Dzieciństwo i młodość spędził w Wilnie, tam też jako dziewiętnastoletni młodzieniec działał w konspiracyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej. W 1919 r. bronił Wilna przed bolszewickim najazdem, a następnie walczył w oddziale kawalerii dowodzonym przez Jerzego Dombrowskiego „Łupaszkę”.
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej Pilecki studiował sztuki piękne na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w ukochanym Wilnie. Kłopoty finansowe uniemożliwiły mu jednak zakończenie nauki. Ostatecznie osiadł w rodzinnym majątku w Sukurczach nieopodal Lidy. Pisał wiersze, malował, poświęcał się pracy społecznej, odbywał szkolenia wojskowe, organizował kursy przysposobienia wojskowego.
Ochotnik do piekła
We wrześniu 1939 r. ppor. Pilecki walczył z Niemcami w oddziałach kawalerii 19. Dywizji Piechoty. Po jej rozbiciu do połowy października prowadził ze swymi podkomendnymi walkę partyzancką. Był współtwórcą Tajnej Armii Polskiej.
Jesienią 1940 r., po uzyskaniu zgody od komendanta głównego Związku Walki Zbrojnej gen. Stefana Roweckiego „Grota”, Pilecki – posługujący się fałszywymi dokumentami na nazwisko Tomasz Serafiński – pozwolił się aresztować Niemcom. Ochotniczo zgłosił się do misji, której celem miało być rozpoznanie sytuacji w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz. Za drutami zorganizował Związek Organizacji Wojskowej, błyskawicznie zaczął też słać do Warszawy raporty, które ostatecznie trafiały do władz polskich na uchodźstwie.
Podsumowując działalność swej organizacji podkreślał: „Praca polegała na ratowaniu życia kolegów przez zorganizowanie dożywiania […], urządzania na lepszych posadach – stanowiskach, podtrzymywanie na duchu, kolportowanie wiadomości z zewnątrz, łączności z cywilną ludnością, przekazywanie wiadomości obozowych na zewnątrz, powiązanie w jeden łańcuch energiczniejszych jednostek dla skoordynowanej akcji opanowania obozu w chwili, gdy takowa [możliwość] nadejdzie z zewnątrz, bądź to w formie rozkazu, bądź desantu”.
W obozie spędził ponad dwa i pół roku. Dopiero wiosną 1943 r., gdy Niemcy rozpoczęli aresztowania osób, ze stworzonej przez niego organizacji, więzień nr 4859 zbiegł. Ukrywał się w Bochni i Nowym Wiśniczu, aż w końcu dotarł do Warszawy.
Auschwitz to igraszka
Dowództwu Armii Krajowej przedstawił plan rozbicia KL Auschwitz, ale na taką akcję się nie zdecydowano. Równocześnie, w uznaniu zasług, Pilecki został przez komendanta głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” awansowany na rotmistrza. Skierowano go do tworzenia głęboko zakonspirowanej organizacji „NIE”. Jej struktury podlegały gen. Augustowi Emilowi Fieldorfowi „Nilowi”.
Choć jako oficer „NIE” dostał zakaz uczestniczenia w powstaniu warszawskim, nie potrafił pozostać bierny. Początkowo zataił swój stopień i w zgrupowaniu „Chrobry II” walczył jako zwykły szeregowy. Ostatecznie ujawnił się przed dowództwem i objął komendę nad jedną z kompanii zgrupowania. Uczestniczył w ciężkich walkach na Woli, broniąc – niezdobytej ostatecznie przez Niemców – „Reduty Witolda”.
Po upadku powstania trafił do niemieckiej niewoli, z której oswobodzili go Amerykanie. Błyskawicznie zgłosił się do służby w II Korpusie Polskim, gdzie przydzielono go do wywiadu. Jesienią 1945 r. został przerzucony do Polski z zadaniem zorganizowania sieci wywiadowczej. Stworzył sprawną siatkę, dzięki której do sztabu II Korpusu trafiały informacje o sytuacji w Polsce podbitej przez Armię Czerwoną i rządzonej przez komunistów.
Został ujęty niespełna dwa lata później, w maju 1947 r. Poddano go szczególnie brutalnemu śledztwu. Swoje doświadczenia z bezpieki, w rozmowie z żoną podczas widzenia, skwitował jednym zdaniem: „Oświęcim to była igraszka”.
Do Józefa Różańskiego, kierującego Departamentem Śledczym Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego napisał wierszem petycję, w której wyraźne są wyrzuty sumienia wobec osób, które razem z nim konspirowały i także zostały ujęte. Zakończył ją dobitnie:
„Bo choćby mi przyszło postradać me życie
Tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę”.
Strzał w potylicę
Sądowa farsa trwała dwa tygodnie, po których rtm. Witold Pilecki i jego podwładni zostali skazani za „szpiegostwo”. Orzeczono trzy kary śmierci i kilka długoletniego więzienia. Ostatecznie Tadeuszowi Płużańskiemu i Marii Szelągowskiej kary śmierci zamieniono na kary dożywotniego więzienia.
Rtm. Pilecki został zamordowany strzałem w potylicę, wieczorem 25 maja 1948 r. Ciało złożono w nieoznaczonym miejscu na warszawskich Powązkach. Przeprowadzane tam w 2012 r. przez Instytut Pamięci Narodowej ekshumacje miały na celu m.in. próbę odnalezienia jego szczątków.
Janusz Kurtyka, prezes IPN, który zginął w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., pisał: „Witold Pilecki był żołnierzem »Rzeczypospolitej utraconej«. Był przedstawicielem tej Polski, która została w swym duchowym, społecznym i nawet ludzkim wymiarze, w ogromnym stopniu bezpowrotnie zniszczona przez okupujące nasz kraj totalitarne systemy XX wieku. Należał do dawnego, polskiego ginącego świata, w którym pojęcia takie jak wiara, wolność, patriotyzm, bohaterstwo, poświęcenie, demokracja, pojmowane były zgodnie z ich rzeczywistym znaczeniem”.
Filip Musiał, IPN
Komentarze
Cześć jego pamięci!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.