„Niewiele konfliktów jest tak niedocenionych jak wojna polsko-sowiecka, która zakończyła się sto lat temu. Ledwo co jest ona odnotowywana w świadomości zachodnioeuropejskiej. Rosjanie chętnie o niej zapominają. Nawet w Polsce podręczniki z czasów komunizmu ją umniejszały” – pisze brytyjski publicysta. Wskazuje, że zwycięstwo w sierpniu 1920 r., zapamiętane przez Polaków jako „Cud nad Wisłą”, uchroniło miliony przed okropnościami marksizmu-leninizmu.
Podkreśla, że celem sowieckich wojsk było coś więcej niż przywrócenie wcześniejszych granic po polskiej ofensywie – przeniesienie rewolucji dalej, a patrząc z perspektywy Kremla, Republika Weimarska wyglądała na dojrzałą do rewolucji, bo była nękana strajkami, buntami i niepokojami społecznymi. Zaś przywódcy sowieccy wierzyli, że droga do światowej rewolucji wiedzie przez Polskę, której niepodległości w żadnym razie nie byli w stanie emocjonalnie zaakceptować.
„Iskry z bolszewickiej rewolucji były niesione przez wiatry po całej Europie, nawet do jej najdalszych krawędzi” – pisze Hannan.
Przypomina, że w tamtych czasach w Europie Północnej znaczna część głównego nurtu lewicy stanęła po stronie Moskwy. Francuscy socjaliści demonstrowali przeciw „reakcyjnej i kapitalistycznej Polsce”, londyńscy dokerzy odmówili załadowania amunicji przeznaczonej dla obleganych Polaków, ich niemieccy koledzy – jej rozładowania, zaś brytyjska Partia Pracy mniej lub bardziej otwarcie popierała ZSRS, wspierając ruch „Ręce precz od Rosji”.
„Trudno powiedzieć, jak wiele z tego rzeczywiście by się stało, gdyby Armia Czerwona przebiła się do Niemiec. Najmniej to, że chwiejąca się Republika Weimarska, już niemogąca sobie poradzić z rewoltami lewicy i prawicy, mogłaby upaść. Gdyby tak się stało, uważał lord D'Abernon, wtedy członek alianckiej misji w Warszawie, a wkrótce ambasador w Berlinie, »nie tylko chrześcijaństwo doświadczyłoby niebezpiecznego odwrotu, ale samo istnienie cywilizacji zachodniej byłoby zagrożone«” – pisze Hannan.
Zwraca uwagę, że teraz, kiedy obchodzone jest stulecie bitwy, znów dochodzi do konfliktu na terenach Ukrainy i Białorusi, ponownie geopolityczna orientacja narodów wschodniosłowiańskich jest niepewna. „Jednak w tym tygodniu powinniśmy znaleźć chwilę przerwy i podziękować tym polskim ochotnikom sprzed stu lat, którzy broniąc swojej ojczyzny, przy okazji uratowali Europę” – konkluduje Hannan.
Na podst. „Nasz Dziennik”, JG, PAP