"Obecnie 42 proc. Polaków zdecydowanie jest przeciwnych przyjęciu przez Polskę euro, a raczej przeciwnych jest 32 proc. Odsetek zwolenników przyjęcia euro także pozostał na niezmienionym poziomie w porównaniu do pomiaru marcowego. Obecnie jest ich łącznie 22 proc." - podano w komunikacie.
Zgodnie z kwietniowymi badaniami zdecydowanych zwolenników przyjęcia euro jest niemal 5 proc., 17 proc. respondentów raczej poparłoby wprowadzenie euro. Jedynie 4 proc. badanych nie ma w tej kwestii zdania.
Według instytutu żadna z podstawowych zmiennych społeczno-demograficznych nie wpływa istotnie na opinie dotyczące przyjęcia wspólnej waluty. "W większości grup wiekowych, wykształcenia, pozycji zawodowej, klasy wielkości miejscowości, dominuje odsetek przeciwników przyjęcia euro i wynosi od 70 do 80 proc. Jedynie wśród respondentów lepiej wykształconych (specjaliści, urzędnicy, studenci) oraz mieszkańców Warszawy odsetek przeciwników spada odpowiednio do 63 i 55 proc." - wyjaśniono.
Zgodnie z komunikatem wyraźne zróżnicowanie opinii na temat przyjęcia euro można zaobserwować wśród elektoratów dwóch największych ugrupowań. Przeciwnicy przyjęcia euro zdecydowanie liczniej występują wśród wyborców PiS (84 proc.) niż wśród wyborców PO (60 proc.).
Instytut poinformował, że badania przeprowadzono w dniach 3-6 kwietnia 2014 r. na podstawie reprezentatywnej imiennej próby Polaków w wieku powyżej 15. lat wylosowanej z bazy PESEL. Wywiady zostały zrealizowane metodą wywiadów bezpośrednich w domach respondentów. W badaniu udział wzięło 1020 osób. PAP
Komentarze
Z jednej strony nie przestrzega się podstawowych norm, traktatów i międzynarodowych konwencji, z drugiej zaś myśli się że przyjęcie euro zwiększy bezpieczeństwo kraju, a sama Litwa stanie się krajem bardziej europejskim.
Litwa powinna dzisiaj postawić sobie pytanie, czy euro jest walutą wiarygodną i czy nie byłoby lepiej pozostać przy własnej walucie, przynajmniej do czasu, gdy sytuacja w strefie euro będzie jasna i przewidywalna. Wydaje się, że odroczenie przyjęcia euro będzie w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. A co najważniejsze, bezpiecznym dla mieszkańców Litwy, gdyż uchroni ich przed drastycznym wzrostem realnych cen towarów i usług po ewentualnym wejściu do strefy, tak jak miało to miejsce prawie we wszystkich przyjmujących euro krajach.
Co prawda, zgodnie z traktatami akcesyjnymi, państwa mają obowiązek przyjęcia wspólnej waluty, powinny też wypełniać kryteria konwergencji z Maastricht i przygotowywać się instytucjonalnie na przyjęcie euro. Stan faktyczny bardzo się jednak różni od tej wizji. Przede wszystkim, doszło do istotnej zmiany podejścia po stronie samych państw strefy euro, naruszane są praktycznie wszystkie zasady odpowiedzialnej polityki finansowej państw członkowskich tej strefy. Dobrze widać to na przykładzie kryteriów konwergencji z Maastricht i Paktu Stabilizacji i Rozwoju. Niemniej jednak od nowych państw członkowskich wymaga się dotrzymywania tych zasad. Bardzo trudno jest zaakceptować tak niejasną sytuację prawną. Problematyczne jest również powstanie tzw. mechanizmów ochronnych, które zasadniczo zmieniają charakter strefy euro. Pierwotnie w ogóle nie miało dochodzić do ratowania bankrutujących państw członkowskich. Tego rodzaju pomoc była wprost zabroniona, teraz jednak jest uskuteczniana w dość masowej skali i to zarówno na płaszczyźnie prawnej, jak i ekonomicznej. Cały proces opiera się na dążeniu do dalszej radykalnej centralizacji podejmowania decyzji w UE, w sektorach do tej pory zarezerwowanych dla państw członkowskich, na przykład w dziedzinie podatków. Bankrutujące państwa mają się stać swego rodzaju niesamodzielnymi „protektoratami“, którym Bruksela będzie narzucać reguły poprawnego zachowania w zamian za ratunek finansowy. To bardzo ryzykowny moralny hazard. Co więcej, nawet dotychczasowe mechanizmy ochronne nie będą ostatecznie w stanie pokryć długów, które zaciągnęły państwa strefy euro. W przewidywalnej przyszłości będzie musiało dojść do przynajmniej częściowej ich restrukturyzacji. Taki rozwój sytuacji doprowadzi do rozchwiania europejskiego sektora bankowego. Jakie będzie to miało konsekwencje dla stabilności i wiarygodności euro, jest aż nadto oczywiste.
Z powyższego wynika jasno, że sytuacja w strefie euro jest obecnie bardzo niestabilna i że stan ten będzie utrzymywać się jeszcze przez dość długi czas. W tej sytuacji wejście Litwy do strefy wspólnej waluty byłoby błędem. Własna waluta pozwala na relatywnie dobrą ochronę przed negatywnymi następstwami kryzysu gospodarczo-finansowego. Z kolei szybkie przyjęcie euro natychmiast sprowadziłoby na nasz kraj problemy, które obecnie trapią państwa objęte unią walutową, łącznie z koniecznością przeznaczenia dużych kwot pieniężnych na uratowanie Grecji, Irlandii, Portugalii i być może też innych państw. Niezależna polityka walutowa umożliwia elastyczne reagowanie na sytuację ekonomiczną w Europie i na świecie i jest dobrym narzędziem realizowania własnych interesów. Przyjęcie euro oznaczałoby, że Litwa musiałaby poddać się polityce walutowej dyktowanej z Frankfurtu. Z tych powodów Litwa w przewidywalnej przyszłości, we własnym interesie, nie powinna pochopnie przystępować do strefy euro do czasu, aż sytuacja ekonomiczna Unii ulegnie poprawie.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.