Kilka tysięcy rolników protestuje w całej Rumunii przeciwko polityce rolnej Unii Europejskiej. Gospodarze nie zgadzają się na bezcłowe sprowadzanie taniego ukraińskiego zboża. W proteście w Bukareszcie uczestniczą także rolnicy z Polski, Czech i Bułgarii.
– Mówimy o nieuczciwej konkurencji w społeczności europejskiej, z czym zgadzają się nasi koledzy – wyjaśnił Nicu Vasile, szef rumuńskich stowarzyszeń producentów rolnych.
Ukraińskie zboże niskiej jakości zalało także polski rynek. Cena ziarna znacząco spadła, a rolnicy – namówieni przez byłego ministra rolnictwa, Henryka Kowalczyka – nie sprzedali swojego zboża, gdy cena była wysoka. Magazyny są pełne i pozostaje pytanie, czy zostaną opróżnione przed żniwami. Dlatego rolnicy protestują – ostatnio w Szczecinie.
Prezydent Wołodymyr Zełenski zadeklarował podczas pobytu w Warszawie uregulowanie problemu ukraińskiego zboża.
– Uważam, że w najbliższych dniach-tygodniach już będzie ostateczne rozwiązanie wszelkich spraw. Nie mogą powstawać problemy, nie może być trudności między tak bliskimi partnerami, faktycznymi przyjaciółmi, jak Polska i Ukraina – zaznaczył Wołodymyr Zełenski.
Powołany w czwartek nowy minister rolnictwa i rozwoju wsi, Robert Telus, rozpoczął urzędowanie od zwołania sztabu kryzysowego. Wzięli w nim udział przedstawiciele różnych resortów i służb.
Minister rolnictwa udał się w piątek na polsko-ukraińską granicę. Spotkał się ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, Mykołą Solskim.
– Strona ukraińska zaproponowała, złożyła propozycję, aby przez pewien czas bardzo mocno ograniczyć, a na tę chwilę nawet zatrzymać całkowicie, przyjazd zboża do Polski. Chcę bardzo mocno powiedzieć: do Polski, nie mówimy o tranzycie – podkreślił Robert Telus.
– Strona ukraińska powstrzyma się od eksportu do Polski pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do nowego sezonu – zadeklarował Mykoła Solski.
Będzie większa kontrola produktów – nie tylko zboża – które wjeżdżają do Polski. Na przyszły piątek zaplanowano kolejne spotkanie ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy. Politycy podpiszą dokument, który ma uregulować tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę do portów, także tych poza granicami naszego kraju. Pozostaje kwestia wywiezienia z Polski tego zboża, które już u nas zalega. Skupią je państwowe spółki i skierują do portów.
– Mamy przestawić priorytet z węgla na zboże. To znaczy, żeby to zboże, które mamy w magazynach, wyjechało z Polski, wypłynęło z Polski jak najszybciej – wyjaśnił Robert Telus.
Nowy minister nie mówi na razie o publikacji listy importerów, którzy sprowadzili do Polski miliony ton ukraińskiego zboża niskiej jakości. Tego domaga się m.in. były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski.
– Społeczeństwo by wiedziało, kto działa na szkodę Polski. Myślę, że to jest wiedza, która należy się społeczeństwu: czy jemy bułki, chleb z mąki z polskiego zboża, czy ukraińskiego – akcentował Jan Krzysztof Ardanowski.
Były minister Henryk Kowalczyk twierdził, że na publikację listy nie pozwala prawo. Z kolei unijny komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski, przedstawił konkretne przepisy z unijnej dyrektywy, które dają taką możliwość.
„Ochrona tajemnic przedsiębiorstwa nie powinna mieć zastosowania w przypadkach, w których ujawnienie tajemnicy przedsiębiorstwa służy interesowi publicznemu w zakresie ujawnienia nieprawidłowości” – zwrócił uwagę Janusz Wojciechowski.
Ukraina wysyła swoje zboże w świat przez Morze Czarne. Gwarantuje to umowa wynegocjowana z Rosją przy udziale ONZ i Turcji. Tymczasem przebywający w Ankarze szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow, szantażuje Zachód, że jeśli będzie utrzymywał sankcje na Rosję, to umowa zbożowa z Ukrainą stanie pod znakiem zapytania.
– Jeśli utrzymają się przeszkody w eksporcie rosyjskich nawozów i zboża, będziemy musieli pomyśleć, czy ta umowa w ogóle jest nam potrzebna – stwierdził Siergiej Ławrow.
Zerwanie umowy zbożowej na Morzu Czarnym oznaczałoby zalanie m.in. Polski kolejnymi dziesiątkami ton ukraińskich plonów.
TV Trwam News