Do Polski przyleciała Floribeth Mora Diaz - uzdrowiona przez Jana Pawła II

2014-05-02, 21:03
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Floribeth Mora Diaz z Kostaryki, której uzdrowienie z groźnego tętniaka mózgu wybrano jako cud do kanonizacji Jana Pawła II, przyleciała w piątek do Polski. Oprócz Warszawy odwiedzi m.in. Wadowice, Kraków, Częstochowę i Zakopane.

Na warszawskim lotnisku Mora Diaz powiedziała dziennikarzom, że bardzo cieszy się, że jest w kraju papieża-Polaka, który został świętym. "Bardzo się cieszę się, że mogę tutaj być. To wielki zaszczyt być tutaj, w Polsce - kraju, w którym urodził się Jan Paweł II" - powiedziała. Najbardziej chciałaby znaleźć się w domu rodzinnym papieża - w Wadowicach i tam, gdzie był profesorem - na KUL w Lublinie.

Kobieta, która nie mówi po polsku, nauczyła się jednego zdania. "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus" - powiedziała dziennikarzom.

W procesie kanonizacyjnym do uznania za świętego potrzebne jest uznanie cudu dokonanego za jego wstawiennictwem. Do kanonizacji polskiego papieża wybrano przypadek Mory Diaz. Kobieta przypomniała, że do uzdrowienia doszło w dniu beatyfikacji Jana Pawła II - 1 maja 2011 r.

Jej ciężka choroba zaczęła się 8 kwietnia 2011 roku od bardzo silnego, kilkudniowego bólu głowy. Tomografia wykazała istnienie wrzecionowatego tętniaka środkowej tętnicy mózgu. Trafiła na oddział intensywnej terapii. Ten rodzaj tętniaka jest bardzo ciężki i często prowadzi do szybkiej śmierci pacjenta. Lekarze opiekujący się kobietą stwierdzili po badaniach, że w jej przypadku interwencja chirurgiczna jest niemożliwa ze względu na położenie tętniaka w niedostępnej dla ich narzędzi części mózgu. Wyjaśnili, że nic nie można było już zrobić oprócz podawania leków zachowawczych i uśmierzających ból. Neurochirurg Alejandro Vargas Roman powiedział rodzinie kobiety, że musi liczyć się z jej śmiercią.

Pod koniec kwietnia częściowo sparaliżowana Mora Diaz powróciła do domu. Z każdym dniem traciła siły. Modliła się do Jana Pawła II i miała przy łóżku jego portret na okładce pisma. Na werandzie domu jej mąż wykonał ołtarzyk poświęcony papieżowi, z którym czuli się oboje związani od jego pielgrzymki do Kostaryki w 1983 roku. 1 maja 2011 roku obejrzała w telewizji transmisję z beatyfikacji polskiego papieża. Jej rodzina poszła zaś na stadion, gdzie również można było obejrzeć przekaz z Watykanu.

Po obejrzeniu transmisji kobieta zasnęła. Opowiadała potem mediom: "Usłyszałam głos, który mówił do mnie: "Podnieś się, nie lękaj się". "Byłam zaskoczona i patrzyłam dalej na pismo, powiedziałam: "Tak, i wstałam"- wspominała. Czuła się już dobrze, a jej siły zaczęły stopniowo wracać w kolejnych tygodniach.

Doktor Vargas Roman, który konsultował przypadek Mory Diaz z innymi specjalistami, orzekł po zbadaniu pacjentki, że nie jest w stanie z medycznego punktu widzenia wytłumaczyć ustąpienia wszystkich symptomów tętniaka. Był pewien swej wcześniejszej diagnozy i do tego stopnia zaskoczony, że podejrzewał, że pomylono wyniki badań i obraz z tomografii. Nie wykazała ona bowiem obecności tętniaka; całkowicie zniknął. W wywiadzie powiedział: "Nie znalazłem żadnych podstaw naukowych, by wyjaśnić, dlaczego tętniak zniknął. Jeśli to cud, to głos w tej sprawie należy do Kościoła. Ja, jako katolik w to wierzę".

Zaprzyjaźniony z rodziną ksiądz z położonego niedaleko jej domu sanktuarium, gdzie przechowywana jest od 2011 roku relikwia Jana Pawła II, poradził jej, aby o swym przypadku zawiadomiła Watykan. Swoje świadectwo uzdrowienia Kostarykanka wysłała wiosną 2012 roku w e-mailu opisując szczegółowo kolejne etapy choroby.

Pierwsze nieoficjalne informacje o tym, że do kanonizacji wybrano przypadek z Kostaryki pojawiły się w czerwcu 2013 r. Po uznaniu cudu przez papieża Franciszka w lipcu 2013 roku i ujawnieniu jej danych stała się ona najbardziej znaną osobą z Kostaryki. Powstały o niej książki i filmy. Przed uznaniem cudu JPII 50-latka przeszła badania w rzymskiej klinice Gemelli. Przebywała tam w tajemnicy przez dwa tygodnie w październiku 2013 r. Przypadek badały też komisje teologów i hierarchów Kościoła.

Kostarykanka mówiła mediom, że Jan Paweł II był dla niej zawsze bardzo ważny, cieszył się wielkim szacunkiem w jej rodzinnym domu, a ona sama od początku pontyfikatu uważała go za człowieka świętego, wyjątkowego, obdarzonego szczególną mocą oddziaływania na ludzi. Zapewniała, że Jan Paweł II wspiera ją w trudnych momentach.

Kobieta urodziła się 19 czerwca 1963 roku w stolicy Kostaryki - San Jose, urodziła czworo dzieci. Pracę łączyła ze studiami prawniczymi, rozpoczętymi już w dojrzałym wieku. Mieszka w kostarykańskim mieście Tres Rios, niedaleko stolicy kraju.

Podczas kanonizacji Jana Pawła II była w Watykanie niosła do ołtarza relikwiarz z krwią polskiego papieża. Wcześniej w Rzymie uczestniczyła w polskiej mszy w kościele pw. świętego Stanisława i spotkaniu w sali parafialnej.

Kostaryka to jeden z niewielu krajów świata, do którego konstytucji wpisano katolicyzm jako religię państwową. Kostarykanka przyleciała do Polski wraz z mężem i dwoma synami na zaproszenie księży werbistów i wydawnictwa Znak, które wydało o niej książkę. PAP

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Piątek, 29 listopada 2024 

    Łk 21, 29-33

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść: „Spójrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pąki, poznajecie, że już zbliża się lato. Tak też i wy, gdy zobaczycie, że to się dzieje, wiedzcie, że królestwo Boże jest już blisko. Zapewniam was: Nie przeminie to pokolenie, aż spełni się wszystko. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24