwa publicznego” – dodał resort.
Tenisistka zgłosiła się do udziału w turnieju BNP Paribas Open w Warszawie i choć występuje pod neutralną flagą nie pozwolono jej na wjazd do RP.
Jak przekazało w komunikacie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji: "Rosjanka znajdująca się na liście osób, których pobyt jest niepożądany na terytorium RP, nie została wpuszczona przez Straż Graniczną ze względów bezpieczeństwa państwa i ochrony bezpieczeństwa publicznego".
O ile rosyjskie serwisy na razie dość lakonicznie piszą o zdarzeniu, opisując sytuację i powołując się na komunikat polskiego MSZ, o tyle w rosyjskiej sieci wrze. Pojawiają się również pierwsze głosy tamtejszych polityków.
– Jeśli kumuluje się ogromna liczba takich przypadków, myślę, że powinniśmy zająć nasze stanowisko w tej sprawie w międzynarodowych organizacjach publicznych. Również w MKOl, który wydaje swoje zalecenia. A jeśli pewna liczba takich przypadków się nagromadzi, jeśli Rosjanie i Białorusini będą nadal trzymani z daleka, konieczne jest upewnienie się, że kraje te nie będą mogły organizować zawodów. Musimy zobaczyć, w jakim sporcie tak się dzieje i nie wybierać tych krajów jako organizatorów zawodów – powiedziała Żurowa na łamach sport-express.ru.
na podst. "Nasz Dziennik", AB, PAP, wp.pl