Jeszcze dziś prezydent będzie w Monachium, gdzie w planach ma m.in. rozmowy z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem w ramach Trójkąta Weimarskiego.
Minister przypomniał, że za parę miesięcy w Wilnie odbędzie się szczyt NATO. – Chcemy, żeby zapadły na nim ważne dla polskiego bezpieczeństwa decyzje – mówił, dodając, że chodzi głównie o dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO, także większą obecność infrastrukturalną, bo w razie konieczności dużo łatwiej wysłać żołnierza, niż żołnierza i cały sprzęt.
– Pracujemy cały czas nad utrzymaniem jedności świata zachodniego w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę – zaznaczył.
Szef BPM wyjaśnił, że obecność w Polsce wojsk sojuszniczych jest dwojaka – z jednej strony to wojska natowskie, drugi rodzaj wojsk to wojska amerykańskie, ale niekoniecznie w ramach wojsk natowskich, tylko w ramach bilateralnych porozumień.
– Nie spodziewałbym się deklaracji już w tym momencie, teraz. Wypracowujemy agendę na szczyt NATO. To szczyt NATO w Wilnie powinien podjąć te decyzje – uważa minister.
Marcin Przydacz wskazywał również, że oczywistym kontekstem wizyty Joe Bidena w Polsce jest rocznica inwazji rosyjskiej na Ukrainę, ale dla nas cele są podwójne. – Po pierwsze to bezpieczeństwo Polski i wzmacnianie obecności sojuszniczej tutaj, na miejscu. Adaptacja Sojuszu, adaptacja planów w ramach polityki odstraszania. Kontynuowanie polityki odpychania, odstraszania Rosji. To jest dla nas najważniejszy cel – akcentował. Z drugiej strony – dodał – kontynuowanie wsparcia dla Ukrainy.
Minister odnosząc się do możliwych, przewidywanych scenariuszy rozwoju sytuacji w Ukrainie ocenił, że Władimir Putin chciałby, aby ta wojna była wojną na wycieńczenie. – Wojną na wycieńczenie zasobów ukraińskich i odcięcie wsparcia Zachodu. Im dłużej ta wojna trwa, tym bardziej Kreml uważa, że zmęczy Zachód, opinię publiczną, biznes. Że pojawią się jakieś środowiska biznesowe, które powiedzą, że trzeba wrócić do deali gazowych i energetycznych, bo na tym zyskuje przemysł. Nie możemy do tego dopuścić i nad tym dzisiaj pracujemy – przekonywał Marcin Przydacz.
prezydent.pl